Męcząca pretensjonalność
"Powrót na pustynię" w reż Anny Augustynowicz w Teatrze Powszechnym w Warszawie. Pisze Jacek Tomczuk w Wysokich Obcasach - dodatku do Gazety Wyborczej.
"Kit
Koltes nienawidził swoich rodaków, drobnomieszczańskiego pochodzenia i mieszczańskiego teatru. W końcu, jak każdy buntownik, do niego trafił. Jeszcze parę lat temu wystawianie u nas tekstów tego Francuza było traktowane jako prowokacja: homoseksualizm, brutalność i emocjonalna pustka bohaterów, konflikty etniczne - to nie było popularne na scenie. Jego Powrót na pustynię to rozliczenie Francuzów z wojny w Algierii i analiza strachu białej Europy przed arabskimi emigrantami, niemal gorąca publicystyka - materiał wymarzony dla reżysera, który w teatrze zajmuje się czymś więcej niż produkcją salonowych fars.
Anna Augustynowicz na pewno do takich osób należy, jednak zamiast utrzymać na scenie temperaturę obliczonego na prowokację tekstu, reżyserka tekst Koltesa zuniwersalizowała, sprowadziła do paraboli i zaserwowała nam klasyczną
rodzinną awanturę o majątek. Zatarła konkret, np. mieszczański francuski dom, do którego wraca po latach pobytu w Algierii Mathilde (Dominika Ostałowska - na zdjeciu), wymieniła na rampę z metalu i szkła, gdzie można zagrać i Zapolską, i Szekspira. Wszystko ma być chłodne i sztuczne - rozmowa matki z córką przypomina mecz ping-ponga. Wyrzucony oknem balast psychologii wrócił w Powszechnym drzwiami jako patetyczna poza, a dystans, jaki aktorzy mają do swych ról, emocji i partnerów na scenie, zamiast wyostrzać ich samotność, męczy pretensjonalnością".