Artykuły

Co się zdarzyło w Arras

Pusta scena. Na niej tylko stylowe krzesło zarzucone ozdobną materią. Nic nie odwraca uwagi widza od bohatera wieczoru. Jest nim Jan z powieści Andrzeja Szczypiorskiego "Msza za miasto Arras". Na Małej Scenie Teatru Powszechnego gra tę postać Janusz Gajos. Kiedy wychodzi na scenę z mroku, wygląda jak zjawa z prze­szłości - pobladła twarz, długie siwe włosy, zszarzały kostium ze śladami świetności. W jego gestach i ruchach kryje się jakiś szczególny rodzaj znużenia. Ciężko siada na krześle i zaczyna opowiadać o tym, co wydarzyło się w Burgundii, kwitnącym mieś­cie Arras przed trzystu laty. Ta opowieść toczy się niespiesznym rytmem, ale ma swoje dramatyczne kulminacje, które Gajos precyzyjnie podkreśla. Jego Jan opowiada nie tylko o zbiorowym szaleństwie, o lu­dziach opętanych zbrodniczą ideą, lecz przede wszystkim o sobie samym, o własnej słabości - wiedział, co jest dobre, a co złe. Wiedział też, że złu powinien się przeciwsta­wić, jednak nie znalazł w sobie dość odwagi. Ten właśnie motyw - gorzkiego rozra­chunku z samym sobą - urósł w monodra­mie Gajosa do rangi przesłania o najzupeł­niej współczesnych odniesieniach. Spektakl w reżyserii Krzysztofa Zaleskiego trwa po­nad półtorej godziny bez przerwy, a ogląda się go z nie słabnącym zainteresowaniem. Nie ulega wątpliwości - powieść Andrzeja Szczypiorskiego przeżywa ostatnio rene­sans. Nie tak dawno informowałam Pań­stwa o jej scenicznej adaptacji w Teatrze im. S. Jaracza w Olsztynie. A czeka nas je­szcze filmowa wersja "Mszy", nad którą pra­cuje Janusz Kijowski, notabene reżyser olsztyńskiego spektaklu.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji