Artykuły

Znakomity Fringe Festival

Jeśli idziesz ulicą i po kilku krokach masz w ręku kilkanaście ulotek reklamujących spektakle teatralne, z pewnością jesteś właśnie w Edynburgu w trakcie festiwalu Fringe. Dziś (27 sierpnia) kończy się największe targowisko teatralne świata - pisze Marcin Wasyluk w Dzienniku.

Przez 3 tygodnie półmilionowe szkockie miasteczko gościło ponad 2 tys. spektakli i przeszło 18 tys. artystów.

Nic dziwnego, że widzowie mogli czuć się w Edynburgu zagubieni. Festiwalowy katalog wygląda jak zapisana drobnym maczkiem książka telefoniczna. Nie pomaga w podjęciu decyzji, gdzie skierować pierwsze kroki. Czym się zatem kierować? Skuteczna jest poczta pantoflowa -opinie zaufanych, którzy już coś widzieli. Codziennie w szkockich dziennikach "Scotsman" i "Herald" ukazują się krótkie recenzje opatrzone w gwiazdki, które potem zespoły umieszczają na swoich plakatach. Wreszcie zachęcić może renoma miejsc. I tak: w Assembly Aurora Nova znajdziemy Dance i Physical Theater. W Assembly Hill -większe widowiska teatralne i koncert Soweto Gospel Choir. W Assembly Rooms - tradycyjne spektakle, a w Gilded Bałloon i Underbelly - komedie. Natomiast w C Venue dominują produkcje amatorskie bądź młodzieżowe.

Na edynburskim Fringe'u znaleźć można wszystko. Dominuje - znak czasów - rozrywka. Klasyczne komedie, one man shows i inne jej odmiany stanowią najgrubszą część katalogu. Są też musicale. A wśród nich "Jihad" i dwie wersje historii Tony'ego Blaira. George Bush zasłużył tylko na teatralny komiks, za to nagrodzony przez branżowy miesięcznik - "Total Theatre". Piątka aktorów z Teksasu (tak jak i amerykański prezydent) za pomocą starych tradycyjnych rzutników przypomina kolejne zdarzenia prowadzące do woj ny w Iraku. "Get Your War On" to trochę wykład, trochę agitacja polityczna.

Tematem, który powrócił na Fringe'u w kilku odsłonach, była wojna domowa w Południowej Afryce. Jenni Wolfson, szkocka działaczka na rzecz praw człowieka, w spektaklu "Rash" opowiedziała własną historię. "Co się dzieje, jeśli twoja wymarzona praca może cię zabić" - napisała w notce o swoim przedstawieniu. Natomiast aktorka Leslie Lewis Sword zajęła się historią dziewczyny z plemienia Tutsi, która przebaczyła mordercom jej rodziny. W monodramie "Cud w Rwandzie" wcieliła się zarówno w role ofiar, jak i oprawców. Największym wydarzeniem okazał się jednak spektakl "Truth in Translation". Michael Lessac wyreżyserował muzyczne widowisko opowiadające o Komisji Prawdy i Pojednania poprzez tłumaczy, którzy przekładali te wstrząsające wyznania.

Warto było pojechać do Edynburga, aby zobaczyć amerykański monodram "Bigger Than Jesus" [na zdjęciu]. Rick Miller wciela się w postać Chrystusa, lojalnie uprzedzając, że jest niewierzący i ma 33 lata. Posługuje się przy tym różnymi technikami ewangelizacji. Jego Jezus jest raz amerykańskim showmanem - kaznodzieją, potem zaś wykładowcą, który twierdzi, że wbrew powszechnej opinii amerykańskich wiernych Chrystus nie był chrześcijaninem. Nie, on urodził się i umarł jako Żyd - wyjaśnia Rick. Konsternację może wywołać scena ostatniej wieczerzy, w której Rick bawi się figurką Chrystusa, a do stołu zaprasza bohaterów "Gwiezdnych wojen".

Ale Fringe to nie tylko awangarda. W Assembly Aurora Nova można było zobaczyć piękny i wzruszający spektakl .yictoria". Kanadyjska aktorka Dulcinea Langfelder gra starszą kobietę, która przykuta do inwalidzkiego wózka spędza czas na rozmowach ze swoimi cieniami, wyobraża sobie, że tańczy, rozmawia z wyimaginowanymi odwiedzającymi. Każdy chciałby się chyba zestarzeć z taką pogodą ducha.

Czy aby 2 tys. propozycji to nie za dużo? Nawet organizatorzy przyznali, że w tym roku przesadzili. Moce przerobowe zarówno widzów, jak i krytyki są ograniczone. Skutkiem tego było, że nawet świetne spektakle nie miały pełnej widowni. Choć znalazły się i takie, które zostały wyprzedane już w drugim tygodniu festiwalu. A to i tak nie wszystkie propozycje sierpniowego Edynburga. W tym samym czasie można tu odwiedzić m.in. festiwal książek, festiwal filmowy, Military Tattoo czy wreszcie przyciągający największe nazwiska i wydarzenia - International Edinburgh Festival, kolejny przegląd teatru, opery i tańca. Warto tam pojechać. Nikt nie da gwarancji, że znajdziemy tam wyłącznie dobry teatr, ale jak zawsze w Edynburgu kilka genialnych spektakli się znajdzie.

Polacy w Edynburgu

W tym roku na Fringe przyjechało aż sześć polskich zespotów. Poznański Teatr Biuro Podróży przywiózł, jak żartuje szef teatru Paweł Szkotak, drzewo do iasu, czyli własną wersję "Makbeta". Plenerowy spektakl "Kim jest ten człowiek we krwi" grany na dziedzińcu Oid College Quad zebrał entuzjastyczne recenzje.

"The Guardian" pisał: "Odarty do zwęglonego kośćca plenerowy spektakl Teatru Biuro Podróży pozostawia zapach spalonych mostów. Przedstawienie jest długim ekscytującym uderzeniem obrazów splecionych z grzmiącą muzyką, pełzającym ogniem i unoszącym się dymem". Lucy Ribchester z "Evening News" podkreślała: "Z oryginalnego scenariusza pozostał kościec, historia jest opowiedziana głównie poprzez działania, choć pojedyncze kwestie pomagają odnaleźć się w akcji. Wykorzystując ogromny uniwersytecki dziedziniec, ten wspaniały teatr połączył klasyczne obrazowanie świata rozkładu i pokuty ze złowieszczo aktualnymi odniesieniami do wojny". Laureaci nagrody Fringe First sprzed 3 lat - Teatr Pieśń Kozła - nieco rozczarował fanów "Kronik lamentacyjnych". "Lacrimosa" rzeczywiście jest mniej efektowna, co nie oznacza, że gorsza.

Mniejszą widownię przyciągały Teatr im. Jaracza z Łodzi (monodram "Podróż do Buenos Aires" Gabrieli Muskały) oraz warszawskie Unia Teatr Niemożliwy i młodzież z La Mort.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji