Artykuły

A górale się dziwią

Już w czasie prób widzieliśmy, że szykuje się barwne, rozśpiewane i roztańczone widowisko. Za taniec i ruch sceniczny odpowiada w tej realizacji Michał Jarczyk, choreograf, który przygotował też warszawską wersję Na szkle malowane. Ma on w biografii częstochowskie wątki.

Tadeusz Piersiak: Przez ostatnie ty godnie ciężko pracowaliście. Czyżby aktorom trudno przychodziło śpiewanie i tańczenie?

Michał Jarczyk: Mamy wspaniałych artystów wybranych z castingu. Jestem zachwycony: młodzież jest zdolna, świadoma tego, czego od niej oczekujemy, i chętna do pracy. Kiedyś do zespołu Śląsk czy Mazowsze przychodziło dwieście osób, a z tego nadawały się trzy… Reszta, miała pojęcia, gdzie i po co przyszła. Tutaj zjawili się ludzie przygotowani wokalnie, tanecznie, ruchowo… Muszę jednocześnie pochwalić aktorów częstochowskich. Ci, którzy zgłosili gotowość współpracy, bardzo dobrze sobie radzą. Wszyscy pięknie pracują, pięknie! To dla mnie odkrycie.

Słyszałem, że uczył Pan aktorów góralszczyzny, żeby przedstawienie wypadło jak najprawdziwiej.

– Pani Krystyna zdecydowała się na możliwie największy autentyzm i dlatego mnie zaangażowała. Wiedziała, że znam się na folklorze góralskim, bo uczyłem się u prawdziwych górali angażowanych do zespołów pieśni i tańca Śląsk i Mazowsze. Nawet górale się dziwią, że ktoś potrafi zatańczyć tak jak oni, bo są to kroki bardzo trudne. Mimo że jest się sprawnym fizycznie, te przysiady zostawiają po sobie ślad – nogi bolą. Choć oczywiście jest to podstylizowane pod kątem śpiewogry, wszystkie momenty, jakie dopuszcza konwencja, są najprawdziwsze – prawdziwe krzesanie, podskoki, rzuty ciupagą. Prawdziwe są też stroje górali, ciupagi, kierpce… Inne postacie mają autentyczne elementy kostiumów. I kapela jest autentycznie góralska. Dla częstochowian to wyjątkowa okazja kontaktu z żywym folklorem.

Mówi się, że polski folklor, kultura są naszą najlepszą przepustką do Europy. Zgadza się Pan z tą tezą?

– Polski folklor jest przepiękny, przebarwny i różnorodny. Dla kogoś, kto go nie znał – zupełne zaskoczenie. Wszystko jest takie wystawne, barwne… Występowałem na całym świecie ze Śląskiem i Mazowszem i wszędzie był ten zachwyt. Nie tylko u Polonii; w Bostonie oglądało nas dziesięć tysięcy widzów! Zespoły Śląsk i Mazowsze były naprawdę ambasadorami Polski.

Jest Pan poniekąd człowiekiem stąd – przez lata związanym z Koszęcinem i Częstochową.

– W zespole Śląsk spędziłem wiele lat, począwszy od 1959 roku. Pracowałem z profesorem Hadyną i Elwirą Kamińską. Potem Hadyna musiał odejść z powodów politycznych. Zebrał wtedy swoich solistów i powiedział; - Szukajcie sobie pracy, bo Śląsk przestanie istnieć. Na to się zapowiadało, więc przeszedłem do Mazowsza – na następnych dziesięć lat jako solista, choreograf i nauczyciel tańca klasycznego. Później trafiłem do Centralnego Zespołu Reprezentacyjnego Wojska Polskiego. W początkach lat 80. zwrócił się do mnie dyrektor Śląska, że chce mnie mieć w zespole. Zgodziłem się.

I minęło następnych osiem lat, nim przeszedłem na emeryturę. Gdybym wiedział, że wróci profesor Hadyna, zostałbym. Będąc ponownie w Śląsku, zostałem poproszony przez ówczesnego wojewodę częstochowskiego o poprowadzenie zespołu Częstochowa. Współpracowałem też z Halką z Lublińca.

Miło było wracać do naszego miasta?

Ucieszyłem się z propozycji pracy w Częstochowie. Dyrektor jest bardzo fajny i robi wszystko, żeby ułatwić nam działanie. A Częstochowa jest innym miastem niż to, które zapamiętałem. Aleje wypiękniały, to zupełnie inna ulica. Nawet dzwoniłem do żony: - Częstochowy byś nie poznała!

Dziękuję za rozmowę.

To Janosik

Jerzy Michalski gra główną rolę w spektaklu Na szkle malowane. Jest aktorem związanym na stałe z Teatrem Muzycznym im. Danuty Baduszkowej w Gdyni. U nas występuje gościnnie. Pochodzi z rodziny aktorskiej. Ukończył Studium Wokalno-Aktorskie przy Teatrze Muzycznym w Gdyni, który też od 3 lat jest jego miejscem pracy. Zagrał we wszystkich spektaklach z tego okresu, w tym Jezusa w Jezus Christ Super Star i Przywódcę Studentów w Nędznikach.

– O przesłuchaniu do Na szkle malowane dowiedziałem się z ogłoszenia wywieszonego w moim teatrze – mówi. – W Częstochowie jakoś tak od razu poczuliśmy, że będziemy współpracować. Cieszę się z tego. To świetny materiał -jak to śpiewogra, wesoły i przyjemny dla każdego. I praca u dyrektora-Janosika też jest czymś wyjątkowym, choć Marek Perepeczko, po początkowych wskazówkach co do roli, zostawił mi wolną rękę. Napotkałem też w Częstochowie znakomity zespół, z którym od razu złapaliśmy kontakt.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji