Artykuły

Jak przejść w pion?

W okresie, gdy teatry coraz skuteczniej uciekają w przeszłość, tematyka współczesna znajduje dla siebie miejsce na scenach amatorskich i półoficjalnych. Tam jedynie podejmowane są próby rejestracji „świata nieprzedstawionego", o który upomnieli się krakowscy autorzy książki-manifestu… Teatr Ochoty, ulokowany w Dzielnicowym Domu Kultury, wystąpił z premierą utworu Czesława Dziekanowskiego: Jak przejść w pion? Czym jest ten utwór? Dwoma monologami. Opowieścią spawacza, zatrudnionego w stoczni, i zapisem stanu świadomości jego dziewczyny. Kim jest autor? To, o czym pragnie opowiedzieć, zna z autopsji: zgłosił się w stoczni, zataił swoje wyższe wykształcenie, ukończył kurs spawania i przez rok pracował pod pokładem statków, mieszkając w hotelu robotniczym. Fragmenty jego pamiętnika ukazały się niedawno na łamach „Polityki". A więc nie jest to głos pisarza, co w poszukiwaniu tematu produkcyjnego przez tydzień przesiadywał w dyrektorskim gabinecie, zaprzyjaźnił się z robotnikiem wytypowanym przez radę zakładową i przymierzył hełm ochronny, ulubiony rekwizyt telewizyjnych reportaży. W relacji Dziekanowskiego uderza gęstość opisu. Rzeczywisty obraz konfliktów i systemów zależności, jakie powstają między „nowym" a jego przełożonymi. Warunki pracy i sam jej charakter, często odległy od wzorca pracy zhumanizowanej — wszystko to jest sygnałem dającym sporo do myślenia. Zamiast łatwego wydźwięku — Dziekanowski przeprowadza rozpoznanie. Gromadzi fakty, bez których znajomości niepodobna przystąpić do działań zaradczych. Nie jest to więc zmodyfikowany wariant „czarnej literatury", lecz sztukę, rozumnie optymistyczna : rozwiązania zależą bowiem od wyzwolenia właściwie skierowanej aktywności społecznej. Wtedy jedynym elementem obcowania z kulturą w przypadku dziewczyny nie będą knajpiane szlagiery, zaś rozpoczynający pracę spawacz nie zetknie się z „nieprzejrzystą" strukturą macierzystego zakładu… Czy wystawianie podobnych utworów ma sens? W Teatrze Ochoty świadczyła o tym burzliwa dyskusja: namiętności, jakich nie rozpaliłaby kolejna inscenizacja Wesela na wrotkach czy Fausta na ślizgawce. I wszystko to z racji tak pogardzanego „produkcyjnia-ka", wyreżyserowanego przez Zdzisława Wardejna, z parą młodych aktorów: Janem Kulczyckim (Spawacz) i Małgorzatą Pritulak (Dziewczyna).

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji