Artykuły

Pięc lat z Calineczką

- Łatwo policzyć, że średnio gram Calineczkę pięćdziesiąt razy w roku i myślę, że będę grała dopóki będą ją chcieli oglądać mali widzowie. - mówi aktorka Wrocławskiego Teatr Lalek ANNA KRAMARCZYK o granym od pięciu lat spektaklu.

Krzysztof Kucharski: Zagrała Pani "Calineczkę" 250 razy. To chyba rekord życiowy?

Anna Kramarczyk: Absolutnie tak i nawet chyba rekord naszego teatru. Żaden spektakl nie był tyle razy grany.

Nie znudziła się Pani ta bajeczka?

- Gdy gra się dla dzieci, wyczuwa i słyszy ich reakcje, to trudno się nudzić, bo każdy spektakl jest w jakiś sposób inny. Myślę teraz o monodramie adresowanym do trzylatków. Podoba mi się świat bajek, dobrze się w nim czuję.

Co się Pani w maleńkiej Calineczce nie podoba?

- Nie pasuje do dzisiejszej rzeczywistości, nie jest asertywna, wszystko przyjmuje za dobrą monetę, jest naiwna. Właściwie odbiera świat przez zmysły. Długo nie mówi, nie potrafi się kontaktować ze światem. Paradoksalnie właśnie dlatego niemal od razu zyskuje sympatię małych widzów, którzy też mają kłopoty ze światem, który jest dla nich za duży.

Sama Pani sobie wybrała "Calineczkę"?

- Od wielu lat mam prywatny teatr, w którym sama muszę odgrywać czasem po kilkanaście postaci. Zauważyłam, że widzom nie przeszkadza to, iż jestem kotkiem, potem pieskiem, a za chwilę kwiatkiem. Każda z tych postaci była akceptowana, co znaczyło, że w każdej, nawet małej rólce byłam wiarygodna. To mi podsunęło myśl zrobienia spektaklu na małej scenie Wrocławskiego Teatru Lalek. "Calineczkę" pomogła mi znaleźć Agnieszka Zaskórska - autorka adaptacji. Poszłam z tym do Wiesia Hejny, który ten spektakl wyreżyserował.

Prawie pięć lat temu...

- Premiera odbyła się 19 października 2002 roku, łatwo policzyć, że średnio gram Calineczkę pięćdziesiąt razy w roku i myślę, że będę grała dopóki będą ją chcieli oglądać mali widzowie.

Wspominała Pani o nowym spektaklu dla trzylatków,

a nie powiedzieliśmy nic o obsypywanym nagrodami na międzynarodowych festiwalach "Słowiku", który premierę miał w ubiegłym roku i też jest monodramem.

- "Słowik" jest teatralnie bardziej wyrafinowany i nie ma jakichś specjalnych ograniczeń wiekowych, dzięki przewrotnemu tekstowi Brylla nawet dorośli ten spektakl świetnie przyjmują.

A nie ma Pani ochoty zrobić spektaklu dla dorosłych?

- Na razie nie mam odwagi, ale też nie trafiłam na tekst, który by mnie zainspirował do takiego myślenia.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji