Artykuły

To improwizacja

Dziś na festiwalu Maski obejrzymy monodram Janusza Stolarskiego w reżyserii Mirosława Kocura

Sylwia Wilczak: Kto powinien przyjść na ten spektakl?

Mirosław Kocur: Podjęliśmy się ro­bić monodram, mimo że dla mnie ta for­ma jest zupełnie sztuczna i bezsensow­na. Dlatego traktujemy ją jako pewną możliwość, punkt wyjścia. Stąd pierwsze założenie taktyczne: o wszelkich zna­czeniach będzie decydował widz. To nie ma być klasyczny monodram, w którym aktor wychodzi i ładuje jakieś teksty przed widza. Janusz będzie gospoda­rzem, który zaprasza widzów do swojej gry, a widzowie stają się elementem tej gry. Będziemy próbowali relatywizować role aktora i widza. Stąd - kto tym wi­dzem potencjalnie mógłby być, to rzecz zupełnie otwarta. Najlepiej gdyby to był całkiem przypadkowy widz.

Nie będzie oczywiście żadnych gier przymusem, takich sytuacji, które pa­miętam z mojej młodości: zamykanie drzwi gwoździami, ściąganie widzom butów. Nic z tych rzeczy. Chcemy zaprosić widza do gry in­telektualnej, do rozmo­wy. To ma być spotka­nie ludzi ze sobą. Spot­kaniem będzie dyrygo­wał Janusz. Spróbuje z każdym widzem roz­mawiać inaczej. Będzie wybierał sobie ludzi do rozmowy, każdemu po­wie wszystko. I będzie musiał to zrobić tak, by widz się nie zląkł.

Stań i pogadaj z czło­wiekiem, patrz mu w twarz i mów do nie­go tak, żeby on się nie zląkł - to chyba nie la­da wyzwanie?

Janusz Stolarski: Po tym, co Mirek powiedział, wygląda na to, że będzie to bardzo trudne zadanie (śmiech). Przy moich doświadczeniach byłoby to zbyt proste i może mało cie­kawe, gdybym chciał zrobić kolejny monodram, pozostający w kanonie kla­sycznym. Miałem ochotę, żeby kanon ten rozwalić albo też poszukać ścieżki do penetracji nowej przestrzeni, jakiegoś odejścia od tego, co już jakoś sobie przebadałem. Przy okazji monodramu "Grabarz królów" szansa taka gdzieś się stworzyła.

Mówimy o formie spektaklu. A jego treść?

M.K. - Monodram, którego autorem jest Jurek Łukosz, jest sam w sobie skandalem, a przez to bardzo cieka­wym pretekstem do tea­tralnych poszukiwań. Treści "Grabarza królów" nie będę opowiadał, bo nie o to chodzi. Treść i zaskoczenie, które ta treść będzie ze sobą nio­sła, to też jest element na­szej teatralnej sytuacji. Poza tym ten tekst aktor ma "narodzić" na nowo.

Szkielet monodramu służyć ma improwiza­cji. Jak aktor przygo­towuje się do niej?

J.S. - Nie mam jakiegoś systemu, którym mógłbym się podzielić. Żyję, myślę tak, jak większość ludzi. Wstaję, biegam, wypra­wiam dzieci do szkoły. Nie robię notatek, nie zapisuję: obudziłem się, teraz będę bie­gał przez trzy godziny. Wyzwaniem jest to, co się dzieje, co się wydarza w naszych rozmowach, co się wydarza gdzieś w mo­jej wyobraźni na ten temat. To mnie sty­muluje do pewnych zachowań.

Na ile to, co zobaczymy dziś na sce­nie, to koncepcja reżysera, na ile ak­tora, a może scenografa?

M.K. - Tego nie da się podzielić. Każ­dy z naszej trójki próbuje penetrować pewne określone przestrzenie: Janusza interesują rzeczy, które dla niego aktor­sko są tak ciekawe, Bohdan Cieślak lubi rysować, ja reżyseruję. A poza tym jest to teatr, który jest tworzony na scenie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji