Artykuły

Farsa ekonomiczna

Niemiecki reżyser RENE POLLESCH, pracujący nad nowym spektaklem w TR Warszawa, to artysta, który stworzył oryginalną, choć nieco dziwaczną formę spektaklu. Wszystko po to, by z ironią skrytykować konsumpcyjne społeczeństwo.

Nazwisko 45-letniego Pollescha wymienia się dziś obok największych reformatorów teatru, takich jak Brecht czy Piscator. Niemiecki reżyser stworzył oryginalną formę, którą krytycy nazwali farsą ekonomiczno-społeczną. Przy okazji dokonał dekonstrukcji tego, co się tradycyjnie uważa za teatr. U Pollescha nie ma wymiany poglądów i konfliktu dramatycznego, zastępują je serie nakładających się na siebie wypowiedzi. Brzmi dziwacznie, ale mimo to twórca potrafi nadać im bardzo atrakcyjną i śmieszną formę, czerpiąc głównie z języka telewizji i wideo-klipów. Rene Pollesch jest bodaj jedynym twórcą teatralnym na świecie, który byłby w stanie zrealizować interesujące widowisko nawet na podstawie książki telefonicznej. Bazą jego spektakli są bowiem przetworzone teksty rozpraw socjologicznych i antropologicznych, fragmenty debat politycznych, dialogi z seriali, które aktorzy wygłaszają ze sceny, przekrzykując się nawzajem w niekończących się monologach. Niektórym wypowiedziom nie jest wcale daleko do książki telefonicznej.

Spektakle Pollescha są rodzajem komedii omyłek skrzyżowanej z programem publicystycznym i seminarium uniwersyteckim. Reżyser sprowadza do absurdu język rozpraw naukowych i dyskusji politycznych. O neoliberalizmie, problemach globalnej gospodarki rynkowej i społeczeństwie postindustrialnym konwersują u niego gospodynie domowe, prostytutki i zblazowani imprezowicze. W efekcie powstaje rodzaj kabaretu dla intelektualistów, który polskiemu widzowi kojarzy się ze sztukami Bogusława Schaeffera, łączącymi popisy akrobatyczne i slapstick z tekstami muzykologicznymi. Widowiska Pollescha to rodzaj esejów, które przede wszystkim wyrażają poglądy reżysera i aktorów. Na przykład w spektaklu o irytującym tytule "Caffaire Martin! Occupe-toi de Sophie! Par la fenetre, Caroline! Le mariage de Spengler. Christine est en avance" jednym z tematów jest kwestia wypędzeń (ze Śląska), a jedną z bohaterek (negatywnych) Erika Steinbach. Ale nie politycy najbardziej irytują Pollescha, tylko błędy i wypaczenia kapitalizmu. Przedmiotem krytyki jest społeczeństwo konsumpcyjne i należący do niego intelektualiści oraz artyści, którzy udają, że żyją wyższymi wartościami, a w tajemnicy oglądają "Modę na sukces". Dlatego zależy mu na aktorach, którzy mają zdecydowane poglądy i nie boją się ich wyrażać. Gdy wybierał obsadę projektu w TR Warszawa, powiedział, że jest mu wszystko jedno, czy będą to kobiety, czy mężczyźni i w jakim będą wieku.

Twórca pracuje u nas nad projektem "Ragazzo dell Europa" (premiera 26 maja) na podstawie swoich dawniejszych sztuk, ale tak naprawdę tekst powstaje podczas prób. To dlatego Pollesch rzadko wyraża zgodę, by jego dramaty wystawiał ktoś inny. Zresztą określenie "jego dramaty" średnio pasuje do tego, co robi twórca. Po pierwsze, trudno powiedzieć, że mamy tu do czynienia z tradycyjnie rozumianym dramatem. Po drugie, teksty podpisane jego nazwiskiem nie są w pełni jego autorstwa. Najczęściej to kompilacje, a czasem wręcz kopie innych. "Pablo w markecie Plusa" to parodia brazylijskich telenowel z typowym zestawem bohaterów i przewidywalną intrygą miłosno-kryminalną, ale idiotyczna fabuła jest pretekstem do naśmiewania się z aktualnych wydarzeń.

Bo właśnie poczucie humoru jest fundamentem, na którym wznoszone są karkołomne konstrukcje przedstawień Pollescha. Mówią to już same ich tytuły: "Kiedy wreszcie będę mogła pójść do hipermarketu i kupić to, czego potrzebuję, wyłącznie za mój dobry wygląd" albo "Zbezcześćcie wasze neoliberalne biografie!"

Pollesch nie oszczędza nikogo. Nawet siebie. W berlińskiej "Śmierci praktykanta" na wszystkich elementach scenografii i kostiumach wypisane zostały ich ceny oraz gaże aktorek. Reżyser kpi z teatru obrzucającego błotem społeczeństwo, a jednocześnie wyciągającego rękę po pieniądze z podatków współobywateli. W końcu w Niemczech tak jak i u nas spektakle robi się za państwowe fundusze. Tyle że naszym twórcom teatralnym brakuje autoironii Rene Pollescha.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji