Drugi "Cyrulik"
Premierowe wystawienie "Cyrulika sewilskiego" w łódzkim Teatrze Wielkim odbyło się w cyklu dwudniowym. Po sobotniej obsadzie, w niedzielę śpiewali "zmiennicy". Im też inscenizacja Henryka Baranowskiego skrzydeł nie dodała.
Szczególnie trudne zadania kręcenia się w kółko i podskakiwania podczas śpiewu uprościł sobie Wiesław Bednarek (Bartolo). Artysta o pięknym barytonie nie popisał się jednak biegłością techniczną. Ale powściągnięcie nerwowości postaci Bartola roli zrobiło dobrze, a w wielu miejscach zaowocowało ładnym śpiewaniem.
Publiczności podobał się lekko gejowaty Figaro w interpretacji śpiewającego sprawnie jasnym, równym głosem Andrzeja Kostrzewskiego. Brawami widzowie nagrodzili Borysa Ławreniwa (Almaviva), który nareszcie zadebiutował w teatrze pierwszoplanową rolą. Artysta dysponuje ładnym, ruchliwym głosem, ale najwyraźniej z partii Almavivy najbardziej pieczołowicie przygotował tylko ulubione fragmenty, skutkiem czego wykonanie nie było idealnie równe. A szkoda, bo możliwości są.
Największą satysfakcję sprawiła Joanna Moskowicz, jeszcze studentka, uczennica Maestry Delfiny Ambroziak. Rozyna w wykonaniu debiutantki to urok i wdzięk poparty pięknym, nośnym głosem, sprawnością techniczną i sceniczną swobodą. Jeśli nie zabraknie zapału, by doskonalić kunszt, o Moskowicz usłyszymy jeszcze nieraz i to w jak najlepszych kontekstach.
Pozostali artyści spełnili oczekiwania, muzycznie spektakl stał na wysokim poziomie, a Tadeusz Kozłowski dyrygował jak zwykle znakomicie.