Artykuły

Demaskowanie mieszczaństwa

Oglądając kilka powojennych realizacji Lekkomyślnej siostry, zastanawiałem się, komu to przedstawienie potrzebne.

Komedia jest świetnie napisana, możemy ją zaszeregować do klasycznych pozycji polskiego teatru! Zgoda! Ale co dalej?

Perzyńskiego trzeba wystawiać, bo jest czołowym realistą swego okresu i pokazuje nam wiernie środowisko mieszczańskie z pierwszego dziesięciolecia naszego wieku. — Doskonale! Ale czy wśród karykaturalnych, często wpadających w groteskę typków w Lekkomyślnej siostrze, granej jako komedia charakterów, możemy odnaleźć odbicie tego środowiska?

Perzyński szydzi z mieszczaństwa, ale czyni to w sposób bardzo ostrożny, nie przecina wrzodu ostrym nożem — jak Zapolska, lecz tylko wskazuje nań z odrazą. To cięcie za niego musi we współczesnym teatrze wykonać reżyser. I tylko wtedy wystawienie Lekkomyślnej siostry jest usprawiedliwione.

Na mieszczański realizm Perzyńskiego trzeba spojrzeć z punktu widzenia współczesności. Jest to tym trudniejsze, że nie można w tej komedii oprzeć się na kontrastach. Bo kogoż Perzyński przeciwstawia „czcigodnej rodzince” Topolskich? Marię i Władysława, jak to chcą widzieć „tradycyjni” reżyserzy? Władysława — fajtłapę czy Marię, której jedynym „bohaterstwem” jest zerwanie ze swoją tzw. sferą i rzucenie męża nudziarza dla… bogatego kochanka? Niektórzy recenzenci chcieliby widzieć Marię w roli szyderczego oskarżyciela, ale nie róbmy z pikantnych historyjek bohaterstwa a z sentymentalnego „idealizmu” — termometru do badania schorzeń środowiska.

Więc co zrobić z Lekkomyślną siostrą, aby nie była lekkomylną, raczej niepotrzebną pozycją repertuaru?

Sposób jest prosty — pokazała go nam Maryna Broniewska: nie robić żadnych przeciwstawień. Wszyscy Topolscy i Olszewscy są z jednej gliny — nie ma wśród nich pozytywnych bohaterów, tylko jedni są śmieszni, bo głupi, a drudzy śmieszni, bo podli.

I nie trzeba tej śmieszności wydobywać przez farsę czy groteskę. Niech wszyscy będą żywymi ludźmi ze swego środowiska. Samo środowisko ze swą chciwością, pruderią, głupotą, zakłamaniem, a nawet drapieżnością jest śmieszne. Jest też i niebezpieczne, niech, że więc zatruje się swym jadem,
trzeba tylko dokładnie obnażyć jego moralność, nie zaklejają wad plasterkiem groteski. Trzeba i obnażyć motory działania, których środkiem pędnym jest pieniądz.

Przypatrzmy się postaciom Lekkomyślnej siostry w tej koncepcji: Topolski jest „Wytwornym człowiekiem interesów”. Upaja się swoimi słowami i planami do tego stopnia, że sam wierzy w swe „posłannictwo”. Władysław Staszewski przez maskę „sternika nawy rodzinnej” pokazał rąbek głupoty Topolskiego, aby w końcowym ataku złości zdemaskować moralność całej klasy Topolskich.

Helena — Haliny Drohockiej — to prawdziwa kobieta swego środowiska, sprytna hipokrytka, niezapominająca nawet w ataku spazmów, że „musi” być „damą z towarzystwa”. Przechodzi po mistrzowsku z jednego nastroju w drugi, z tematu na temat, nie wypadając mimo to ani przez chwilę z roli niebezpiecznej obłudnicy.

