Śledzik z wykałaczką
W piątek, 5.01.2007 obejrzałem w Teatrze Stu spektakl "Szczęśliwe dni" Becketta w reżyserii Krzysztofa Jasińskiego. Piękny, ciekawy spektakl i wspaniała aktorka. W poniedziałek, 8.01.2007 przeczytałem w "Dzienniku Polskim" recenzję Pawła Głowackiego. Już z samego tytułu ("Pierogi z borówkami") wywnioskowałem, że tym razem Entuzjasta nie był zadowolony. W tekście Becketta o żadnych pierogach mowy nie ma, a zatem Entuzjasta pozwolił sobie na facecję. Ot tak, żeby wykpić, żeby ośmieszyć! - pisze Jerzy Nowak w Dzienniku Polskim.
W piątek, 5.01.2007 obejrzałem w Teatrze Stu spektakl "Szczęśliwe dni" Becketta w reżyserii Krzysztofa Jasińskiego. Obejrzałem... i o dziwo! Po raz pierwszy od wielu lat oglądając Becketta nie byłem znużony. Podziwiam odwagę reżysera, który nie wahał się uprzystępnić widzowi trudny tekst tego autora.
A nade wszystko zachwyciła mnie kreacja Beaty Rybotyckiej w roli Winnie. Jakże dojrzała interpretacja i bogata paleta środków wyrazu. No i bezbłędna dykcja! (co dziś jest, niestety, rzadkością w "nowoczesnym" teatrze).
Tak więc piękny, ciekawy spektakl i wspaniała aktorka. W poniedziałek, 8.01.2007 przeczytałem w "Dzienniku Polskim" recenzję Pawła Głowackiego. Już z samego tytułu ("Pierogi z borówkami") wywnioskowałem, że tym razem Entuzjasta nie był zadowolony. W tekście Becketta o żadnych pierogach mowy nie ma, a zatem Entuzjasta pozwolił sobie na facecję. Ot tak, żeby wykpić, żeby ośmieszyć!
Beata Rybotycka debiutowała w roli dramatycznej. Debiutowała wspaniale (co, na szczęście, zauważyli inni recenzenci). Ale przecież prościej i łatwiej jest wykpić pisząc o pierogach z borówkami. Równie dobrze można pisać o zupie pomidorowej, flakach w oleju etc. Co tam Entuzjaście do głowy wpadnie. Grunt, żeby śmiesznie i nietypowo. Ale nie koniec na tym. Na koniec Entuzjasta poucza jak Becketta należy grać!
Pisać każdy może.
Cytuję: "... nie ma innego sensownego mówienia napisanych światów Becketta, jak tylko mówienie, którego stawką jest oddech mówiącego". Wstyd przyznać. Nic z tej nauki nie pojmuję. Pracuję w zawodzie ponad 50 lat. Reżyserowali mnie (w kolejności chronologicznej): Kantor, Swinarski, Kreczmar, Wajda, Kutz, Kieślowski, Zanussi, Holland (nie mówiąc o Spielbergu) - ale nikt z tych ludzi nigdy nie dawał mi podobnych wskazówek. Może gdyby tę światłą poradę umiała zrozumieć Beata Rybotycka - wtedy przypadłaby do gustu Pawłowi Głowackiemu. A tak co? Pierogi z borówkami! Byle dowcipnie. A że się przy tym kogoś skrzywdzi - drobiazgi
Na koniec moje "recenzje z recenzji":
Szaszłyk z rożna! Tyle że został tylko goły rożen - szpikulec. A gdzie szaszłyk?
Chyba że Entuzjasta wolałby: śledzik z wykałaczką. Ale znów zostanie tylko szpila - wykałaczka. A gdzie śledzik?