Artykuły

Niewiele teatru na festiwalu teatrów ulicznych

II Międzynarodowy Festiwal Teatrów Ulicznych TrotuArt podsumowuje Leszek Karczewskim w Gazecie Wyborczej - Łódź.

Był rodzinny piknik ze smokami w Manufaktrze. Tłumy oklaskiwały bębniących Irlandczyków z formacji Torann i żonglerów ogniem z grupy Saurion. Najmniej było teatru.

Pogoda dopisała bezapelacyjnie. Babie lato pozwoliło cieszyć się paradą na ul. Piotrkowskiej [na zdjęciu], którą wiceprezydent Marek Michalik rozpoczął, przecinając symboliczną wstęgę piracką szpadą.

Był rodzinny piknik ze smokami w Manufaktrze. Tłumy oklaskiwały bębniących Irlandczyków z formacji Torann i żonglerów ogniem z grupy Saurion. Tylko teatru na II Międzynarodowym Festiwalu Teatrów Ulicznych Trotuart było niewiele. Ledwie "Parada śmiesznych twarzy" Porywaczy Ciał, "Poemat o słońcu i księżycu" Kliniki Lalek. Oraz widowisko gwiazdy - włoskiego Oplas Teatro, którego rozmach miał przysłonić ilościowe niedostatki.

Faktycznie. Na Starym Rynku urosła imponująca dwupoziomowa konstrukcja, obok niej estrada oraz instalacja do akrobacji. Oprawa godna tematu: Włosi przywieźli dylogię "Jabłko. Źródło grzechu" (Apple. L'origine del peccato).

W pierwszej części "Ewa na zewnątrz" (Eva fuori), dzięki zmieniającej peruki szalonej prezenterce pierwszego w dziejach świata reality show, widzowie przenieśli się do Raju. Tam cztery Ewy zostały poddane próbie kuszenia przez Węża (który był także konferansjerem programu). Jak się można domyśleć, uległy wszystkie. W drugiej części "Adam w środku" (Adamo dentro) ta sama prezenterka tego samego reality show pokazywała widzom kuszenie Adama, który również schrupał jabłko.

Nieobeznanym z podstawą Biblii - są tacy: to cięta obserwacja satyryczna Włochów - prowadząca nieustannie streszczała akcję. Do tego zabawnie dukając po polsku. Nie o historię jednak chodziło, lecz o pretekst do teatralnej feerii. Artyści Oplas Teatro mają niebywałe rzemiosło, które pozwala im zaangażować pirotechnikę (tę gorącą, z ogniem, i tę zimną, z różnokolorowymi dymami), wodę (którą polewali się sowicie, mimo chłodu), projekcje wideo. A przede wszystkim akrobacje. Włosi potrafią po prostu tańczyć na szczudłach. Okazało się, że na nieporęcznych kijkach przymocowanych do nóg można wykonać niemal wszystkie figury baletowe, łącznie z podnoszeniem.

Szkoda tylko, że obie części oparto nie tylko na identycznym pomyśle: w pierwszej popisywały się Ewy, w drugiej - Adam. Powtarzalność bywa nużąca, zwłaszcza dla widowni, która stoi. Szkoda też, że strukturę "Jabłka..." organizowało pseudo+reality show: takie telewizyjne hece rozgrzewały wyobraźnię dekadę temu. Puszczane raz po raz dżingle Apple Channel, tytułowa piosenka i fragmenty nakręcone w plenerach naprawdę nie ekscytują. Za to okazały się tymi dwoma jabłkami, które uczyniły ten teatralny barszcz zupełnie niejadalnym.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji