Spotkanie z ćmą
Walijka Caryl Swift po raz kolejny uwiodła sopocką publiczność. Tym razem w Teatrze na Plaży zagrała monodram "Ćma". Jest to zabawna i zarazem gorzka komedia oparta na powieści "Lotta w Weimarze" Tomasza Manna. Opowiada o spotkaniu w Weimarze Goethego i jego ukochanej, po czterdziestu czterech latach od czasów ich burzliwej miłości.
Po spektaklu z publicznością rozmawiali reżyser Stanisław Miedziewski, autor adaptacji Marcin Bortkiewicz oraz Caryl Swift.
Publiczność chciała wiedzieć, ile wspólnego ma sceniczna bohaterka z aktorką?
- Cóż, Charlotę dotknął barwny motyl sztuki, ale wybrała codzienność. Ja odwrotnie, wybrałam teatr - mówiła Caryl Swift. - To mój głos, moje ręce i twarz. Jestem kobietą, ale nie współczuję tej postaci.
Publiczność entuzjastycznie wyrażała się o grze aktorki. Pytała, od kiedy jest w Polsce i czy nasz język wciąż sprawia jej trudności?
Caryl Swift powiedziała, że pracowała jako reżyser i zastępca dyrektora w Centrum Sztuki, niedaleko Londynu. Tam poznała Stanisława Miedziewskiego. W 1992 roku na stałe przeniosła się do Słupska i rozpoczęła współpracę z Teatrem Rondo.
Jak długo trwały próby - pytał ktoś.
- Osiem miesięcy ale tak naprawdę wciąż pracujemy nad tym monodramem - zapewniał Stanisław Miedziewski.
Okazało się też, że dramatycznie wyglądający upadek był starannie wyreżyserowany Zaś Marcin Bortkiewicz wyjaśniał: Wychowała mnie babcia. Jej obraz pomógł mi w budowaniu i zrozumieniu postaci bohaterki, zrozumieniu starości, przemijania. Wszak nie żyjemy wiecznie.