Sygnał zmiany czasów
W Teatrze Telewizji zobaczymy dziś światową prapremierę "Pięknego widoku" Sławomira Mrożka w reżyserii Janusza Kijowskiego, z udziałem Krystyny Jandy, Janusza Gajosa i Krzysztofa Wakulińskiego. Sztuka została napisana na zamówienie Teatru Współczesnego w Warszawie. Trafiła jednak nie na scenę, lecz do studia telewizyjnego. To niezwykłe w sytuacji, gdy o prapremierę sztuki tak wybitnego dramaturga zabiegają najlepsze sceny w Polsce.
- Administracyjnie jest to bardziej skomplikowane, niż da się to wyrazić w słowach - powiedział "Rzeczpospolitej" Sławomir Mrożek. - Nie czuję się w tym przypadku stroną. W każdym razie nie ma żadnych niedomówień - od początku o wszystkim wiedziałem. Zaproponowano mi wcześniejszą realizację "Pięknego widoku" w Teatrze Telewizji i zgodziłem się.
- Teatr ma możliwości wystawienia sztuki lub nie - mówi Maciej Englert, dyrektor Teatru Współczesnego. - Chodzi o to, by spektakl prapremierowy sztuki wybitnego dramaturga wystawić w jak najlepszym układzie. Kameralny "Piękny widok" wymaga bardzo precyzyjnej obsady. Każdy człowiek czytając tę sztukę obsadzałby ją z Gajosem. A to nie jest mój aktor.
Warszawski Teatr Współczesny w porozumieniu ze Starym Teatrem w Krakowie wystawiał wcześniej dwie inne pisane na zamówienie sztuki Mrożka: "Wdowy" i "Miłość na Krymie". W "Dialogu" z 1967 r. można np. znaleźć jednoaktówkę "Testarium" Mrożka, z adnotacją, że została zamówiona dla Teatru Współczesnego, nie weszła jednak do repertuaru.
- "Piękny widok" dotarł do Teatru Telewizji dzięki staraniom dyrektora Jacka Wekslera, który uzyskał prawo pierwokupu - zdradza reżyser Janusz Kijowski. - Jest to także sygnał zmiany czasów. Media elektroniczne mają to do siebie, że są znacznie szybsze. Myślę, że coraz więcej wybitnych autorów będzie chciało skorzystać z tej formy wypróbowania swojej sztuki wobec wielomilionowej publiczności.
"Piękny widok" ma dwa akty. Pierwszy został zatytułowany "Wakacje". Bałkańskie odludzie, upalne lato. Małżeństwo o długim stażu wynajmuje pokój w hotelu mieszczącym się w dawnym klasztorze. Nie wszystko tu, niestety, funkcjonuje jak należy. Zamożni turyści kładą to na karb swojskiej egzotyki. Jednak sytuacja coraz bardziej zaczyna się wymykać spod kontroli. Na sielskiej drodze prowadzącej do hotelu trzeba wymijać czołgi. Lada moment wyłączą elektryczność, a i restauracja hotelowa zostanie zamknięta. Trudno im się z kimkolwiek porozumieć; obcy traktowani są tu nieufnie. Toczy się jakaś zakamuflowana wojna, bez wyraźnej linii frontu. W śmiertelnej ciszy narastającego osaczenia padnie znienacka wystrzał snajpera. Akt drugi rozgrywa się w komnacie opuszczonego pałacu w miejscowości Narodne Zbrsko. Mężczyzna-abnegat wtajemnicza elegancką damę w tematykę trzynastowiecznej mozaiki "Goście Abrahama" i taki tytuł nosi drugi akt. Podobnie jak w pierwszym, dziwnie napięta atmosfera stopniowo gęstnieje. Też padnie strzał.
- Niesłychanie cenię tę sztukę, napisaną przez absolutnego fachowca, z wymarzonymi rolami dla aktorów i brylantowym dialogiem - mówi prof. Józef Opalski. - Uważam ją za jedną z najciekawszych ze wszystkich, które ostatnio czytałem. W przejmujący sposób, z właściwą Mrożkowi ironią i sarkazmem, opowiada "Piękny widok" o świecie, w którym żyjemy. O naszym świecie, gdzie, niestety, dzieje się to, co się dzieje. Nie jest to sztuka mówiąca wprost o wojnach przełomu wieków. Pokazuje jednak wszystko to, co w nas siedzi, poprzez ludzi, psychologię postaci. Wymaga więc niebywałego aktorstwa i niesłychanie precyzyjnego reżysera, który - jak o Lidii Zamkow mówił kiedyś Kazimierz Wyka - włoży głowę w tę obrożę. I nie będzie wydziwiał, tylko przed rozpoczęciem prób porządnie przeczyta tę sztukę, przynajmniej pięćdziesiąt razy.
- Jestem szczęśliwy, że autor tak starannie dobierający reżyserów swych sztuk, powierzył mi premierę "Pięknego widoku" w Teatrze Telewizji - dodaje Janusz Kijowski. - "Piękny widok" nie był pisany dla potrzeb kamery, dzięki czemu jako filmowiec miałem możliwość współpracy ze Sławomirem Mrożkiem. Odbywałem z nim wielogodzinne rozmowy, przedstawiając kolejne fazy dojrzewania adaptacji. Mrożek w dawnych latach był związany ze środowiskiem łódzkiej szkoły filmowej, gdzie etiudy kręcili jego koledzy: Janusz Majewski, Roman Polański. W kilku z nich Sławomir Mrożek brał udział. Dobrze czuje specyfikę pracy filmowej, rozumie, czemu pewne rozwiązania sceniczne musiały ulec zmianie. Inscenizacja filmowa i montaż rządzą się troszkę innymi prawami, w związku z tym nie trzeba wszystkiego sugerować w dialogu. Niektóre rzeczy można było dopowiedzieć zbliżeniem, montażem, spojrzeniem. Tym wszystkim, czym dysponuję film, albo Teatr Telewizji, w przeciwieństwie do teatru żywego planu.