Artykuły

Śmierć to jeszcze jedna balanga

"Nieprzytomnie" w reż. Piotra Waligórskiego w Lubuskim Teatrze w Zielonej Górze. Po spektaklu przedpremierowym pisze Zdzisław Haczek w Gazecie Lubuskiej.

Na zielonogórskiej scenie - "Nieprzytomnie", czyli o umieraniu, na własną prośbę, przy pomocy życzliwych, w rytmie techno, z winem w ustach.

Współcześni nie płacą już Charonowi, by przewiózł ich na drugi brzeg Styksu. W internecie namierzają adresy organizacji, na przykład w USA czy w Szwajcarii, które chętnie przysyłają swoich przedstawicieli - Asystentów Śmierci. Ci podsuwają truciznę, ale przede wszystkim pomagają łagodzić stres podczas samobójczej podróży... Rozwija się tzw. turystyka śmierci.

Działalność takich organizacji to punkt wyjścia sztuki Pawła Demirskiego - "Nieprzytomnie", którą w Lubuskim Teatrze wyreżyserował Piotr Waligórski.

Przed tym spektaklem trudno widzowi schować się w bezpiecznym fotelu... Skoro siadając w pierwszym rzędzie można dotknąć stołu, przy którym Teresa je z Asystentami swój ostatni posiłek. Skoro gra tu cała sala kameralna LT. Włącznie ze ścianami, które co rusz przemieniają się w ekrany wyświetlające to, co było, co być mogło, o czym marzy bohaterka... Do tego muzyka Andrzeja Bonarka. Techno chce wyrwać z fotela (gdzieś "pod niebem" kołysze się rytmicznie głowa realizatora dźwięku), to znów przejmujące skrzypce nadają tragedii właściwy wymiar.

Jesteśmy świadkami (lepiej: uczestnikami) tragedii, którą tak mało widać... Wszak Teresa przymierza buty, przesuwa łóżko, wypatruje Asystentów Śmierci, jakby była nastolatką, szykującą się na wiosenny podryw. A później ten taniec, impreza zakrapiana czerwonym winem?!

Ileż w tym wszystkim zabawy! Zalotów! Wszak i ci od zabójczych pigułek pozwalają sobie na odlot, nabierają ochoty na seks, na... Ileż tu życia! Życia, które - przez chorobę? - na życzenie ma być skrócone. Przecież oni wszyscy są tacy młodzi! Gdzież ich bunt?! Gór przenoszenie? Zmienianie świata? Dlaczego tak szybko rezygnują... Nie, nie do końca. Wszak "skazana" w ostatnim słowie jeszcze pyta o kapcie.

Życie przestało tu mieć wartość. Cenę. Śmierć to jeszcze jedna balanga. Śmierć to fajna gościówa...

Gratulacje dla Pauliny Napory za dziewczęcy wdzięk Teresy. I dla Jacka Krautforsta, który w krótkich epizodach zamienia swoje ciało w eksplodujący energią instrument. A gra na nim znakomicie, wywołując krótkotrwały uśmiech na twarzach widzów. Krótkotrwały, bo "Nieprzytomnie" komedią nie jest. Końcowy huk, gdy pudełko z butami wali o podłogę, może ogłusza uszy. W sumieniu budzi bunt: nie! Nie zgadzam się! Zgadzam się natomiast na ten multimedialny atak, jaki reżyser Piotr Waligórski w swoim spektaklu na mnie przypuszcza. W tym elektronicznym morzu, nic, tylko się zanurzyć.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji