Artykuły

Od świątków do świętości

"Spowiedź w drewnie. Żywoty świętych" w reż. Krystiana Kobyłki w Teatrze Lalki i Aktora w Opolu. Pisze Dorota Wodecka-Lasota w Gazecie Wyborczej - Opole.

Spektakl po prostu piękny - to pierwsze, co przychodzi do głowy po premierze przedstawienia "Spowiedź w drewnie. Żywoty świętych", którą Krystian Kobyłka wyreżyserował w bierkowickim skansenie - pisze Dorota Wodecka-Lasota

To nie tylko opowieść o zmarłym 70 lat temu beskidzkim powsinodze i rzeźbiarzu Jędrzeju Wowro, ale też o miłosiernym Chrystusie. Opowieść, której prawdy i sensu nadaje na pewno scenografia Adama Kiliana i kilkadziesiąt rzeźb genialnie oddających ducha i naturę ich autora - ludowego samouka.

W pachnącej drewnem bierkowickiej chacie, idealnej na zaaranżowanie warsztatu rzeźbiarza, toczy się rozmowa rzeźbiarza z jego niedokończonym dziełem - Chrystusem Frasobliwym. Ten pierwszy niebawem skończy żywot, drugi aż rwie się, by otrzymać należne sobie kształty, choć nie rozumie, co znaczy, że ma być frasobliwym. I doczekać się nie może też kapliczki, więc sprawdza, jak to jest u św. Genowefy, którą również wystrugał Wowro. Ta odstępuje mu miejsca niechętnie i najwyraźniej oddycha z ulgą, że jej kapliczka nie przystoi powadze Chrystusa Frasobliwego.

Prowadzone beskidzką gwarą rozmowy nie są świętokradcze - tylko szczere, proste i bardzo zabawne. A kiedy włącza się w nie grono wyrzeźbionych przez Wowro świątków biadolących nad swą fizjonomią (a to, że jedna ręka krótsza, a to, że konik św. Jerzego pokraczny), to ich żałosny lament nie wywołuje już tylko uśmiechu, ale szczery śmiech. A wymuszony przez niezadowolone ze swego wyglądu świątki sąd nad artystą nie jest dramatyczny, choć gdzieś przez moment pojawia się myśl, że dość to aktualne - spowiadać się z czynów niezawinionych.

Andrzej Mikosza w roli rzeźbiarza zachwyca. Jako Wowro wzrusza dziecięcą wręcz naiwnością, szczerością i pokorą wobec swego niespełnienia. Zadziwienie światem i zachwyt nie schodzi z jego twarzy w części drugiej spektaklu, w której niczym aniołek z obrazu Rafaela przygląda się scenom z życia Jezusa Chrystusa.

W tej roli - jak i Frasobliwego oraz narratora - Łukasz Szmidt, bez którego to przedstawienie nie byłoby wyjątkowe. Za jego sprawą figurka Frasobliwego jest naprawdę żywą postacią, a nie rzeźbą w drewnie animowaną przez aktora. Opowiadane przez niego historie z życia Chrystusa, Maryi, Józefa nie są nacechowane koturnową powagą, tylko są bliskie człowiekowi, bo i o ludziach jest wszak ta opowieść.

Nie sposób pominąć Marioli Ordak-Kaczorowskiej, Jana Chraboła i Elżbiety Żłobickiej, którzy użyczając głosu i postaci bohaterom, dopełniają wrażenia, jakie ten spektakl pozostawia w duszach widzów.

Bo kiedy otwierają się drzwi chaty i przy pieśni w wykonaniu Anny Chowaniec-Rybki, Anny Trebuni-Tutki i Krzysztofa Trebunia-Tutka widzowie podążają za aktorami do kapliczki, gdzie przysiada Frasobliwy, okazuje się, że doświadczają wrażenia wspólnoty. Wynikłej na pewno z uczestnictwa w czymś wyjątkowym. I pod rozgwieżdżonym niebem artyści mieszają się z tymi, dla których ten spektakl przygotowali. A magia tego przedstawienia powoduje, że "święty Wowro" jest z pewnością pośród nich.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji