Artykuły

Wieczór w Narodowym

Na okrytym czarną tkaniną proscenium warszawskiego Teatru Narodowego, przed żelazną kurtyną — stół, biały obrus, nakrycia a w ich liczbie to jedno, dodatkowe, oczekujące na nieznajomego, zbłąkanego, bezdomnego. Przy stole zbiera się, spotyka w wigilijny wieczór polska rodzina, rodzina czasu burzy: Matka, Ojciec, sześć córek. Ich synowie, bracia mężowie, ukochani nie mogli zasiąść do wspólnej wieczerzy. Jest rok 1863, [—] [Dekret z dn. 12 XII 1881, O stanie wojennym, rozdz. II art. 17, pkt. 4 (Dz. U. nr 29, poz. 154)] W ubiorach dominuje czerń, znak żałoby nie tylko po najbliższych, lecz także, nawet przede wszystkim „po wolności stracie”. Społeczeństwo polskie tamtych lat przywdziało ją przecież na długo przed Powstaniem.

Z pieśni, poezji, pamiętnikarskiej relacji oraz listów, poprzez które przemawiają nieobecni, Adam Hanuszkiewicz skonstruował całość niezwykle nośną teatralnie, pobudzającą do refleksji, a przy tym głęboko poruszającą. Dramaturgicznym punktem wyjścia jest tu tragizm sytuacji, przywołany już w pierwszej pieśni — skardze: „Matuleńku, on nie wróci”. Po chwilowym odprężeniu (niemal pogodny list z „kozy”, pokrzepiający „Czarny krzyż”) świadomość tragizmu powraca, narasta w hymnie błagalnym i ojcowskiej opowieści o przemocy zaborców. Ostatecznemu zwątpieniu przeciwstawia się Matka, przypominając: „Christus natus est nobis” — oto w Nim nasza nadzieja. Gdy śpiewana przy teraz dopiero zapalonych świecach kolęda zdaje się nieść uspokojenie, wchodzi ostatnia z córek. Czyta pożegnalny list męża, Jana Jeziorańskiego, powieszonego na stokach Cytadeli. Napięcie osiąga punkt kulminacyjny, rozładowując się gwałtownie w przepojonej jedną myślą — „Niech Twoja Wola będzie, Panie” — pieśni poddania i pokory, ale zarazem nadziei i Wiary w przyszłość. Pewność, że Wola ta może być tylko sprawiedliwością, stanowi niewyczerpane źródło Siły. Po spokojnej prośbie o „dobrą noc” żelazna kurtyna unosi się, w ciszy rozbrzmiewają słowa modlitwy.

Wrażenie, jaki ów obraz wywiera, jest w głównej mierze zasługą aktorów. Współtworzą je wszyscy, niezależnie nawet od rangi otrzymanych zadań Występująca gościnnie znakomita śpiewaczka Alina Bolechowska — Matka oraz Henryk Machalica — Ojciec wnoszą na scenę serdeczność i ciepło domowego ogniska, poczucie bezpieczeństwa, tak ważne i tak trudne w obliczu zagrożenia. Agnieszka Fatyga zwraca uwagę zarówno siłą, brzmieniem i skalą wyszkolonego głosu, jak i dojrzałą świadomością środków aktorskich. Zdolności wokalne wykorzystują również Anna Chodakowska i Barbara Dziekan, a także adresatka listu z „kozy” — Daria Trafankowska. Wspomagają je posągowo tragiczna Renata Berger (Jeziorańska) i przejmująca w raptownym przejściu od dziecięcej wesołości do równie dziecięcej, we łzach utopionej rozpaczy najmłodsza — Anna Gornostaj.

Scena przy wigilijnym stole stanowi fragment zrealizowanego w oparciu o znany cykl pieśni Moniuszki spektaklu Śpiewnik domowy, fragment autonomiczny, treściowo i artystycznie najistotniejszy i dlatego zasługujący na odrębne omówienie. Pierwsza część tego przedstawienia składa się z kolejnych „numerów” o nierównej, niestety, wartości. Zapewne przyczynił się do tego krótki czas przygotowania, gdy trzeba było zdążyć z premierą przed zmianą dyrekcji. Śpiewy w pełni udane to „powiastka dziwniutka” o Świętym Piotrze (Fatyga i Machalica), Dziad i baba (Bohdana Majda i Machalica), brawurowo wykonany, parodiujący operową konwencję duet z „Jawnuty” (Fatyga i Emilian Kamiński) oraz trzy pieśni w jazzowej aranżacji Nahornego i interpretacji Chodakowskiej: Ja ciebie kocham, Pieśń Nai i Znasz-li ten kraj?!.

Najpoważniejszym mankamentem jest — obok wyraźnych braków wokalnych chórów — zakończenie Śpiewnika, radosny mazur z Halki, tak kontrastujący z poprzedzającą go wizją, że po prostu nieuzasadniony. Ci, którzy spektakl naprawdę przeżyli, [—] (Dekret z dn. 12 XI 1981, O stanie wojennym, rozdz. II, art. 17, pkt. 4 (Dz. U. nr 29, poz. 154) nie nucą przy wyjściu popularnego marsza. Próbują raczej odnaleźć w pamięci nieznaną dotąd melodię i słowa:

I gdy jut znikąd nie będzie pociechy, Gdy w ciągłej walce i sił ci nie stanie, Proś, by te krzyże Bóg przyjął za grzechy
I mów: niech Twoja Wola będzie,
Panie!

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji