Inny świat w Provisorium
Teatr Provisorium wystawił "Inny świat" Gustawa Herlinga-Grudzińskiego. Przedstawienie nosi tytuł "Wspomnienia z domu umarłych" i powstało pięć lat temu kiedy nikt myślący o wystawieniu nie brałby się jeszcze za Grudzińskiego.
Sięgnięcie po zakazaną książkę od początku postawiło Provisorium w miejscu, z którego można wykonać piękny, choć ryzykowny skok. Jak pokazało życie, skok się udał. Jednak nie każdego stać na tę odrobinę szaleństwa, zanim ryzyko przestanie być ryzykiem i wszyscy będą się ścigali w podejmowaniu dozwolonych tematów. Tak postępować mogą tylko ci, którzy teatr bardziej kochają niż na nim zarabiają i nie rozpaczają, że sami nie są dosyć kochani. Zanim Provisorium schroniło się pod skrzydło Lubelskiego Studia Teatralnego - zbyt długo żyło na granicy wegetacji i choćby z tego powodu podejmowanie artystycznych decyzji było dla jego członków także kwestią uczciwości wobec siebie, komfortem na jaki mogą pozwolić sobie ludzie niezależni.
Zatem premierowa publiczność została wciągnięta w nastrój łagru pod Archangielskiem, do którego trafił dwudziestoletni Gustaw Herling-Grudziński i w którym spędził trzy lata, nim głodówką wraz z innymi Polakami, wyegzekwował realizację porozumienia między Sikorskim a Stalinem i wreszcie wyszedł na wolność. Jakie było życie w łagrze opowiada spektakl przy pomocy zwięzłego języka znaków teatralnych. Sypią się one jak zsuwane ze sznurka paciorki - doszlifowane, dobrane rozmiarem, ciężarem i kształtem, niezauważalnie odmierzające czas, który dla więźniów w obozie nad Morzem Białym był bardziej dotkliwy niż fizyczne cierpienie. Wspomnienia z Paryża, hodowanie ciepłych światów w przywiezionych ze sobą do obozu drobiazgach, czy żegnanie kolejnych nadziei nim urodzą się nowe - w dramatyczny sposób nasycało spektakl czasem. Im bogatsze życie wewnętrzne prowadzili więźniowie, tym dotkliwszy i bardziej bezsensowny wydawał się ich czas obozowy. Może dlatego, że trójka aktorów z Provisorium nie szarpała widzów pazurami i nie oskarżała ich, a tylko dawała świadectwo z miejsca utajnionego i zapomnianego - osiągnęła kondensację nastroju jaki towarzyszy sytuacjom z sennych koszmarów.
Oczywiście, nawet najtrafniejszy znak teatralny nie zrówna się z doświadczeniami człowieka w wymyślonym przez Stalina raju. Także teatralne przetworzenie dojrzałego i precyzyjnego sposobu pisania Gustawa Herlinga-Grudzińskiego nie jest w stanie przybliżyć klasy wciąż nieosiągalnego na naszym rynku autora. A warto pamiętać, że "Inny świat" Gustaw Herling-Grudziński pisał w siedem lat po opuszczeniu obozu jako zupełnie młody, bo trzydziestoletni mężczyzna. Ale Provisorium usatysfakcjonowało zarówno tych, którzy przyszli na spektakl dla świadectwa historii jak i dla sztuki. Zresztą na gorąco uznano starannie dopracowane przedstawienie za najlepsze z dotychczasowych. Jedynie ci, którzy przyszli dla samego Herlinga-Grudzińskiego muszą poczekać, aż "Inny świat" ukaże się w Czytelniku lub szukać go wśród pozycji poznańskiego wydawnictwa "W Drodze". Zaś póki co - brawa dla Provisorium także za nonkonformizm.