Artykuły

Szekspir u Horzycy

„Młody, pełnokrwisty chłopak zakochał się od pierwszego wejrzenia w czternastoletniej dziewczynie. Ona w nim. Kochają się, mimo te dzieli ich nienawiść rodów, do których należą. Kochają się na tycie i śmierć, bo nawet ona nie potrafi ich rozłączyć… są gorąco-krwistymi, pełnymi temperamentu wcześnie dojrzewającymi Włochami”.

Tak oto pisze pani Teresa Moszkowska w tygodniku „Odra” (6. 7. br.), poprzedzając właściwą recenzję Romeo i Julia, granej przez teatr toruński, krótkim wstępem o sobie i Szekspirze.

Czytając słowa recenzentki (nie spotkaliśmy się dotąd z tym nazwiskiem) czujemy dreszcze emocji. Ten „pełnokrwisty” Romeo i ta Julia namiętna uderzają nam do głowy. — Widzimy nozdrza młodzieńca falujące gwałtownie, oczy krwią nabiegłe… — Cóż za bajeczne przeżycie ominęło widownię Torunia. I to wszystko przez Horzycę! Bo „w inscenizacji toruńskiej nieśmiertelne dzieło Szekspira zostało pozbawione zupełnie namiętności i ognia”. Otóż to. I po cóż zabierać się do reżyserii, skoro się nie potrafi tego zrobić? Już, już — o włos prawie — byliśmy od nastroju Celestyny Ferdynanda de Rojasa. Trudno. Przepadło.

„Najważniejszy moment poznania się i zawiązania miłości rozpłynął się we mgle metafizyki reżysera. Najbardziej uroczy flirt (jeśli można użyć tego słowa), jaki zna literatura dramatyczna, strącił cały smak i dowcip, zrobił się nienaturalny i nieefektowny. W scenie balkonowej za mało namiętności. Kochankowie za mało zajmują się sobą, poświęcając wiele uwagi deklamacji… (i dalej) … nie wyszła przez to w tej scenie przemożna opanowująca oboje — chęć posiadania się już, zaraz”. I rzeczywiście. Nie wyszła. Aż złość ogarnia na tę całą deklamacją, którą Horzyca osobiście wykoncypował w jak najbardziej nieodpowiednim momencie, każąc deklamować Julii:

„Nocy przyjdź! I przyjdź Romeo.

Ty dniu wśród nocy! Na jej czarnych skrzydłach

Ty zajaśniejesz, jak na skrzydłach

kruka

Śnieg świeżo spadły. Przybądź, łask pełna.

Daj mi Romea — a gdy umrze, weź go i rozdziel w małe gwiazdki… Trzeba przyznać, że pomysł dobry nie był, jak również i ten, gdy Romeo na wieść o śmierci ukochanej deklamuje za Horzycą: „O gwiazdy, rzucam wam wyzwane!" Albo przy grobie Julii:

„Zostanę z tobą, aby już nie wyjrzeć

Z pałacu mrocznej nocy…

Tu mój wieczysty odpoczynek, tutaj Z ciężarem życia strudzonego karku Fatalnych gwiazd otrząsnę jarzmo…”

… Fatalnych gwiazd otrząsnę jarzmo… Swoją drogą ta metafizyka Horzycy — to jednak nonsens. Czyż nie lepiej by brzmiało:

— „Julio, dość tych komedii. Wstań! Nic ci nie jest. Grobowe faramuszki. Chodź, ale już zaraz! oto nasze łoże, zasłonię je kotarami — jesteś moją kobietą

To: „moją kobietą” — wymawia pełnokrwisty Romeo ze specjalną namiętnością (Gołębiowski był do niczego w tym momencie, choć nie jego to wina, bo „brak
temperamentu i uczucia wynikał z narzuconego przez reżysera stylu całego przedstawienia”).

W ogóle zbłaźnili się wszyscy po kolei. Bo choćby taki Torwirt — dekorator. Cóż najlepszego zrobił? „Oświetlony w ostatniej scenie jasnym reflektorem bukiet czerwonych róż, mających być niby symbolem miłości — był jedynie dowodem złego smaku”. Otóż właśnie. I jak taki dekorator wygląda? A wszystko przez lenistwo? Trzeba było do Łodzi pojechać, Celestynę obejrzeć — tam się różami nikt, nie bawił. Tam było życie… i lekka kotera, cienie kochanków i w alkowie łoża.

Czyż uratuje nas teraz to, że „Zdzisław Salaburski zagrał bezbłędnie scenę śmierci, [nieczytelne] dobrze nienawidzi, za mało [nieczytelne] Janusz Obidowicz — Parys — sympatyczny… Kaniowski (Laurenty) — poprawny”. Czyż uratuje nas ta wnikliwa scena poszczególnych odtwórców ról? Przenigdy! Nawet i to nie uratuje, że Kaniowski nigdy nie grał Laurentego…

Uratują nas może cienie Modrzejewskiej — odtwórczyni Julii, o której recenzenci amerykańscy z entuzjazmem pisali, że „była wcieleniem poezji”, przeciwstawiając jej wspaniałą interpretację sławnej amerykańskiej aktorce Neilson, która mylnie pojmowała Julię jako „pełną kokieterii zmysłową dziewczynę”. Na miły Bóg! — Cóż wyzwolić może Toruń od hańby, która upadła na nas — z bardzo poczytnej na naszym terenie „Odry”, redagowanej przez p. Wilhelma Szewczyka?

Już wiem! Szekspir! Trzeba po prostu przeczytać tekst Romea i Julii — może znajdziemy w nim bodaj cokolwiek, co by usprawiedliwiało Horzycę i tę jego okropną metafizykę. (Chodzi nam o honor miasta).

Coś mi się przypomina… jak to było… w tym ogrodzie Kapuletów? Czy nie tymi słowy Romeo do Julii mówił:

„O przemów jeszcze, ty promienna!

Jesteś

Nad moją głową w tej ciemności nocnej. Jak nieb skrzydlaty poseł dla olśnionych Śmiertelnych wzroku, który jest

przykuty

Do tej postaci, pośród chmur leniwych, Przez atmosfery przestwór żeglującej”

(akt II, scena 2)

To coś… jakby pojęcie pitagorejskiej muzyki sfer… Dziękczynna modlitwa śmiertelnych błąkająca się między wirującymi w przestrzeni — gwiazdami, co zrodziły miłość — siłę potężną z kosmosu poczętą i kosmos poczynającą.

Ten szekspirowski „wydźwięk” (co byśmy zrobili bez tego cudownego wyrazu, który tak ostatnio wzbogacił nasz ubogi język?) — nadaje, jak gdyby pewien sens interpretacji Horzycy.

Dobrze jest czasem zajrzeć do tekstu, gdy się pisze o jakimś dziele. Zawsze to trochę pomaga. Bo to i myśl nowa jakaś wpadnie do głowy i przynajmniej, skoro do innych miast recenzja p. Moszkowskiej trafi i ludzie tam się dowiedzą, co o nas piszą, to gdy znów nasze usprawiedliwienie przeczytają — pomyślą sobie: w tym Toruniu jednak i Szekspira czytają… hm… hm… i przychylniej na nas popatrzą — a o to właśnie chodzi, bo Horzycy już nic nie pomoże. Po tej recenzji — ino węzełek spakować i z Torunia… a… Bo i jakże zostać tutaj może człowiek, co na pytanie nasze:

— Co ma pan na swoje usprawiedliwienie?

Odpowiada metafizycznie:

— Nie umiem poprawiać bogów.

Proszę. Nie dość, że z Szekspirem piwa nawarzył, teraz znów Dürera włącza do całego galimatiasu. Po to chyba, żeby znów ktoś słusznie o nim źle napisał, a Toruń rumienił się ze wstydu — za Horzycę.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji