Artykuły

Sentymentalnie

Godzinny monodram Pawła Pabisiaka w rzeczywistości trwał krótką chwilę. Okazuje się, że zwyczajna, banalna opowieść o marzeniach, o drobnych klęskach może być i interesująca, i zabawna - o "Jednocześnie" w reż. Małgorzaty Bogajewskiej w Teatrze KTO w Krakowie pisze Iga Dzieciuchowicz z Nowej Sily Krytycznej.

Paweł Pabisiak przemierza widownię i staje po lewej stronie sceny. Wokół wiszą papierowe samoloty, rakiety, jest też księżyc i słońce - maleńka Ziemia pomalowana pisakiem. Ciepłe powitanie publiczności, kilka słów natychmiast rozbija teatralną iluzję. Pabisiak opowiada krótką historię o niedawnych przygotowaniach do monodramu - przyklejanie taśmy malarskiej do podłogi, aby wyznaczyć krańce sceny, wycinanie samolotów z papieru, ustawianie świateł. Monodram zaczyna się jak przypadkowe spotkanie z miłym człowiekiem.

Jeden krok na środek sceny wystarcza, by Paweł Pabisiak przeistoczył się w aktora, który mówi "od siebie" tekst Jewgienija Griszkowca. A Jewgienij Griszkowiec to mistrz sentymentalnej opowieści, która zastanawia i wzrusza, znakomicie potrafi też uchwycić czas, w którym najistotniejszy jest drobiazg, jedno słowo, ledwo dostrzegalny gest. Wspomnienie sylwestrowej nocy rozpoczynającej nowy wiek, nieprzyjemne burczenie w brzuchu, na które człowiek nie ma wpływu, czy piosenka Elvisa Presley'a, którą każdy potrafi doskonale zaśpiewać w głowie to ułamki codzienności, które Griszkowiec przekształca w doświadczanie życia. Spektakl to właściwie moment zwierzenia i Paweł Pabisiak od pierwszych chwil zagarnia publiczność, jest szczery, bezpretensjonalny, wydobywa z tekstu Griszkowca nie tylko słowiańską melancholię, ale i poczucie humoru. Dlatego też spektakl posiada pewien osobliwy rytm, rozpięty pomiędzy prywatną refleksją, a autoironią. Atutem monodramu jest jego subtelna prostota - aktor ubrany w zwykłą białą koszulę i czarne spodnie, obok niego stolik, kilka rekwizytów, krzesło. Nic więcej. W tę niemal pustą przestrzeń wkrada się człowiek i jego przeżycie, które po chwili okazuje się doświadczeniem wszystkich ludzi.

Godzinny monodram Pawła Pabisiaka w rzeczywistości trwał krótką chwilę. Okazuje się, że zwyczajna, banalna opowieść o marzeniach, o drobnych klęskach może być i interesująca, i zabawna. Jest to zasługa nie tylko świetnego tekstu Griszkowca, ale też bardzo dobrej interpretacji Pawła Pabisiaka, który pojawia się przed oczami widzów i uśmiecha się jak najlepszy przyjaciel.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji