Artykuły

Rusałki wśród maszyn

Do każdego programu teatralnego Legendy Stanisława Wyspiańskiego, wystawionej przez Teatr Studio w starej hali fabrycznej zakładów Norblina, dołączony jest plastikowy woreczek z autentyczną (podobno) wiślaną wodą. Baśniowa akcja dramatu wielkiego polskiego modernisty toczy się bowiem wśród ludzi i rzecznych stworów — rusałek, topielców, wilkołaków.

Wanda, córka umierającego króla traka, musi stawić czoło niemieckiej potędze. Zwraca się o pomoc do świata żarów. Za zwycięstwo w boju zaprzysięga rzucić się w fale Wisły.

W dzisiejszym zracjonalizowanym wiecie, w wielkoprzemysłowym pejzażu, nie ma już miejsca dla fantastycznego żywiołu ludowych wierzeń i obrzędów. Młoda reżyserka, Barbara Sierosławska, wspomagana przez scenografkę Agnieszkę Zawadowską i szwajcarskiego choreografa, Andre Nottera, ożywiła je w postaci „opery maszyn”. Opery — gdyż tekst Wyspiańskiego potraktowano jako libretto, do którego piękną — i bardzo głośną — muzykę napisał niemiecki kompozytor Immanuel Brockhaus.

W wielkiej hali starej odlewni w Norblinie rozgrywa się niekonwencjonalne, niezwykle ekspresyjne, muzyczno-plastyczne widowisko. Trzeba przyznać, że zgodnie z ideą Wyspiańskiego, jest ono przykładem jednorodnej syntezy sztuk. Jakże jednak daleko odeszło od swego poetyckiego pierwowzoru! Słowa tekstu, wyśpiewywane i wykrzykiwane, najmniejszą tu zresztą odgrywają rolę — trudna powiedzieć czy wynika to z artystycznego zamierzenia, czy też zawiniła aparatura nagłaśniająca i zła akustyka wypełnionej wszelakim żelastwem hali. Szkoda więc, że w programie zabrakło streszczenia akcji, jak to jest w zwyczaju w teatrach operowych.

Publiczność siedzi na wysoko wzniesionym na środku hali pomoście, po którym co chwila przebiegają niesamowicie ucharakteryzowane postacie. Akcja toczy się w wypełnionej najdziwniejszą maszynerią otchłani u jej stóp. Trzeba jednak dobrze kręcić głową, by wszystko zobaczyć. A wszystko tu odbiega od stereotypu. Groźne Rusałki w niczym nie przypominają konwencjonalnych nimf i budzą raczej grobowe skojarzenia. Spektakl toczy się w wyrazistych, muzycznych i tanecznych rytmach.

To niezwykle przedstawienie z pewnością warto obejrzeć. Będzie ono miało swoich entuzjastów i przeciwników. Myślę, że spodoba się przede wszystkim młodej widowni.

Siedząca obok mnie Polka, która po wielu latach przyjechała z Montrealu, a zna też dobrze teatry włoskie, była wprost zachwycona. Zupełnie jednak nie rozumiała, dlaczego dostała woreczek z wodą i co to za woda. Tak to właśnie jest z Legendą w Norblinie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji