Artykuły

Jestem wdzięczna

- Myślę, że angażowanie debiutantów to jest ryzyko, ale oby więcej osób tak ryzykowało. Jest przecież bardzo dużo młodych, fajnych ludzi, którzy nie grają w serialach, nie mają znanego nazwiska, ale są naprawdę super - mówi debiutującą w "Korowodzie" Jerzego Stuhra KATARZYNA MACIĄG.

Jesteś debiutantką, więc niewiele o tobie wiadomo...

- Jestem studentką czwartego roku Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej w Krakowie. "Korowód" to mój debiut filmowy, ale do tej pory już sporo zrobiłam. Na trzecim roku grałam w spektaklu w reżyserii Krzysztofa Materny. Zrobiłam też dwa dyplomy - jeden z Rosjanką pt. "Najzwyklejszy cud". Teraz gram w Teatrze Wybrzeże w Gdańsku w spektaklu "Grupa Laokoona". Najbardziej jestem dumna z mojego ostatniego dokonania. Razem z moimi przyjaciółmi ze szkoły w Krakowie zrobiłam w Teatrze Nowym "Amok. Moja dziecina...", 26 maja mieliśmy premierę spektaklu i teraz można go już oglądać. Na festiwalu filmowym w Gdyni w kategorii "off" będzie też pokazywany film "Panoptykon", który zrobiliśmy z przyjaciółmi.

Jak otrzymałaś rolę Uli?

- Byłam na wszystkich castingach, po prostu. Na pierwszym, drugim, trzecim... Ale Jerzy Stuhr zna mnie ze szkoły, choć nie mieliśmy z nim wiele zajęć. Na drugim roku spotkaliśmy się z reżyserem na zajęciach z kamerą, ale zawsze oglądał nasze prace dyplomowe.

Kim jest Ula? Wiemy tylko, że jest rzeszowianką.

- Bardzo się cieszę z roli Uli. W filmie gram rzeszowiankę, więc wszystkie zdjęcia do filmu kręcę tutaj, w Bieszczadach i w Rzeszowie. Zdradzę, że postać, którą gram w filmie na przykład gra na cytrze, jest muzykiem.

Przypadkiem spotyka w Rzeszowie pewnego chłopaka... Prywatnie łączy mnie z Rzeszowem moja przyjaciółka, która przez całe dzieciństwo była moją sąsiadką. Po tym, jak wyjechała na studia do Rzeszowa, już tu zamieszkała. Między zdjęciami będę mieć przerwę, więc liczę na to, że się spotkamy. Bardzo mi się tu podoba, zresztą wiele razy słyszałam, że jest tu pięknie. Mam znajomych, którzy pochodzą z Bieszczadów.

Jerzy Stuhr mówił, że dużo ryzykował angażując debiutantów, ale stwierdził, że zadania zostały wykonane.

- Naprawdę? Ja dopiero zaczęłam te zadania.... Myślę, że angażowanie debiutantów to jest ryzyko, ale oby więcej osób tak ryzykowało. Jest przecież bardzo dużo młodych, fajnych ludzi, którzy nie grają w serialach, nie mają znanego nazwiska, ale są naprawdę super. Owszem, z jednej strony jest to ryzyko, ale z drugiej ogromny walor. Publiczność ma okazję zobaczyć twarze, których nie zna. Taki aktor jest wiarygodny, bo widz nie kojarzy go z jakąś postacią z innego serialu. Warto też pamiętać, że nie każdy reżyser może przecież obsadzić debiutantów w swoim filmie. Czasem musi angażować znane osoby, żeby ludzie przyszli na ten film do kina. Ja jestem ogromnie wdzięczna za tę główną rolę.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji