Kupiec wenecki
PLUSY
MINUSY
-
Pełna niedomówień i wieloznaczności sztuka Szekspira w realizacji Tomáša Svobody okazuje się opowieścią niezajmującą, miałką i przewidywalną. W miejscu powikłanej siatki ludzkich emocji, problemu wiary, zazdrości i pragnienia zemsty reżyser umieścił nieskomplikowany światek rozchichotanych kurtyzan na dworze Porcji i rozpasanych, podszczypujących się chłopców z otoczenia Antonia (nie ma wątpliwości, że łączą ich relacje homoseksualne). Trudno doszukać się sensu w działaniach bohaterów, których zachowanie i gesty sprowadzone do erotycznego komunikatu.
-
Aktorstwo również utknęło na mieliźnie – Jacek Strama w roli Antonia i Marcin Stec jako Bassanio uformowali swe postaci na podobieństwo uczestników zabawy w geja. Porcja (Dominika Markuszewska) i jej świta to mocno umalowane, głupiutkie lale, które usilnie starają się ładnie wyglądać.
-
Tylko Kajetan Wolniewicz jako Shylock wydaje się zainteresowany swym bohaterem. Jednak, mimo ze jego gra nie jest banalna ani powierzchowna, znika w wibrującym pożądaniem tłumie.
-
Scena wyłożona białymi kafelkami przypomina łaźnię czy też masarnię (w tle wisi na haku wielka wieprzowa tusza), z przodu niewielki basenik. Dom Shylocka symbolizuje przezroczysta klatka na kołkach, wypełniona książkami. Kostiumy bohaterów falbanki, tiule, koronki, złote tkaniny, gorsety, tandetne i kiczowate, prezentują się. delikatnie mówiąc, nieestetycznie.