Artykuły

Człowiek - kukła - przedmiot

"Na szczytach rozpaczy" w reż. Marcina Jarnuszkiewicza w Teatrze Nowym w Łodzi. Ocenia Leszek Karczewski.

Krótka sekwencja wystarczyłaby za cale przedstawienie: postać człowieka zmienia się w drgającą groteskowo kukłę, po chwili jest już tylko przedmiotem ciśniętym na podłogę.

Przedstawienie ma zdjąć kulturowe tabu ze śmierci. Tylko czy refleksję dotyczącą współczesności można powierzać zamierzchłej estetyce?

Trywialnością byłoby jeszcze raz powtarzać, iż uczestniczymy w hedonistycznej cywilizacji młodości. Tę wielokrotnie formułowaną myśl podejmuje Marcin Jarnuszkiewicz w autorskim poetyckim przedstawieniu "Na szczytach rozpaczy".

Krótkie scenki spektaklu cięte są przez czarne jak noc ciemna blackouty. Scenę spowija egzystencjalistycznie zadumana czerń. Czarne są kostiumy smutnych aktorów. Czarna rozpacz po prostu. Przecież nastrój mogiły osiągany ciemnościąjest do tegoż nagrobka drogą na skróty. Chociaż po omacku. A katakumby okazują się grobowcem artystycznym, jakim jest trywialność.

Podczas długich pauz w ciemności kontemplujemy muzykę. Paradoks polega na tym, że owe pauzy powinny być jeszcze dłuższe. Układ fragmentów tekstu i emocjonalny diapazon, na jaki każe wspinać się reżyser, wymaga jeszcze dłuższych chwil, w których aktorzy, a za nimi widzowie, mogliby poprowadzić myśl. Bo Jarnuszkiewicz zestawia fragmenty dowodzące powinowactwa dusz z "Do Damaszku" Augusta Strindberga, apologię cierpienia pióra Emila Ciorana, teoretyka samobójstwa oraz zaczerpnięty z książki Louisa-Yincenta Thomasa trzeźwy opis zwłok z perspektywy patologa...

Rzecz staje się strawna dopiero w momencie pojawienia się lalek. Bo lalka jest znakiem syntetycznym, odwołującym się z konieczności do metafory. Tu cztery wizerunki ludzi uobecniają człowieczeństwo, gdy animatorzy naśladują ludzkie ruchy. Kiedy władzę nad drewnianymi kończynami przejmuje siła grawitacji - lalki stają się tylko pustymi kadłubami, znakiem braku człowieka.

Tę przemianę widać znakomicie w jednej krótkiej sekwencji animacyjnej Przemysława Wasilkowskiego, która wystarczyłaby za całe przedstawienie. Znieruchomiała postać człowieka zaczyna nagle rytmicznie poruszać się, płynnie zmienia się w drgającą groteskowo kukłę, po chwili jest już tylko przedmiotem ciśniętym na podłogę.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji