Artykuły

Wrócić na własny śmietnik

- Z warszawskim zespołem pragnę stworzyć specyficzny rodzaj więzi, której potrzebował Cranko. Tancerze muszą zrozumieć charakter jego choreografii - mówi grecka choreograf Georgette Tsinguirides, która przygotowuje premierę baletu "Oniegin" Johna Cranko w Operze Narodowej.

Jacek Marczyński: Od śmierci Johna Cranko minęło ponad 30 lat, a pani nieustannie wystawia w świecie jego balety. Wciąż są interesujące dla publiczności?

Georgette Tsinguirides : Cranko był mistrzem pełnospektaklowych widowisk, te zaś lubią widzowie w każdym kraju. To prawda, że jego balety są odmienne od tego, co dziś robią młodzi choreografowie. Oni należą do innej generacji, wiedzą, że życie biegnie coraz szybciej, Cranko natomiast wymagał cierpliwości od siebie i tancerzy. Wszyscy mamy jej coraz mniej, zatem młodzi twórcy idą inną drogą, co nie znaczy, że sztuka Cranko się zestarzała.

Która to już pani realizacja "Oniegina"?

- Chyba dziesiąta. Nigdy nie miałam czasu ich zliczyć.

Za każdym razem jest to sam balet czy zmienia się z kolejną realizacją?

- Tak i nie. Wracam oczywiście pamięcią do tego, co chciał osiągnąć Cranko, a także do sposobu, w jaki dobierał wykonawców. Ale mówię też tancerzom, że mogę im pomóc w sposób ograniczony. Oni sami muszą rozbudować charakter kreowanych bohaterów. Cranko oczekiwał współpracy, ale jednocześnie potrafił zdążać prosto do zamierzonego celu. Wiedział, co chce pokazać, natomiast sposób, w jaki wykonawcy tworzyli swe postaci, był wynikiem wspólnej pracy.

"Oniegin" to jego najpopularniejszy balet?

- Stworzył ich wiele, nie wiadomo, który uznać za najciekawszy. "Oniegin" jest najbardziej dramatycznym spektaklem. Cranko posłużył się poematem Puszkina, ale wykorzystał go tak, by była to jego własna historia. Nie ma w niej nic z baletowej bajki.

Jak ocenia pani warszawski zespół?

- Pracuje ciężko, potrafi odnaleźć w sobie radość podczas prób, ale tancerze potrzebują czasu, by odszukać najwłaściwszy sposób wyrażenia tego, co istotne. Z warszawskim zespołem pragnę jednak odtworzyć specyficzny rodzaj więzi, której potrzebował Cranko. Tancerze muszą zrozumieć charakter jego choreografii, nie każdy to potrafi i nie zależy to wyłącznie od umiejętności technicznych. Na tym polegał fenomen jego osiągnięć, że w Stuttgarcie trafił na wspaniały zespół, który mu całkowicie zawierzył. On był jego dyrektorem, ale i przyjacielem.

Którzy współcześni choreografowie, pani zdaniem, kontynuują styl Cranko?

- Jest ich wielu, bo przecież on sam troszczył się o młodych choreografów. Mogli realizować pierwsze prace na specjalnych popołudniowych spektaklach w Stuttgarcie. Tak zaczynał John Neumeier czy Jiři Kylian. Cranko nie mówił: "jestem tylko ja", nie uważał, że jego pomysły są najlepsze. Nieustannie myślał o przyszłości, dlatego wywarł ogromny wpływ na rozwój europejskiego baletu.

***

GeorgetteTsinguirides - Greczynka z pochodzenia, urodzona w Niemczech. W 1957 r. została solistką baletu w Stuttgarcie. Gdy cztery lata później dyrekcję zespołu objął John Cranko, została jego asystentką. W połowie lat 60. zaczęła zapisywać jego balety i pracę tę kontynuowała po tragicznej śmierci artysty w 1973 r. Uznaje się ją za najwybitniejszą znawczynię twórczości tego wielkiego XX-wiecznego choreografa. Balety Cranko wznawiała w Stuttgarcie oraz z prawie 50 zespołami w Europie, Ameryce i Azji.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji