Artykuły

Krew, pot i łzy...

...pieniądze, seks i narkotyki. "Panna Tutli-Putli", dramat napisany przez Witkacego w 1920 roku, dzięki duetowi Józefowicz - Stokłosa wciąż jest aktualny. Zobaczcie, jak w warszawskim teatrze Buffo powstawał sceniczny przebój

Basen, waląca się ściana, łódź podwodna: takich dekoracji i efektów specjalnych w polskim teatrze jeszcze nie było

OSOBY DRAMATU:

AUTOR LIBRETTA

Stanisław Ignacy Witkiewicz

(z przyczyn oczywistych

niewystępujący osobiście)

REŻYSER, KAWALER D'ESPARGES

Janusz Józefowicz

KOMPOZYTOR, PRZEKUPIEŃ

Janusz Stokłosa

KRÓLOWA Natasza Urbańska

KRÓL

Michał Bogdanowicz

PANNA TUTLi-PUTLI

Joanna Liszowska

i Anna Dereszowska

DUENIA

Ryszard Czubak

W pozostałych rolach: MILIONERZY, DZIKUSKI I INNI

AKT I, scena 1

U Witkiewicza: hali hotelowy. 24-letnia Tutli-Putli, trochę zblazowana, wyłania się zza drzwi w bladozielonej sukience. Za nią Duenia, tłusta baba, lat 40, w ciemnokarminowej sukni wieczorowej.

U Józefowicza: Weranda luksusowej willi. W basenie pluska się naga Tutli-Putli. Jej igraszkom przygląda się Duenia, grana przez mężczyznę mocno metroidalnego, w garniturze, pełnym makijażu i z klipsami w uszach.

TUTLI-PUTLI śpiewa: Nudzę się, nudzę śmiertelnie...

DUENIA robi zatroskaną minę.

TUTLI-PUTLI wychodzi z basenu, ukazując publiczności nagie pośladki i śpiewa:

Nie jestem ja nimfomanka...

DUENIA parska śmiechem.

REŻYSER: Stop, stop. Asia, pierwszą część śpiewasz tak, jakbyś recytowała. Spokojniej, od niechcenia.

TUTLi-PUTLi śpiewa spokojniej, od niechcenia.

REŻYSER: Rysiu, spóźniasz! Duenia już w tym momencie powinna przy niej stać ze szlafrokiem. Jeszcze raz!

scena 2

U Witkiewicza: Na scenę wypadają podpici Milionerzy we frakach i cylindrach. Lat około 40, tędzy. Tutli-Putli i Duenia stoją z boku.

U Józefowicza: Przy dźwiękach rockowej muzyki z widowni wychodzi Milioner w niegustownym garniturze i białym raperskim futrze do ziemi, obwieszony złotymi łańcuchami i bransoletami. Na złotej smyczy prowadzi trzy dziewczyny w kusych różowych sukienkach. Dumnie przechodzą wśród publiczności i po schodkach wchodzą na scenę. Z głośników słychać wizg opon, próbę hamowania i potworny huk. Po lewej stronie wali się ściana i wśród dymu i odłamków muru na scenę wjeżdża żółty chevrolet rocznik 54, a z niego wyskakuje jeszcze dwóch Milionerów. Rzucają na scenę butelkę po szampanie. Milionerzy zaczynają rapować i pobrzękując tandetną biżuterią, śpiewają jak Bee Gees.

MILIONERZY śpiewają: Milionerzy, jesteśmy milionerzy, milionerzy, to jest fakt...

REŻYSER: Muzyka stop! A ty czemu masz za długie futro i się ciągle potykasz?

MILIONER: Mieli na dziś skrócić...

REŻYSER: No i czemu nie skrócili?

MILIONER: Skrócili, ale przez pomyłkę nie moje.

REŻYSER: Piiip (pada wyraz niecenzuralny)... Dobra, tańczymy. I z życiem, chłopaki, pokażcie ludziom, że to jest dla nich wielki zaszczyt zobaczyć na własne oczy milionera.

MILIONERZY tańczą i śpiewają, robiąc do widowni wyniosłe miny.

REŻYSER: Stop, Aśka, nie patrz na publiczność. Dostałaś biżuterię od milionerów, to ją oglądaj i do niej gadaj. Rysiek, nie z tą tacą podchodzisz, tylko z winogronami.

DUENIA: Ale nie ma winogron. Ktoś zjadł.

REŻYSER do Asystentki: Leć do sklepu, trzeba kupić. Dobra, jeszcze raz.

Nie, no, piiip, co ja mówiłem, piiip, nie tak. Milionerzy, szybciej wyciągać z kieszeni pieniądze! Piiip, ja się powieszę, piiip.

ASYSTENTKA podchodzi z telefonem: Jeden z aktorów się spóźni jutro na próbę, ma jakieś spotkanie.

REŻYSER bierze telefon: Halo, co nie możesz! Nie było cię trzy dni na próbach i mi o jakimś spotkaniu mówisz! To przełóż! Powiedz, że reżyser jest piiip i cię nie puścił. No! To widzimy się jutro o 12.

scena 3

U Witkiewicza: W drzwiach pojawia się kawaler D'Esparges, lat 27, ubrany w czarny marynarski mundur z niesłychaną ilością orderowych wstążek w różnych kolorach. U Józefowicza: Wśród chlupotu wody z basenu wypływa łódź podwodna. Klapa włazu odskakuje i wychodzi z niej D' Esparges, czyli Józefowicz. Lat trochę więcej, w mundurze obwieszonym medalami i białej marynarskiej czapce.

REŻYSER: Dobra, wszystko działa. Teraz ja śpiewam z Tutli-Putli, la-la-la. Nie, dziś mnie gardło już od gadania boli. Niech ktoś mnie zastąpi, a ja popatrzę, jak to wszystko wygląda. No, dobrze, to ładnie pójdzie. Muszę coś zjeść. Idę na zupę.

REŻYSER podczas jedzenia zupy: Tak mi przyszło do głowy, że można zrobić jeszcze jedną animację. Oświetlimy na suficie obraz wody z pływającą rybką, żeby publiczność miała wrażenie, że znajduje się na dnie oceanu. Trzeba kupić akwarium i rybkę jakąś fajną. Jutro to wszystko nagramy.

ASYSTENTKA: Jaką rybkę?

REŻYSER: Nie wiem, nie znam się. Ma być kolorowa. I dziwna.

scena 4

U Witkiewicza: Zjawia się przekupień z wyspy Tua-Tua, ubrany w sarong i białe europejskie spodnie w niebieskie paski, z białym pióropuszem na głowie.

U Józefowicza: Przekupniem jest Janusz Stokłosa, normalnie dyrygujący orkiestrą. Ubrany w bordową koszulę i czerwony turban na głowie. Muzycy stoją na podwieszonej pod sufitem platformie, bo zabrakło dla nich miejsca obok sceny. Przekupień wygłasza swoją kwestię, siedząc na drabinie. Potem, po raz pierwszy w swojej karierze, sam śpiewa piosenkę własnego autorstwa. Potem sprzedaje wszystkim narkotyczne listki i bohaterowie przenoszą się na wyspę Tua-Tua.

AKT II, scena 1

U Witkiewicza: Brzeg wyspy Tua-Tua. Palmy i kępy trawy morskiej. Na skałach sterczy kadłub rozbitego krążownika. Królowa wchodzi z orszakiem Dzikusek. Jest ohydna, stara, w czerwonym sarongu z zielonym kaftanem bez rękawów. Na głowie czerwony pióropusz. Dzikuski ubrane podobnie, na głowach białe pióropusze.

U Józefowicza: W oddali pomalowane na złoto kamienne schody. Na całej scenie rośnie dwumetrowa trawa. Poza sceną w ścianę wbija się łódź D' Espargesa. Deski odskakują na wszystkie strony. Królowa jest młoda i ładna. Ma na sobie fioletowy obcisły kombinezon. Na głowie złotą tiarę wysadzaną drogimi kamieniami. Na rękach mnóstwo bransoletek. Bose stopy. Dzikuski ubrane są podobnie, ale ich nakrycia głowy są skromniejsze. Oczy pomalowane ostro, na hinduską modłę. A Królowa wjeżdża na platformie. Trawy szumią złowieszczo. Odwraca się w stronę publiczności. Patrzy hardo. Trawy milkną. Zauważa D' Espargesa.

KRÓLOWA recytuje: O jakże piękny jesteś, biały cudzoziemcze...

DZIKUSKI wyskakują spośród traw i przy ostrej muzyce o orientalnym brzmieniu rozpoczynają dziki taniec. Dołącza do nich Królowa. Ciała splatają się i przyjmują przedziwne pozy. Nagle tancerki zamierają bez ruchu i pokazują publiczności języki REŻYSER: Fajnie by było pomalować je na czarno.

KRÓLOWA: Mam eyeliner niezmywalny, można spróbować.

REŻYSER: Przecież się potrujecie! Nie ma jakiś specjalnych farbek?

KRÓLOWA: Widziałam jakąś reklamę barwiących gum do żucia, ale nie pamiętam, jak się nazywają.

REŻYSER (myśli): Kuba! On będzie wiedział. (Bierze telefon. Dzwoni): Kuba, synku, nie śpisz jeszcze? Lekcje odrobiłeś? Tak? To dobrze. Synku, jak się nazywają gumy, które barwią języki? A, lody. Tak, po 50 groszy? Świetnie, dziękuję. No, to idź spać, bo już późno.

REŻYSER do Asystentki: Zapisz, żeby na jutro kupić lody.

scena 2

U Witkiewicza: D' Esparges zostaje pojmany przez dzikich, którzy wbijają na scenie słup, układają i podpalają stos.

U Józefowicza: Dzikuski porywają D' Espargesa do dzikiego tańca. Malują mu rytualnie twarz i długimi, złotymi pazurami rozszarpują ciało. Na białej koszuli pojawia się krew.

REŻYSER: Dosyć, kocham cię, Królowo... I tak dalej, i tak dalej. Dobra, to poleci. Teraz Dzikuski tańczą.

KRÓLOWA: Nie mogę w tym czepku, spada mi ciągle z głowy, mocowanie jest źle zrobione.

REŻYSER: Nie możesz tego sobie jakoś przytwierdzić?

KRÓLOWA: Nie da rady, bo nie będzie miejsca na mikroport.

REŻYSER: Skombinujcie nowy czepek dla Królowej. Natasza, teraz przećwiczymy taniec na linie.

KRÓLOWA przytwierdzona do liny wykonuje akrobacje pod sufitem.

REŻYSER Wystarczy! Zdjąć Królową. Czy jest Król na sali?

scena 3

U Witkacego: Wchodzi Król, opasły dzikus w czerwonym sarongu i zielonym kaftanie w czerwonym pióropuszu. Na rękach i nogach ma mnóstwo bransolet.

U Józefowicza: Król jest młodym, przystojnym młodzieńcem o orientalnej urodzie, w egipskim makijażu. Ma na sobie fioletowy sarong, na głowie czerwony turban, a na pomalowanych na czerwono nogach złote buty na monstrualnej platformie. Dzicy wnoszą go na specjalnym rusztowaniu.

REŻYSER: Śpiewasz od tego momentu: "Oto jest miłość kobiety..."

KRÓL Nie wiem, czy mi wyjdzie, jestem nierozśpiewany.

REŻYSER: Nie kryguj się tak, przecież masz świetny głos.

KRÓL, trochę się krygując, śpiewa barytonem: Oto jest miłość kobiety, co robi z mężczyzn kotlety...

REŻYSER: A teraz nasze trio: Król, Królowa, D' Esparges. Śpiewamy: "Czy później, czy prędzej, koniec nas czeka". Dobra, zapomniałem słów, ale na jutro się nauczę. KRÓL: Już 23.00. Mogę iść? Muszę pisać pracę magisterską.

AKT III

U Witkiewicza: Olbrzymi bambusowy pałac. Na środku pałacu tron, na którym zasiada blady, brodaty i gruby D' Esparges.

U Józefowicza: Połączenie scenografii z aktów I i II.

KOMPOZYTOR: Napisałem piosenkę, posłuchajcie.

REŻYSER słucha: Jasiu, jesteś genialny! Świetny numer. To już mamy trzy piosenki do trzeciego aktu! Za tydzień premiera, ale zdążymy, nie?

KOMPOZYTOR: Zdążymy. Ale ja ciągle nie wiem, o co chodzi Tutli-Putli. Czytam libretto, czytam i cholera mnie bierze. Zobacz, ona sama sobie zaprzecza. W jednej linijce mówi o D'Espargesie: "To on, mój ukochany", a w następnej: "Ten potwór, wcielenie złego". Może to w ogóle wywalić?

REŻYSER: Poczekaj, spójrz na to z innej strony. Tutli-Putli jest kobietą i się po prostu z nim drażni. Nie mówi na poważnie, tylko się przekomarza. Można to zaśpiewać. I tu, w tym miejscu wczytałem się jeszcze... Zobacz, D'Esparges na wyspie się obija, tylko je i chla. Może na scenie zawiesimy hamak nad basenem i ja tak będę sobie leżał i popijał. A jeszcze zobacz: jak on tak ciągle pijany leży, to może też całą wyspę rozpił? Może Królowa i Dzikuski też są wiecznie nawalone?

KRÓLOWA: To może my zmienimy układ choreograficzny, spowolnimy kroki, będziemy się zataczać i udawać, że ledwo stoimy na nogach.

REŻYSER: Tak, tak, o to chodzi, spróbuj, Natasza.

KRÓLOWA wstaje i zaczyna tańczyć, połykając się o własne nogi.

REŻYSER: Dobrze to wygląda, tak zrobimy. Może jeszcze w tym miejscu, jak muzyczka idzie ta-ra-ra, to wy sobie zakryjcie twarze rękami, jakby wam było niedobrze.

KRÓLOWA zakrywa twarz rękami i udaje, że chce jej się wymiotować.

REŻYSER: No nieźle, co? To będzie świetny numer.

DZIKUSKI po ośmiu godzinach ćwiczenia nowego układu: Panie reżyserze, możemy zrobić przerwę?

REŻYSER: Jaką przerwę? Zapomnijcie o sikaniu! Za kilka dni premiera! Nikt stąd dzisiaj nie wyjdzie, dopóki równo nie zatańczycie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji