Artykuły

Katowice. Teatr Śląski Tadeusza Bradeckiego

Tadeusz Bradecki [na zdjęciu] od dwóch miesięcy intensywnie przyglądał się scenie na katowickim rynku, we wtorek [4 września] oficjalnie spotkał się z całym zespołem a wczoraj ogłosił artystyczny program na jego pierwszy sezon.

Nowy, wybrany w marcu w konkursie dyrektor artystyczny Teatru Śląskiego chwali nowe miejsce pracy, ale i nie pomija jego wad: - Jestem zbudowany potencjałem zespołu. Tylko tam, gdzie zespół jest dobry można wystawiać "Wesele", którego premiera już w październiku. Z drugiej strony przeglądam repertuary i dziwię się, dlaczego przedstawienia grane są pojedynczo. Wiem już dlaczego znajomi żartują, że w Katowicach przedstawienia ogląda się jak próbę wznowieniową [próba przed powrotem na scenę długo nie granego spektaklu - przyp. red.].

Bradecki swój teatr widzi ogromny. - Marzy mi się, by na trzech scenach co wieczór seriami grano trzy przedstawienia. Wiem, że na to potrzeba dobrej oferty programowej. Będę się starał przez pierwszy rok ją zapewnić i ufam, że dowiem się czegoś o tej widowni - mówi.

Hasłem nowego sezonu ma być różnorodność. Zaplanowane dziewięć premier w sezonie w istocie zapowiada różnorodność poetyki dramatu i inscenizacji. Na początek "Wesele" Wyspiańskiego (6 października) na kulminację obchodów stulecia sceny. Jak zapewniał Bradecki, reżyser Rudolf Zioło przygotowuje rzecz mało "bronowicką", bliższą publicystycznemu sporowi o Polskę. Z pozycji klasycznych w repertuarze pojawi się także "Panna Julia" Strindberga.

Co ciekawe, pod koniec grudnia TŚ ma wreszcie grać po śląsku! Będzie to prapremierowa sztuka 40-letniego poety, który ukrywa się pod pseudonimem Jorg Mutz. "Polterabent", czyli wieczór kawalerski jest napisany soczystą gwarą górników wracających po szychcie do swoich domów. Reżyseruje Bradecki.

Interesująco zapowiada się także polska prapremiera "Staff happens" (luty 2008). Kontrowersyjna, uważana za antyamerykańską, sztuka Brytyjczyka Davida Hare'a, w Stanach Zjednoczonych miała zaledwie trzy wystawienia. Rzecz o politycznej rozgrywce rozpiętej czasowo między wydarzeniami z 11 września a atakiem na Bagdad (na scenie występuje Bush, Blair, Colin Powell i Condoleezza Rice) Bradecki oglądał w teatrze w Pittsburghu i do katowickiej realizacji zaprosił tamtejszego reżysera Andrew S. Paula.

Repertuarową odmianą niewątpliwie będzie przedstawienie muzyczne "Króla Ubu" do muzyki Stanisława Radwana, które reżyserował będzie znany m.in. z operowych inscenizacji Laco Adamik. Na scenie Kameralnej aktorzy pracować będą m.in. z Bogdanem Hussakowskim nad brytyjską, drapieżna tragikomedią rodzinną "Jeden dzień". Najpewniej w grudniu zobaczymy ją jako spektakl teatru telewizji w reżyserii Andrzeja Barańskiego, natomiast w styczniu będzie już w repertuarze Śląskiego. -Prapremiery mają być jedną z technik zwrócenia uwagi polskiej publiczności na katowicką scenę - zdradzał Bradecki.

Ponad to w sezonie komedia o bezrobotnych, którzy chcą zdobyć Biegun Południowy w reżyserii Grzegorza Kempińskiego (marzec 2008), natomiast w Malarni Katarzyna Deszcz będzie kontynuować reżyserię sztuk irlandzkich i w grudniu obejrzymy tam "Czaszkę z Connemary" McDonagha.

Jeden spektakl sezonu pozostaje tajemnicą. Wiadomo, że za inscenizację zabierze się Barbara Wysocka. - To czarny koń młodej reżyserii. Chciałem być pierwszy, niestety wiem, że już coś będzie robiła wcześniej dla Grabowskiego w Krakowie - mówił Bradecki.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji