Artykuły

O mnie, o nim, o tobie

- Rozmawiamy tuż przed premierą "Ko­ronacji". Co czuje reżyser, odliczając go­dziny do spektaklu?

Niepokój. Poczucie odpowiedzialności za grono osób, z którymi pracuje nad przedsta­wieniem; które mi zaufały...

Od debiutu, który zdarzył się dwa lata temu w zielonogórskim teatrze, zajmuje się pani realizacją sztuk współczesnych, do których należy też "Koronacja". O czym jest sztuka Marka Modzelewskiego?

O doświadczeniu bliskim wielu ludziom, którzy uświadamiają sobie w jakimś momen­cie, że żyją nie swoim życiem. Dokonali kiedyś jakichś wyborów pod cudze dyktando i stop­niowo tracą wpływ na swój los. Człowiek trwa latami w niechcianych związkach, narzuco­nych zobowiązaniach, czekając przysłowiowe­go rycerza na białym koniu, który go z tego zamkniętego kręgu wyrwie. To sztuka o ogromnej potrzebie spotkania się z samym sobą, o prawie do szczęścia na własną, a nie cudzą miarę.

- "Koronacja" rozpoczyna VI Przegląd Współczesnego Dramatu w Lubuskim Te­atrze. W programie są aż cztery zrealizo­wane przez panią spektakle. Czy to zna­czy, że niedawna debiutantka odnalazła swoje miejsce w teatrze?

Mam poczucie, że się przez cały czas uczę. Że kolejne przedstawienia określają mi teatr, jaki chciałabym robić.

- Tkwi pani mocno we współczesnym polskim dramacie. Czy przy wszelkich różnicach jest coś wspólnego w obrazie świata, opisywanym przez najmłodsze pokolenie dramaturgów, zwane pokoleniem porno?

Najogólniej mówiąc to świat rozpadu war­tości. Wszelkich. To tak, jakby się rozpadła konstrukcja świata, jakby zabrakło słupów, które wcześniej wszystko trzymały.

- Kryzys nie jest wynalazkiem pokolenia 30-latków. Ich rodzicom i dziadkom też rozpadł się świat

Ale starsze pokolenie ma jeszcze jakieś trwałe punkty odniesienia, jeśli idzie o system wartości. Świat, w którym upłynęło ich życie, był - przy wszelkim jego zafałszowaniu - bar­dziej przejrzysty. W sensie możliwości odróż­nienia dobra i zła, prawdy i kłamstwa, "swoje­go" człowieka i wroga. Teraz - wszystko stało się względne... Zarazem - wszystko wolno. To tak, jakby wpuścić małe dziecko do pokoju, w którym żarzy się ogień, leżą ostre narzę­dzia... Najpierw jest ciekawość, potem ból (bo ogień parzy, a nożem można się skaleczyć), potem dopiero rodzi się świadomość.

- Myśli pani, że widzowie zechcą się przejrzeć w scenicznym lustrze?

Wie pani, jak najczęściej reagują ludzie na lekturę "Koronacji"? "To o mnie" - mówią. Sztuki współczesne, które przychodzą do nas z zachodu, epatują brutalizmem i doprowa­dzoną do absurdu degradacją człowieka: ten sceniczny krzyk wyraża jakąś pustkę. Nasz świat, nawet w tym zagubieniu, jest inny. Po­gubiliśmy się. Świat się okropnie pogmatwał, pomieszały wartości. Ale są też ludzie nadal im wierni. Myślę, że warto dopuścić do głosu polskich dramaturgów, którzy próbują opisać świat bliższy polskiemu widzowi.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji