Artykuły

Warszawa. Walczak reżyseruje dla dzieci

Michał Walczak, młody dramatopisarz i reżyser z Warszawy, jest określany jako "jeden z najważniejszych głosów pokoleniowych w polskiej dramaturgii". Po raz pierwszy reżyseruje dla dzieci. W sobotę 14 kwietnia w Teatrze Lalka prapremiera jego sztuki "Ostatni tatuś"

Beata Kęczkowska: W Pana sztuce znikają wszyscy tatusiowie, co się z nimi dzieje?

Michał Walczak*: Wszystkich tatusiów w Warszawie porywa czarownica. Mała dziewczynka Ania z misiem i lalką Barbie wyruszają w niebezpieczną podróż przez nocne miasto, żeby odbić tatusia uwięzionego w szklanym pałacu. Nie dajemy wyczerpującej odpowiedzi, skąd wzięła się czarownica, dlaczego porywa tatusiów. Może tatusiowie zostali porwani, bo za dużo pracują? Miałem do wyboru racjonalne, psychologiczne uzasadnienia albo baśń. Wybrałem baśń.

Jaką rolę ma do spełnienia miś?

- Miś jest poruszycielem tego świata, narratorem. Pluszowy miś i lalka Barbie pozwalają oswoić małej dziewczynce sytuację zderzenia z nocnym miastem i inicjacji w świat dorosłych.

Miś zgoda, ale lalka Barbie?!

- A dlaczego nie? Miś i Barbie to nie tylko zderzenie dwóch typów dziecięcych zabawek, ale też pewnych postaw, charakterów. Z jednej strony mamy coś staroświeckiego, archaicznego. Z drugiej nowoczesny blichtr, który obwiniamy za to, że jest niemądry, niewychowawczy. To fantastyczny materiał na dwie postaci, które na początku się nie lubią, rywalizując o miejsce w sercu dziewczynki, ale w trakcie historii zaprzyjaźniają się, może nawet troszkę w sobie zakochują. W spektaklu śmiejemy się z pluszowego misia, który jest przemądrzałym fajtłapą, Barbie zaś nieustannie kokietuje i walczy, żeby być w centrum uwagi. Wspólna podróż zmienia wszystkie postaci - okazuje się, że za każdą maską kryją się wrażliwość i słabość, którą próbujemy ukryć.

Jak się Panu pracuje w Teatrze Lalka?

- Jako reżyser z takim teatrem mierzę się po raz pierwszy. Praca tutaj wymaga większej dyscypliny warsztatowej - praca z aktorem i opanowanie machiny teatralnej powinny stworzyć wiarygodny w swej poetyckiej niewiarygodności świat. W teatrze "dorosłym" reżyser może sobie pozwolić na pewien margines niedookreślenia, improwizacji, poszukując realistycznej prawdy. Historie dla dzieci opowiadamy natomiast prawie wyłącznie poprzez znaki, metafory, maski, kostiumy - teatr intensywnej formy, nad którą trzeba zapanować. W inscenizacji "Ostatniego tatusia" łączymy teatr formalny z teatrem żywego planu, więc ogromne znaczenie ma inwencja i intuicja aktorów. Jestem pod wrażeniem zespołu Lalki, to wspaniała grupa ludzi niezwykle ze sobą zgranych, doświadczonych i otwartych na poszukiwania, co dla reżysera debiutującego w teatrze dla dzieci ma ogromne znaczenie. Praca nad "Ostatnim tatusiem" daje wielką satysfakcję zanurzenia w świat fantazji, której często w teatrze "dorosłym" brakuje, ale też spotkania z ludźmi, którzy tak wiele wiedzą o magii teatru.

Boi się Pan widzów, którzy będą przychodzić na "Ostatniego tatusia"?

- Pewnie, że tak. To straszny widz: wymagający, nieobliczalny, a z drugiej strony kruchy i wrażliwy. To będzie ciekawa weryfikacja.

* Michał Walczak (ur. 1979), autor dramatów: "Podróż do wnętrza pokoju", "Piaskownica", "Kopalnia", "Pierwszy raz". Dla dzieci napisał już baśń "Smutna królewna", którą wystawił Teatr Montownia.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji