Artykuły

Sen miłosny

Nie wiem, czy trzeba było koniecznie wycinać Szekspira z Szekspira i zamiast Snu nocy letniej inscenizować Tłumacza snów, ale wiem, że spektakl w reżyserii Aleksieja Leliavskiego to jedna z najbardziej urodziwych teatralnie realizacji w szczecińskich teatrach ostatnich sezonów.

Kameralność Sceny dla Dorosłych Teatru Lalek „Pleciuga” wydawać by się mogła kłopotem przy tego rodzaju przedsięwzięciu. Zwykliśmy przecież zachwycać się tą poetycką i filozoficzną komedią Szekspira w bujnym anturażu i bogatej scenografii; nie bez kozery bywa też Sen nocy letniej przenoszony na filmowy ekran. Las, noc, duchy, niezwykła baśniowa aura to wszystko znakomicie się przecież nadaje na panoramiczną opowieść z gatunku fantasy.

Ale Leliavski udowodnił, że – przeciwnie – to właśnie ograniczenia małej sceny mogą się stać atutem Snu nocy letniej. Mogą, jeżeli uda się klimat i – nomen omen – ducha tej sztuki zamknąć w formie skromnej, ale sugestywnej, pobudzającej wyobraźnię. Bardziej niż sztuczki, które – na przykład – wyczarować może przed naszymi oczami film. Czyż nie od tego zresztą jest właśnie teatr, by nas oczarowywać i zachwycać najprostszymi czasem środkami?

Przedstawienie białoruskiego reżysera, znanego szczecińskiej publiczności choćby z udanej inscenizacji Don Juana na tej samej scenie, podobnie jak i tamto zrealizowane wespół ze scenografem Aleksandrem Wochromiejewem, to właśnie taki teatr. Choć trzeba tu dodać, że skromna scenografia – prawie pusta scena, kilka umownych, za to pomysłowo wykorzystanych rekwizytów, białe giezła aktorów, będące ich jedynym kostiumem – wzbogacona została bogactwem masek, które pozwalają pięciorgu wykonawcom wcielać się w kilkanaście postaci.

Najważniejszą chyba jednak rolę w tej na pozór ascetycznej, czarno-białej scenografii odgrywa światło. To ono, wraz z delikatną, ale wyrazistą muzyką, kreuje nastrój, wydobywa z ciemności postaci i ich wyraziste – fantastycznie i groteskowo – twarze/maski, a także podkreśla ruch i rytm przedstawienia. Zwiewny, płynny, falujący, jak to w sennej wyobraźni. A przynajmniej w tym, jak zwykliśmy ją sobie przedstawiać. Jest bowiem Tłumacz snów obrazem snu właśnie. Czy może raczej – jak sugeruje tytuł – wielu snów, przez wiele osób śnionych, a splatających się w jedno.

W sen wspólny sześciu par, zakochanych w sobie i odkochujących się, goniących wciąż za miłością i uciekających przed nią.

Bo komedia Szekspira tylko pozornie jest komedią – i wiedzą o tym od dawna nie tylko analitycy jego twórczości, ale i widzowie – w istocie jest bowiem dramatem smutnym, wielopoziomowym, mówiącym o niezaspokojonych tęsknotach naszej jaźni, którą senne marzenie próbuje urealnić.

Liliavski tak właśnie zdaje się czytać Sen nocy letniej. Ale nie trzeba wcale głębi psychoanalizy, którą – ku pomocy widzowi – przywołuje program do tego przedstawienia, obszernie cytując esej znakomitego Rene Girarda, zatytułowany Teatr zazdrości, by odnaleźć w szczecińskim spektaklu wszystkie te podskórne niepokoje i podświadome namiętności, które zawarł w swoim dziele Szekspir.

Można nawet rzec, nieco przekornie, że zbytnie wmyślenie się w intencje spektaklu, w jego wielopiętrowe przesłania, pozbawi nas raczej owego metafizycznego dreszczyku, którym staje się na naszych – zamkniętych przez sen, ale i otwartych na sen – oczach ta opowieść o nieustannym, gorączkowym poszukiwaniu miłosnego spełnienia.

Owszem, to też powiedzieć trzeba. Leliavski, próbując czytać szekspirowski Sen… z podręcznikiem psychologii w ręku, gubi chyba trochę prowadzące przecież w jednym kierunku tropy swej inscenizacji. Jego przedstawienie bywa chwilami mętne, bo też wzajemne relacje bohaterów – precyzyjnie ukazane w dramacie Szekspira – tu (również ze względu na niezbędne w tej adaptacji skróty) są chwilami niejasne, a rwana z konieczności narracja sprawia niekiedy wrażenie oderwanych od siebie wątków.

Wynika to być może z trudnych okoliczności, w jakich powstawał spektakl (choroba aktorów przesunęła nawet o tydzień premierę), mam więc nadzieję, że czas będzie pracował na jego korzyść, dodając mu spójności i klarowności.

Nie sądzę jednak, by zmieniło to zasadniczo strukturę przedstawienia. Tak że pozostanie ono zapewne, na złe, ale i na dobre, tym, czym jest. Snem we śnie, nie do końca zrozumiałym, zwiewnym, zwodniczym, za to tak intensywnym, że skłaniającym do myślenia, prowokującym wciąż nowe interpretacje. A chwilami i po prostu bardzo pięknym. Tyleż poetyckim, co zmysłowym. Utkanym z powietrza (znakomite wykorzystanie mikrofonów sprawia, że najlżejszy oddech – płynący ze sceny – przenika nas na wskroś), połyskliwym (podświetlony od środka bęben, toczący się pochyłością szyny – w górę i dół – efektownie imituje księżyc), intrygującym (i wcale niekoniecznie z powodu intryg, jakim podlegają w tej historii bohaterowie, śniący swe miłosne podboje).

Tłumacza snów można zresztą oglądać z różnej perspektywy. Zarówno jako cierpką analizę wszelkiej miłości – dla której napędem jest walka o to, by zdobyć tego, kogo pożądamy, a którą wygasza świadomość, że sami jesteśmy takiej fascynacji obiektem – jak też i rzecz o sekretnych mechanizmach rządzących naszym życiem w ogóle. Nie bez przyczyny tak mocno eksponowany jest w spektaklu gest „przywoływania do snu”, w którym bohaterowie budzą się, by śnić i żyć. Ale też i umrzeć, bo typowe w naszej kulturze kojarzenie snu i śmierci wydaje się odgrywać w spektaklu Liliavskiego dużą rolę.

Jeśli zaś o rolach mowa, warto docenić swobodę i kulturę, z jaką aktorzy: Rafał Hajdukiewicz, Paulina Lenarat, Grażyna Nieciecka-Puchalik, Krzysztof Tarasiuk, Przemysław Żychowski, radzą sobie z klasycznym przekładem Stanisława Koźmiana, wcielając się zręcznie w mnogość wykreowanych postaci.

Jakkolwiek byśmy zresztą oglądali najnowsze przedstawienie „Pleciugi” – poddajmy się mu po prostu, a jego uroda nie pozostawi nas obojętnymi.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji