Artykuły

Ten spektakl dałoby się jeszcze uratować...

"Ludzie starszych zawodów" w reż. Andrzeja Bartnikowskiego w Teatrze im. Jaracza w Olstynie. Pisze Iwona Łazicka-Pawlak w Krajobrazach i spojrzeniach.

Nie będę rozpisywała się o spektaklu, który od początku skazany był na niepowodzenie, bo naprawdę nie wiem, jakich zabiegów reżyserskich wymagałaby sztuka "Ludzie starszych zawodów" Daniła Priwałowa, aby w ogóle dało się ją oglądać.

Na scenie trzech aktorów wciela się kolejno w role gangsterów, którzy coś do siebie mówią, przedstawicieli biznesu, którzy coś do siebie mówią i reprezentantów sił porządkowych, którzy także dysponują aparatem mowy. Miało to zapewne na celu przedstawienie przekroju i nieco zaniżonej w wyniku rewolucji ilości warstw społecznych w Rosji. Ukazany w ten nieskomplikowany sposób przekrój oraz głos z głośnika miały utwierdzić mnie w przekonaniu, że w Rosji nic się nie zmieniło, ani co do ich ilości, ani też jakości, że taki stan rzeczy to nic nowego pod słońcem, i z mądrością płynącą wprost z głośnika-przewodnika akurat wypada mi się zgodzić.

Przebieranki i dialogi miały na celu zawiązanie konfliktu, w wyniku którego wszyscy, albo prawie wszyscy mieli się pozabijać. Scena walki wniosła pewien ożywczy element do spektaklu, ale gwoli sprawiedliwości należy dodać, że były w nim, w sumie ze dwa, ciekawsze momenty. Pierwszy, kiedy aktorzy trzęśli się wdzięcznie udając, że jadą samochodem po rosyjskich drogach. Ich podskoki świadczyły o tym, że tamtejsze są jeszcze gorsze od naszych. Drugi to pachnąca keczapem scena agonii jednego z bohaterów i jego przedśmiertne drgawki. Te wzbudziły we mnie podejrzenie, że oglądam komedię, a właściwie którąś z bliżej mi nieznanych, jej tajemniczych odmian.

Całą moja uwagę skupiało w zasadzie to, co zwykle dzieje się w garderobach. Aktorzy przebierali się na scenie. Przebierali się na oczach widzów i bezceremonialnie wcielali w kolejnych reprezentantów rosyjskiego społeczeństwa. Być może spektakl dałoby się jeszcze uratować, gdyby w tych newralgicznych momentach aktorzy odważnie nawiązali do tytułu i poszli na całość.

Po wyjściu z teatru przypomniała mi się najkrótsza ze znanych mi recenzji. Zapytałam kiedyś syna, czy było coś, co mu się w spektaklu podobało? Odpowiedział "Tak. To, że się skończył".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji