Artykuły

Magda Umer na Skype

Pamiętacie "Zimy żal" - głośny spektakl Magdy Umer, który był teatralnym hitem Warszawy na początku lat 90. Magda Umer i Jeremi Przybora, przywołując znane piosenki Przybory z muzyką Jerzego Wasowskiego, opowiadali o otaczającej nas wtedy rzeczywistości, o najprostszych sprawach, którymi żyliśmy.

W nowym spektaklu "Chlip hop, czyli nasza mglista lap top lista", który Magda Umer przygotowała wspólnie z Andrzejem Poniedzielskim, też będziemy mogli przysłuchać się opowieściom o tym, co ważne i nam bliskie. Tyle że ta intymna rozmowa początku XXI wieku odbywa się już nie przez telefon jak w tamtym przedstawieniu, ale przez Skype.

Zaprasza Magda Umer: W spektaklu "Zimy żal" rozmawiałam z Jeremim Przyborą o jego piosenkach. Teraz z Andrzejem Poniedzielskim przywołujemy bardzo różne utwory, nie tylko Andrzeja, choć jego piosenek jest tu najwięcej.

Śpiewamy piękne, mądre, wspaniałe przeboje Jeremiego Przybory, Wojtka Młynarskiego i Jonasza Kofty. Piosenki, które są nam bliskie.

Rzecz dzieje się współcześnie. Każdy z bohaterów jest w swoim domu, siedzi przy komputerze. Bo przecież w ten sposób się dziś porozumiewamy, za pomocą internetu. I opowiadamy sobie o różnych rzeczach. Rozmawiamy ze sobą jako prywatne osoby: Magda Umer, Andrzej Poniedzielski i Wojtek Borkowski - ludzie, którzy są już po pięćdziesiątce, co najmniej, i którzy już sporo słyszeli, widzieli, przeżyli i zrobili.

Opowiadamy sobie o tym, co cenimy, a czego nie. Zwierzamy się sobie ze swoich różnych dziwnych stanów, które są także, mam wrażenie, znane i tym, którzy zasiądą na widowni. I śpiewamy. A odbywa się to wszystko w sposób bardzo naturalny. Tak jak w "Zimy żal" śpiewałam "O, Romeo" Jeremiemu do telefonu, tak teraz śpiewam Andrzejowi przez Skype.

To będzie taki wieczór smutno-wesoły. Czasami bardziej pogodny, czasami mniej, ale nie dołujący.Ten wieczór ma to do siebie, że jest za każdym razem nieco inny. Bo scenariusz się zmienia. Ustalamy tylko kolejne hasła - o czym będziemy mówić, a potem improwizujemy, lubimy się nawzajem zaskakiwać.

A spektakl urodził się trochę przez przypadek. Przypadkowo spotkaliśmy się w Szczecinie na koncercie. Dyrektor teatru Adam Opatowicz poprosił mnie, abym zaśpiewała jakąś piosenkę francuską. A Andrzej szybko zapoznał mnie ze swoimi słowami polskimi do "Emmanuele". I tak na poczekaniu stworzyliśmy duet.

A tytuł spektaklu "Chlip hop..." to - jak mówi Andrzej - nasza odpowiedz na hip-hop. Wszystko wyjaśni się podczas spektaklu.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji