Przebite serduszko
Kilka godzin przed trzecią próbą generalną i dzień przed światową prapremierą najnowszej sztuki Sławomira {#au#87}Mrożka{/#} pt. "Miłość na Krymie" odbyła się w Starym Teatrze konferencja prasowa. Wzięli w niej udział realizatorzy przedstawienia: reżyser Maciej Wojtyszko, scenograf Tadeusz Smolicki i kompozytor Bolesław Rawski. Prowadzący konferencję Józef Opalski przekazał wszystkim pozdrowienia od autora, który parę minut wcześniej telefonował z Meksyku. W ten sposób okazało się, że Mrożek na premierę swojej najnowszej sztuki do Krakowa nie przyjedzie!
Pierwsza po krakowskiej premiera "Miłości na Krymie" odbędzie się w paryskim Theatre National Populaire. Na wystawienie spektaklu przeznaczona została pierwsza nagroda, jaką Mrożek otrzymał na zamkniętym konkursie dramaturgicznym w Paryżu. Próby najnowszego dzieła Sławomira Mrożka rozpoczną się również niebawem w Londynie, Nowym Jorku i Petersburgu.
Maciej Wojtyszko nie ukrywał swego zdenerwowania i ogromnej, przedpremierowej tremy. "W Krakowie są ludzie, którzy znali Mrożka, siedzieli z nim w klubie, pracowali razem. A dla mnie Mrożek to jest pomnik - powiedział dziennikarzom reżyser. Całe moje dojrzałe życie, to było czekanie na nową sztukę, nowy tekst. Na to, co Mrożek powie. Słonimski kiedyś powiedział: któż to jest Żeromski, ja go znam osobiście! Nie znam prywatnie Sławomira Mrożka, raz tylko ze dwie godziny z nim rozmawiałem. Znam go jako pisarza i może w ten sposób poznałem go od najlepszej strony". Już czytając "Miłość na Krymie" można w niej znaleźć wiele cytatów i odniesień do Brechta, Czechowa czy Bułhakowa. Ale M. Wojtyszko podkreśla, że starał się wystawić przede wszystkim Mrożka. Uważa również, że jest to sztuka głęboko realistyczna... I bardzo trudno o proste recepty na temat tego, co przedstawienie ze sobą niesie. Z pewnością jest to jedna z najgłębszych i najlepszych sztuk w polskiej literaturze. Mrożek określił ją jako komedię tragiczną, a 10-punktowa dopisana przez niego klauzula precyzyjnie określająca sposób realizacji scenicznej sztuki - powstała z obawy, by nikt nie zniekształcił jej przesłania. "Kiedy człowiek najbardziej boi się o słowo? - zapytał Wojtyszko. - Wtedy, gdy pisze list miłosny, a sztuka nazywa się właśnie 'Miłość na Krymie'. Mrożek nie chciał, aby ktoś ruszał w tekście choćby jedno słowo. To ja mu nie ruszyłem!"
Na plakacie reklamującym prapremierę "Miłości na Krymie" w Starym Teatrze umieszczony jest rysunek Mrożka - czerwone serduszko przebite strzałą. W przedstawieniu, jak chciałby Maciej Wojtyszko - ma znaleźć się synteza Rosji i wątek przebitego serduszka. W wydrukowanej w programie do przedstawienia swej rozmowie z J. Opalskim - S. Mrożek wspomina najlepszą recenzję, jaką miał w życiu. Jego meksykańska gospodyni powiedziała po obejrzeniu "Wdów" w Tlaxcala: "...miałam ochotę się śmiać, bo bardzo to było śmieszne, ale moje serce biło zbyt mocno".
Czy "Miłość na Krymie" poruszy nasze serca? Przekonamy się o tym już dzisiaj.