Maria nie jest bohaterką — tylko jej „przygody” są kijem wbitym w mrowisko Topolskich. Ona Topolskich nie rozszyfrowuje, bo nie potrafi. Kobieta — „kwiat”, która mimo swej awantury miłosnej nie może oderwać się od mentalności „panny z dobrego domu”. Jej deklamowanie o pracy, to zwykle frazesy. Przecież ona nie potrafi inaczej żyć, jak z bogatym przyjacielem, albo „na łonie rodziny”, nawet jeżeli ta rodzina ją odpycha.

Rola Marii to niełatwe zadanie dla młodej aktorki Na ogół wyszła z niej zwycięsko Renata Fiałkowska, która rozpoczęła kształtować swą postać dobrze, później jednak w rozmowie z mężem i bratem poniosła ją dramatyczność dialogu i dopiero pod koniec czwartego aktu wróciła na linię koncepcji reżyserskiej. Rozumiemy, że nie chce wrócić do męża, bo Władysław — Igo Machowski, to nie tylko pedant i niedołęga (do takiego ostatecznie można by wrócić), ale dobrze maskujący swe namiętności satyr, kochający żonę przez pryzmat miłości własnej. Do takiego męża może czuć Maria nieprzezwyciężony wstręt.

Hugo Krzyski miał nie łatwe zadanie: niedawno przecież grał Tartuffa w Nowym Świętoszku, a rola Olszewskiego posiada wiele punktów stycznych z tamtą postacią. Stworzył jednak postać nową: nie karykaturalną kukłę, jaką zwykliśmy widzieć w tej roli, ale żywego, wyrafinowanego naciągacza, który potrafi swym wdziękiem i „dobrym wychowaniem” zmusić nawet Helenę do uległości.

Ciekawie została potraktowana postać Ady. Przyzwyczailiśmy się do Ady wyschniętej, złośliwej, plotkarki — tymczasem w interpretacji Heleny Dąbrowskiej była to niewyżyta stara panna, której całe życie ogniskuje się na wyobraźni. Można i tak, choć nie wiem, czy tego rodzaju Ada, trochę zbyt krwista, pasuje do bądź co bądź plutokratycznego już salonu Topolskich, salonu z wielkimi „fumami”, wytwornym lokajem (Kazimierz Herba) i jeszcze wytworniejszą hipokryzją.

Jedynym z Topolskich, który nie bawi się w hipokryzję, jest Janek. On przynajmniej jest szczery: miłość, uczucie rodzinne, moralność (nawet ta mieszczańska) — to rzeczy nie ważne; pieniądze — oto cel życia!

Igor Przegrodzki potraktował tę postać bardzo młodzieńczo. Jego Janek, to typowy „złoty młodzieniec” o nienagannych formach, które jednak kończą się tam, gdzie zaczynają się sprawy pieniężne: „krwią można uratować honor, ale weksli wykupić nie można” — to nie tylko słowa cynicznego Janka, ale dewiza wszystkich Topolskich, typowych przedstawicieli swego środowiska. Honor i opinię, nawet miłość można przecież u nich kupić za pieniądze. I wokół pieniędzy obraca się cały, bez wyjątków, światek Topolskich, maskując się obłudną moralnością i bigoteria

Atmosfera komedii wystąpiła tym wyraziściej, że dekoracja Jędrzejewskiego i Langego, utrzyma na w pastelowym tonie, nie Rozpraszała uwagi przeładowaniami, tak chętnie stosowanymi w oprawach scenicznych tej epoki. Dekoracje te, jak również piękne i utrzymane w stylu kostiumy Jadwigi Przeradzkiej, wytworne w kształcie, a dowcipne w szczególikach — podkreślały hipokryzję i śmiesznostki środowiska.

Na uwagę zasługuje rytm przedstawienia — rozmyślnie lekko zwolniony w ekspozycji, przybierający wraz z rozwojem akcji na tempie, oraz płynne i naturalne sytuacje. Zastrzeżenia nasuwa niewydobyty dostatecznie akcent finałowy sztuki, na skutek czego ogólne wrażenie zostaje znacznie osłabione.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji