"Cyrk Oklahoma"
Entuzjastycznie słupska widownia przyjęła premierę spektaklu "Cyrk Oklahoma" opartego na powieści Franza Kafki "Ameryka" w wykonaniu aktorów słupskiego Teatru "Rondo". Wybitne kreacje aktorskie, wspaniała muzyka, oszczędna scenografia i piękne kostiumy - całość wypadła znakomicie. Co do tego zgodni są zarówno krytycy teatralni, jak i widzowie.
Na tę premierę wszyscy wielbiciele teatru czekali w napięciu. Takiej pełnoobsadowej sztuki w wykonaniu miejscowych artystów słupszczanie nie widzieli od co najmniej 10 lat.
Sobotni wieczór - sala Teatru Impresaryjnego...
Widownia wypełniona po brzegi, miejsc siedzących brak, niemal wszyscy w strojach galowych. Na scenie , wuj Jakob (w tej roli Mieczysław Giedrojć) i pan Pollunder (Jerzy Karnicki) wołają Karla (Marcin Bortkiewicz). Na scenę wpada zdyszany chłopiec. Akcja powoli rozkręca się. Na scenę "wjeżdżają" łóżko i drzwi - te elementy scenografii będą pojawiały się co jakiś czas. Wchodzi Klara (Katarzyna Sygitowicz-Sierosławska) - wygląda ślicznie - ma blond loczki, białą bluzeczkę z granatową obwódką, białą krótką spódniczkę i białe podkolanówki. Próbuje zbałamucić niewinnego Karla. To pierwsza scena, na którą publiczność reaguje gromkimi brawami. Od tej chwili spektakl co kilkanaście minut przerywany jest głośnymi owacjami. Zwłaszcza, gdy na scenie pojawia się angielska aktorka Caryl Swift. Nawet jej potyczki językowe zostają przyjęte z wyrozumiałością.
Tak zaczyna się historia 16-letniego Karla, zagubionego w Ameryce emigranta - Niemca rodem z... czeskiej Pragi. Wszyscy spotkani na jego drodze przebyli ocean z nadzieją na lepsze życie - Delamarche (Daniel Kalinowski) pochodzi z Francji, jego kompan Robinson (M. Giedrojć) z Irlandii, Starsza Kucharka (C. Swift) z Austrii, Teresa (K. Sierosławska-Sygitowicz) z Polski. Całość jest przypowieścią egzystencjalną na temat kondycji współczesnego człowieka. Niezwykle znacząca jest scena finałowa, w której główny bohater - Karl - zostaje odarty z ubrań do naga. W znaczeniu dosłownym, dlatego że stracił pracę i musiał je oddać. W metaforze - bo odarty został z marzeń, pragnień i złudzeń o lepszym życiu. Jego nagość pokazana jest jednak subtelnie (w tym miejscu brawa należą się operatorom świateł!), nie razi. Obeszło się więc bez skandalu...
W opinii reżysera
Stanisław Otto Miedziewski: - Przyznaję, że miałem ogromną tremę. W Słupsku takie przedsięwzięcie to wielka niewiadoma. Taka dziwna propozycja - w dzisiejszych czasach, gdy ludzie chcą się bawić i śmiać? A my im tu przedstawiamy ponurego Kafkę? Muszę jednak przyznać, że były pewne niedociągnięcia. Trzeba zaznaczyć, że większość aktorów to monodramiści. Oni jeszcze dziś nie tworzą zespołu, takiego, jaki chciałbym mieć.
Co na to krytycy?
Adam Orzechowski, dyrektor Teatru Polskiego w Bydgoszczy: - Pierwszy raz widziałem,Amerykę" na scenie, ale muszę przyznać, że mi się podobała. Porusza tematy, które są każdemu bliskie. Podobała mi się profesjonałna gra aktorów, szczególnie Bortkiewicza. Doskonale została też Caryl Swift. Muzyka spełniała swoje zadania, aczkolwiek wolę żywe instrumenty na scenie.
Jupi Podlaszewski, twórca i wieloletni dyrektor Teatru Pantomimy "Blik" w Koszalinie: - Jestem szczęśliwy, że mogłem zobaczyć to przedstawienie! Spektakl piękny, wyśmienicie wyreżyserowany, ze świetną muzyką... Znakomicie oddaje esencję Kafki. Przekazuje ją w języku bliskim nam Polakom, z pewnym słowiańskim zacięciem i przytupem. Przyznaję, że nie wiem jak Miedziewskiemu udaje się to osiągnąć... Spektakl ujął wszystkich żarliwością gry aktorskiej. Gratuluję aktorom i twórcom tego przedstawienia.
Teatr "Rondo" w Stupsku "Cyrk Oklahoma" Reżyseria Stanisław Otto Miedziewski; scenariusz Marcin Bortkiewicz; aktorzy: Marcin Bortkiewicz, Caryl Swift, Katarzyna Sygitowicz-Sierosławska, Mieczysław Giedrojć, Daniel Kalinowski, Jerzy Karnicki; scenografia Ludomir Franczak; muzyka Leszek Kułakowski, kierownik produkcji Jolanta Krawczykiewicz
