Artykuły

Oddawanie niuansów

Od lat trwa spór, czy przekład jest twórczością czy jest odtwórczy, ja jestem zwolenniczką wersji twórczej, bo nie da się mechanicznie przełożyć dramatu, poza tym tłumacz jest autorem polskiego tekstu - mówi Barbara Grzegorzewska, tłumaczka literatury francuskiej, min. "Napisu", ostatnio wystawionego w Teatrze im. Jaracza w Olsztynie.

Na sobotniej premierze "Napisu" Geralda Sibleyrasa w reżyserii Norberta Rakowskiego była Barbara Grzegorzewska, która przełożyła dramat z języka francuskiego na polski. Tłumaczka m.in. cykl opowiadań "Mikołajek i inne chłopaki", "Mikołajek ma kłopoty", "Nowe przygody Mikołajka", "Wakacje Mikołajka" oraz "Oskar i pani Róża".

Ewa Jarzębowska: - Jak się Pani podobał "Napis" wystawiony w Olsztynie?

Barbara Grzegorzewska: - Widziałam wszystkie cztery inscenizacje"Napisu", szczęśliwie wszystkie były udane, choć każda inna. Prawdopodobnie dlatego, że to bardzo dobra sztuka. Olsztyńska też bardzo mi się podobała. Reżyser nie idzie ani w stronę farsy, ani dramatu, a tekst broni się sam, zaletą jest też uniwersalizm, że każdy znajdzie w niej coś dla siebie.

Jak Pani trafiła na sztukę Sibleyrasa?

- Znalazłam ją w teatrze w Paryżu. Kiedy tam jestem, staram się chodzić do teatru. Tak było i w tym przypadku. Na "Napisie" od razu się poznałam, że ma w sobie coś z Ionesco, odsłania i demaskuje głupotę, powierzchowne stosunki. Paradoksalnie ta sztuka u nas jest popularniejsza niż we Francji. Liczę, że olsztyńska inscenizacja nie będzie ostatnia.

Co dla Pani jest ważniejsze w spektaklu humor czy przesłanie?

- Dla mnie ważniejsze jest przesłania, a humor wychodzi samoistnie. Moim zdaniem humor często pojawia się też w tragicznych sytuacjach.

Co jest najważniejsze w tłumaczeniu?

- Oddawanie niuansów, ale w tym pomaga wyczucie, intuicja. Najważniejsze, żeby nie było czuć, że to tłumaczenie.

Tłumacz pozostaje zawsze w cieniu autora

- Przetłumaczoną książkę traktuje się trochę jak swoje dziecko, w prawie autorskim autor i tłumacz są równi. Od lat trwa spór, czy przekład jest twórczością czy jest odtwórczy, ja jestem zwolenniczką wersji twórczej, bo nie da się mechanicznie przełożyć dramatu, poza tym tłumacz jest autorem polskiego tekstu.

Próbowała Pani pisania?

- Próbowałam pisać kryminał, jak miałam 12 lat, i zrezygnowałam. Lubię być tłumaczem, pozostawać z tyłu. Może jestem do tego stworzona.

A jak trafiła Pani na opowiadania o Mikołajku Sempego Goscinnego?

- W latach 70. byłam w Paryżu, tam odkryłam "Mikołajka" i zachwyciłam się nim. W Polsce w wydawnictwie powiedziałam, że chciałabym to tłumaczyć, ale wylano mi kubeł zimnej wody na głowę, że już ktoś to zrobił. Na szczęście okazało się, że to były tylko dwie części, ja przetłumaczyłam trzy kolejne. Trzy lata temu miałam niespodziankę, bo rodzina w jakimś pudle po butach znalazła następne, teraz tłumaczę jeszcze jedną, też znalezioną część, to będzie 45 nowych opowiadań.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji