Król Jeleń
Giovanni Pampiglione:
— Do teatru dostałem się przez przypadek. Studiowałem w Rzymie rusycystykę i pewnego razu wszedłem przez pomyłkę na wykład polonistyki. Czytano właśnie Śluby panieńskie Fredry, a ponieważ brakło jednego chłopca, poproszono mnie, bym przeczytał jedną z ról. Tak mi się to spodobało, że zostałem na polonistyce. Później otrzymałem stypendium na wyjazd do Polski i tu przeprowadziłem długą rozmowę z prof. Korzeniewskim, który zachęcił mnie do podjęcia studiów reżyserskich w warszawskiej PWST…
— Twórczość Gozzi‘ego jest dla mnie syntezą opery i komedii dell’arte. Scena Teatru Współczesnego każę skameralizować spektakl i położyć główny nacisk na grę aktorów. Będzie to więc powrót do starego teatru włoskiego z czasów renesansu. Aktor jest eksponowany, jest sam z widownią i swymi partnerami. Scenografia jest tylko tłem malarskim przedstawienia.
— Starałem się unikać imitacji, nie kopiowałem innej kultury, lecz usiłowałem przenieść włoską konwencję na grunt polski. Nie próbowaliśmy wraz z zespołem tworzyć rekonstrukcji, lecz pragnęliśmy przekazać radość i poezję utworu Gozzi‘ego, ową włoską „festa”, jego naiwność, fantastyczną poetykę.