Barcelona. Zmarł mim Paweł Rouba
Paweł Rouba, słynny mim zmarł w ten weekend po ciężkiej chorobie w Barcelonie.
Należał do pierwszej ekipy teatralnej Henryka Tomaszewskiego. Kunszt aktorski łączył wspaniale z urodą swego ciała, zachwycał na scenie. Z Jerzym Kozłowskim stworzył niezapomnianą etiudę "Ziarno i skorupa", ale jego największą rolą był "Gilgamesz". Grał także w filmie, m.in. Uhlika w "Potopie" Jerzego Hoffmana.
Nie przyjechał na listopadowe 50-lecie Wrocławskiego Teatru Pantomimy. - Czuł się już bardzo źle - mówi mim Anatol Krupa.
Rouba z WTP odszedł na początku lat 70., wyemigrował do Hiszpanii, przez lata uczył w Instytucie Teatralnym w Barcelonie. - Był silny jak dąb, bez nałogów, ale często chorował na zapalenie płuc, i marzył, by zamieszkać w ciepłym kraju - wspomina jego przyjaciółka, aktorka Pantomimy Ewa Czekalska. - Był urokliwym człowiekiem, o nienagannym wychowaniu, ze świetnej kresowej rodziny.
Jerzy Kozłowski: - Mistrz znalazł w saunie pięknie zbudowanego chłopaka, okazał się być piekielnie zdolnym artystą, a przy tym serdecznym kolegą. Miał wielkie role, ale nie do końca artystyczną duszę. Nie odpowiadało mu to nasze katorżnicze życie w imię sztuki. Na wyjazdach często się żalił, że ma już dość.
Rouba, absolwent wrocławskiej Akademii Wychowania Fizycznego, były sportowiec, za młodu podnosił ciężary i uprawiał wioślarstwo, był też zapalonym jeźdźcem, działał w AKJ.
- Przy domu wybudował stajenkę, by trzymać własnego konia - mówi Anatol Krupa.
W sportowe ślady ojca poszła jego córka, Tatiana Rouba, która w 2004 roku wywalczyła dla Hiszpanii wicemistrzostwo Europy w pływaniu w sztafecie kraulem.
Ewa Czekalska: - Paweł miał mieszkanie na Majorce i poprosił rodzinę, by po śmierci tam rozsypała jego prochy nad morzem.
Na zdjęciu: Paweł Rouba w etiudzie "Rybak i królewna" z programu "Uczeń Czarnoksiężnika", Wrocławski Teatr Pantomimy 1960.