Artykuły

Wybacz sobie

"Kantata na cztery skrzydła" w reż. Julii Wernio w Teatrze im. Bogusławskiego Bogusławskiego Kaliszu. Pisze Cancer w Super Faktach Kaliskich.

Spektakl, który bawi, choć może zbyt natrętnie moralizuje

Kiedy wydaje się, że cały świat jest przeciwko Wam, a dalsze życie nie ma sensu, to wtedy możecie liczyć na pomoc aniołów. Taka sugestia płynie z najnowszego przedstawienia kaliskiego teatru. Pamiętajcie jednak: musicie mieć w sobie choć trochę dobroci, by móc wybaczyć zło innym

i sobie. To takie proste

Dziewczyna postanawia popełnić samobójstwo. Ale nagle pojawia się anioł, a za chwilę - drugi. No i rusza dyskusja o wartości i sensie życia. To początek scenariusza Roberta Bruttera "Kantata na cztery skrzydła", który w Kaliszu zrealizowała Julia Wernio. "To jest bardzo sprawnie napisany tekst. Taka metafizyczna komedia. Obok buffo pojawia się w niej jednak sporo treści serio. I jest to utrzymane w takich proporcjach, żeby bawiąc czy śmiejąc się jednocześnie znaleźć kawałek swojego życia, swojego teatralnego lustra" - mówi reżyser.

W roli Dziewczyny, której cały świat się zawalił oglądamy dawno nie obsadzaną w wiodącej roli Agnieszkę Dzięcielską. To wielki come back niegdyś ulubienicy publiczności. "Dla mnie jest to wyzwanie po tak długiej przerwie. Bałam się, że już zapomniałam, jak się pracuje nad rolą, zwłaszcza tak wyjątkową o rozległej amplitudzie emocjonalnej" - mówi zadowolona aktorka.

Na ratunek Dziewczynie, która chce skończyć ze swym życiem, przybywają dwa anioły. Pierwszy, o imieniu Amhiel (w tej roli znakomity Maciej Grzybowski, dla którego warto pójść na to przedstawienie), ratuje zbłąkane dusze już od ponad czterech tysięcy lat. Mimo konserwatywnej postawy używa w swej działalności zabawnych i zaskakujących metod, ale trzeba przyznać dość skutecznych. W delikatnej misji ratowania samobójczyni pomaga mu Beatiel, aniołek młody i wykształcony, ale bez doświadczenia.

Spory dziewczyny z aniołami rozgrywają się w przestrzeni jej pokoju, w którym usytuowano także widzów. Scenograf, Elżbiecie Wernio, zależało na tym, aby publiczność z jednej strony wczuła się w sytuację bohaterki, z drugiej - miała także niemal namacalny kontakt z aniołami. Nieco niezwykłości w tę realną przestrzeń wprowadzają światła oraz boska ingerencja dźwiękowa

i anielska muzyka. Grzmotami i innymi dźwiękowymi cudami kierował kompozytor, Robert Kanaan.

"Kantata" rzeczywiście bawi, ale nie budzi istotnych refleksji. Jej poważne momenty pobrzękują natrętnym moralizatorstwem. Z jednej strony przypominają pospiesznie pisane niedzielne kazania, z drugiej - złożoną tylko z optymistycznych nut konwencję programu "Wybacz mi".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji