Artykuły

Zaśnieżanie myśli

Zacznę od ostrzeżenia. Jeśli ktoś wybierze się pooglądać Don Juana, to niech nie siada bliżej niż w 10. rzędzie. Wszedłem ubrany na czarno i wyszedłem biały jak bałwan. Zresztą premiera okazała się jakby skrojona dla bałwanów i snobów. Sztuka wypadła jak tabloid dla estetów. Licytowały się między sobą piękne obrazki, a sensy zamarzały w kilkucentymetrowej warstwie plastikowego śniegu na scenie oraz sztucznych mgłach. Zmarniał w zaspach obsesyjny pacyfizm autora, upadek cywilizacyjnych wartości i dewaluacja damsko-męskich mitów.

Podziw budziła brygada maszynistów pod wodzą Adama Buraczka, która z odśnieżania i aktorskich zadań wywiązała się wyśmienicie.

Psychologię postaci, narastanie emocjonalnych napięć zgubił reżyser właśnie między jednym a drugim odśnieżaniem. Nie pomógł mu w psychologicznym konstruowaniu spektaklu grający głównego bohatera Marcin Czarnik. Okazał się aktorem drewnianym, a właściwie wyciętym ze sklejki facetem, który nie bardzo rozumie, w czym bierze udział. Krótkie scenki, między jedną a drugą etiudą na szuflę i biały puch, były na szczęście dla większości pań okazją do aktorskich popisów. Znakomite były: Bożena Baranowska jako Matka, Kinga Preis jako Czwarta Dama dentystka, Anna Ilczuk jako Kelnerka i Krzesisława Dubielówna jako Grubaska. Każda z pań grała po kilka postaci. Do trzech wymienionych dam dodać jeszcze muszę młodzieńczą i wredną Drugą Córką Pauliny Chapko i zabawnie głupią Pierwszą Damę Agaty Skowrońskiej.

Wróżę temu spektaklowi powodzenie, bo nie ma w nim ani jednej narzucającej się myśli, która mogłaby widza zmęczyć, a widoczki są bardziej sugestywne niż w telewizji.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji