Wyjechała z Wrocławia i nie żałuje
- W połowie lat 90. Wrocław nie mógł mi dać tego, co oferowała Warszawa. Nie mogłabym budować - powoli, ale za to własnymi rękami - swojej kariery - opowiada warszawska aktorka Olga Bończyk w Gazecie Wyborczej - Wrocław.
We Wrocławiu urodziła się, wychowała i skończyła wszystkie szkoły: od podstawówki po Akademię Muzyczną (w klasie fortepianu). Od 1995 roku mieszka w Warszawie. Nagrała kilka płyt, występuje w teatrze, dubbinguje postaci filmów animowanych, popularność zdobyła rolą doktor Edyty z serialu "Na dobre i na złe". Jest gwiazdą spektaklu "George & Ira Gershwin" we Wrocławskim Teatrze Piosenki.
Adam Domagała: We Wrocławiu mieszkała Pani...
Olga Bończyk: Najpierw wdomu przy ul. Matejki, później rodzice wyemigrowali na Psie Pole. Mam wspaniale wspomnieniaz dzieciństwa! młodości. Uwielbiałam i uwielbiam Ostrów Tumski - oazę wyciszenia i refleksji. Złe wspomnienia, poza kilkoma miłosnymi porażkami, usunęłam z pamięci. Wrocław zawsze był dla mnie przyjaznym miejscem. Wiatach 80., występując w zespole Spirituals Singers Band, dużo podróżowałam za granicę - w tamtych czasach nie każdy mógł sobie pozwolić na taki luksus. Ta praca była fundamentem tego, czym się dzisiaj zajmuję.
Dlaczego więc Pani wyjechała?
W połowie lat 90. Wrocław nie mógł mi dać tego, co oferowała Warszawa. Nie mogłabym budować - powoli, ale za to własnymi rękami - swojej kariery. Moja dziedzina to piosenka, estrada, telewizja - tylko w Warszawie możliwe są codzienne spotkania z wielkimi mistrzami i nieustanna nauka. Gdybym miała podjąć decyzję o wyjeździe, podjęłabym ją jeszcze raz. We Wrocławiu osiągnęłam wszystko, co mogłam osiągnąć, a w stolicy mam do zdobycia jeszcze bardzo dużo. Nie jestem wyjątkiem: próba łączenia życia we Wrocławiu i w Warszawie zwykle kończy się porażką i... wyjazdem.
Czy z punktu widzenia Warszawy Wrocław jest kulturalną prowincją?
- To pan tak powiedział. Każde duże miasto, więc i Wrocław, ma warunki, żeby pozwolić swoim artystom się rozwijać. Warszawskie środowisko artystyczne postrzega Wrocław jako wylęgarnię talentów. Muzycy i aktorzy po wrocławskich szkołach zawsze świetnie się tu odnajdują.
We Wrocławiu dużo się dzieje, ale sęk w tym,że w Polsce mało kto o tym wie. Żeby daleko nie szukać - niedawno przygotowałam spektakl we Wrocławskim Teatrze Piosenki. Nie mam złudzeń, że niezależnieod tego jak dobrze został przyjęty, jeśli nie przeniesiemy go do Warszawy, to nikt w Polsce się o nim nie dowie.
Nigdy tu Pani nie wróci?
- Jestem tu częstym gościem - ale tylko gościem. Nigdy nie mówię nigdy i jeśli dostałabym propozycję, która pozwoliłaby mi realizować się zawodowo w takim zakresie, jak mogę to robić w Warszawie, to czemu nie?