Artykuły

Lublin. Związkowcy chcą odwołania dyrektora Bonieckiego

Po raz kolejny związkowcy występują przeciwko dyrektorom dwóch ważnych lubelskich instytucji kultury, Teatru Muzycznego i Filharmonii Lubelskiej - i żądają od marszałka, aby ich zwolnił.

Trudno już dokładnie zrelacjonować konflikty między związkowcami a dyrektorami, bo trwają one od kilku lat i uczestniczą w nich różne grupy interesów. Spory te wykorzystały władze wojewódzkie za czasów marszałka Henryka Makarewicza i Henryka Wojtasa, aby po swojemu obsadzać stanowiska kierownicze w tych instytucjach. Wczoraj związkowcy wystosowali pismo do marszałka Jarosława Zdrojkowskiego z żądaniem zwolnienia dyrektorów artystycznych - Teresy Księskiej-Falger z Filharmonii i Jacka Bonieckiego z Teatru Muzycznego. "Dalsze pełnienie funkcji przez osoby, którym postawiono poważne zarzuty łamania prawa, jest rzeczą skandaliczną i przynosi ogromną szkodę lubelskiej kulturze" - czytamy w piśmie podpisanym przez Mariana Króla, przewodniczącego Zarządu Regionu "Solidarności" oraz szefów komisji zakładowych. Związkowcom z teatru chodzi o to, że kolejna kontrola miała potwierdzić zaniedbania finansowe dyrektora Bonieckiego. Zaś solidarnościowcom z filharmonii - że pod koniec kwietnia sąd skazał nieprawomocnym wyrokiem dyrektor Księską-Falger za brak, przed siedmiu laty, nadzoru nad sprzątaczką. Tymczasem w obronie Księskiej-Falger stanął nawet abp Józef Życiński, który kilkanaście dni temu oświadczył: - Wyrażam przekonanie, że marszałek oprze się rozgrywkom personalnym.

O nowym piśmie do marszałka dyrektor Księska-Falger dowiedziała się od "Gazety". Nie chciała go nawet komentować. - Nie mam nic do powiedzenia - usłyszeliśmy.

***

Komentarz

Zapytajcie publiczność

Na zdrowy rozum związkowcy są od spraw i praw pracowniczych i mają wiele możliwości dochodzenia swoich roszczeń z sądem włącznie. Tymczasem jak czytamy w ich piśmie, czują się powołani do ustanowienia "prawidłowego działania" instytucji, w których pracują. Tylko że akurat to należy już do kompetencji marszałka. Istnieje jeszcze jedna niezależna instancja, sama z siebie upoważniona do oceny, a na jej zdanie jakoś związkowcy się nie powołują. To publiczność. Co by nie mówić o dyrektorze Bonieckim, każdy kto był w Teatrze Muzycznym nim ten przybył do Lublina, wie dokładnie, o co chodzi. Boniecki zastał teatr sprowincjonalizowany do granic możliwości. A sprawił, że w Lublinie np. Robert Skolmowski wyreżyserował znakomicie "Straszny dwór" - i po raz pierwszy w wersji młodzieżowej. Zaś argumentem na rzecz dyrektor Teresy Księskiej-Falger, która wydaje się być gwarantem stabilności poziomu Filharmonii, niech będzie choćby niedawny koncert Krzysztofa Pendereckiego.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji