Artykuły

Bajarz

- Gdy rano wychodzę z domu i znajduję piórko, to je podnoszę i zatykam za czapkę. Bo myślę, że być może zgubił je mój anioł stróż- mówi STANISŁAW WOLSKI

"Urodził się pod Lwówkiem Śląskim i tam spędził najszczęśliwsze lata swojego dzieciństwa.

- To, co dali mi ukochani dziadkowie, było moim kapitałem na całe życie - opowiada. -Babcia miała najpiękniejsze zmarszczki na świecie. Od niej doświadczałem czułości, zawsze mogłem na nią liczyć. A dziadek snuł swoje niesamowite opowieści. Babcia czasami na niego pohukiwała, że trochę zmyśla. Ale to on nauczył mnie, że trzeba czasem coś podbarwić, by zyskać słuchaczy. Natomiast dzięki drugiemu dziadkowi, Antoniemu Wolskiemu, zainteresowałem się swoim rodem i historią.

Chłopackie włóczęgi

Kilkuletni Staś przyjechał do Wrocławia z rodzicami w 1956 roku. Zamieszkali na Księżu Małym, w pobliżu pętli tramwajowej.

- Tramwaje były dla mnie tak pociągające, że wsiadałem do nich i jeździłem po Wrocławiu. Te wycieczki - moje chłopackie włóczęgi, oraz wagary, podczas których chodziłem do Muzeum Narodowego, sprawiły, że Wrocław mnie zassał, a sztuka uwiodła. Do dziś uważam, że najlepiej poznaje sieją węchem, że magia dzieła bywa ważniejsza od wiedzy o nim.

Później było IV LO i nieformalna drużyna turystyczna Skunksy, przez którą nie

chcąc zapisać się do ZSMP -musiał opuścić szkołę.

- W liceum najważniejsza była dla mnie wychowawczyni Alfreda Michałowska, profesor od geografii i patriotyzmu. To ona kazała nam, swoim uczniom, wzajemnie sobie pomagać, co robimy do dzisiaj. A maturę zdałem w szkole dla pracujących, do której chodziłem wraz z milicjantami oraz członkami orkiestry garnizonowej Wojska Polskiego* Jednocześnie pracowałem jako rzeźbiarz kamieniarz w Pracowni Konserwacji Zabytków. Tam spotkałem przedwojennych kamieniarzy, cudownych opowiadaczy różnych historii, które zapadły w moje serce. Potem była filologia polska i wydział lalkarski szkoły teatralnej. I tak zostałem aktorem.

Czy pan mnie pamięta?

Wraz z dawnymi kolegami z orkiestry garnizonowej założył Theatrum70.

- Był on głosem pokolenia, które zgodnie z tytułem jednej ze sztuk - Nie dam się przystrzyc -nie chciało się wpisać w obowiązujący format. Nosiłem wówczas długie włosy i zachowałem z tych czasów piękne wspomnienia.

Z Wrocławiem utożsamiam się do krwi, tu spędziłem najintensywniejsze momenty w życiuu - mówi Stanisław Wolski.

Kolejne kilkanaście lat był Stanisław Wolski aktorem Kalambura, a po drodze założył wraz z Jerzym Świtoniem i Krzysztofem Piaseckim kabaret Gralak Marian. W latach stanu wojennego pracował z dziećmi wiejskimi, realizując projekt Strachy na wróble.

- To bardzo ważny etap mojego życia - mówi. - Uczyłem dzieci kreatywności, pokazywałem im, że oto dotykają magicznej sztuki, która jest w zasięgu ich ręki. Wcześniej robiłem przedstawienia dla dzieci w Kalamburze i do dzisiaj kłania mi się czasami na ulicy piękna pani lub poważny biznesmen pytając, czy pamiętam, że zawsze na przedstawieniu siedział w trzecim rzędzie po prawej stronie.

Od lat jest też świętym Mikołajem.

- To poważna rola, do której przykładam się bardzo starannie. Bo wiem, że każda nieuczciwość pozostawia w dziecku ślad na całe życie.

Cuda w tej budzie!

Wrocławianie i mieszkańcy Dolnego Śląska znają Stanisława Wolskiego jako aktora ulicznego. To on, gdy w Wałbrzychu rodził się Festiwal Teatrów Ulicznych, ryczał wśród bloków osiedla Piaskowego: Hej, ludzie, cuda w tej budzie!. A we Wrocławiu założył własny teatr Trzy szafy.

Ale dziś - po tych wszystkich barwnych doświadczeniach -jest wolnym strzelcem. Przechadza się w czapce z piórkiem po mieście, które -jak mówi -ukochał do krwi, i odpowiada na pozdrowienia wrocławian.

Już niedługo znowu zobaczymy go na deskach sceny, w Teatrze Muzycznym, gdzie gra w 80 dni dookoła świata w reżyserii Jerzego Bielunasa. A kolejnym jego pomysłem jest Muzeum Opowieści o Wrocławiu. - Ludzie opowiadają mi niezwykłe historie, których nie jestem w stanie spamiętać - tłumaczy. - Wpadłem więc na pomysł, by udokumentować te opowieści przy pomocy dykta-fonu i kamery cyfrowej. Pracę rozpocznę pod koniec września. Drugi ruch będzie należał do scenarzystów i historyków.

Stanisław Wolski

Urodzony ósemkowicz - 8.08.1948.

Od czterech miesięcy Jest szczęśliwym dziadkiem małego Teodora (-To najbardziej bezinteresowna miłość w życiu człowieka - podkreśla).

Jego obecną pasją jest kawałek ziemi w Strzegomianach na stoku Ślęży, gdzie własnymi rękami buduje dom.

Uważa, że w życiu najważniejsza jest metafizyka, codzienna rozmowa z Panem Bogiem i ewangeliczna zasada, by tak znaczyło tak, a nie - nie".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji