"Arabska noc". Wariant niemiecko - czesko - polski
Czeski reżyser Tomasz Svoboda wziął na teatralny warsztat sztukę współczesnego niemieckiego dramaturga Rolanda Schimmelphenninga, by zrealizować ją na Scenie pod Ratuszem Teatru Ludowego. Jutro o godz. 19 odbędzie się premiera "Arabskiej nocy", w której zobaczymy: Martę Bizon, Małgorzatę Kochan, Dominikę Markuszewską, Andrzeja Franczyka, Marcina Kalisza i Andrzeja Roga.
Arabska noc to oniryczna opowieść o splecionych w tajemniczy sposób losach młodych ludzi podczas upalnej, czerwcowej nocy spędzonej w wielkomiejskim blokowisku. Od awarii wodociągu i zatrzymanej pomiędzy piętrami windy zaczyna się dramat miłości, śmierci i przeznaczenia. Te dwa banalne zdarzenia powodują serię niezwykłych sekwencji z pogranicza jawy i snu. Otwierają świat jak z Baśni 1001 nocy, w którym bohaterowie wcielają się w postaci szejków i księżniczek.
- Nie po raz pierwszy sięgnąłem po ten postmodernistyczny dramat, wcześniej sztukę zrealizowałem w Czechach. Ten utwór ma bardzo ciekawą formę, gdyż ważne są w nim nie tylko dialogi, ale i didaskalia wypowiadane przez aktorów. Inspiracją napisania tego tekstu była historia o Szeherezadzie, wyklętej księżniczce, którą ze snu budzą pocałunkiem kolejni bohaterowie. Ale oni nie są tu postaciami z baśni, lecz realnie żyjącymi ludźmi, gdzieś w kosmopolitycznym blokowisku, w którym spis nazwisk na domofonie stanowi swoiste studium etniczno-socjologiczne. Za każdym z tych nazwisk istnieje człowiek kryjący w sobie jakieś przekleństwo, swojego smoka, którego musi pokonać, jednak nie zawsze potrafi. Udaje się to tylko jednej postaci. Ta baśń wydaje mi się niezwykle śmieszna, a jej bohaterów bardzo polubiłem. Ze wszystkimi ich zaletami i wadami, bo są podobni do nas i zmagają się z podobnymi, jak my, problemami. Główną bohaterką tej historii jest Franciska, owa śpiąca księżniczka - to wokół niej rozgrywają się zdarzenia. Ważną funkcję w tym utworze pełni woda, symbol życia, seksualności i przemijania. A czemu służy ta baśniowa sceneria snu nocy czerwcowej? O tym przekonają się już widzowie - powiedział nam Tomasz Svoboda.
