Artykuły

Komu teatr, komu?

Sprawa ta jak bumerang powraca na łamy gazety przy każdej okazji, kiedy to w Koninie odbywa się większa impreza kulturalna. Wprawdzie na WDK figuruje napis „Teatr”, ale nie ma to żadnego pokrycia w rzeczywistości. Miasto to nigdy go nie posiadało i śmiem twierdzić, że taka placówka kultury zupełnie jest mu zbyteczna, co można bez trudu udowodnić.

W Koninie próbowano już różnych form zapoznawania jego mieszkańców ze sztuką teatralną. Od czterech lat prowadzona jest w szkołach podstawowych akcja upowszechniania tej dziedziny kultury pod nazwą „Poznajemy teatr”, a w średnich — „Rozmowy o teatrze”. Za sprawą WDK i „Estrady” kilkanaście razy w roku przyjeżdża do Konina teatr zawodowy. Organizuje się także duże formy, jak choćby ostatnie Marcowe Spotkania Teatralrte. I cóż? — cała robota na marne. Mimo dużej reklamy wizualnej w mieście, prasowej i radiowej informacji, zainteresowanie nią było żenująco małe: „Rekord” pod tym względem w niedzielne popołudnie pobił chyba występ znanego w kraju i za granicą, renomowanego, wrocławskiego Teatru „Kalambur” ze sztuką Wojciecha Drożdża Mur dla garstki widzów, która była prawie niewidoczna w dużej sali widowiskowej GDK „Oskard”. Na widowni było kilkunastu młodych ludzi, którzy nie rozumiejąc sztuki śmiali się z kwestii wygłaszanych przez aktorów. Po zakończeniu spektaklu nie miał kto podziękować za występ. Sprawę uratowało kilku dorosłych widzów. A przecież w Murze poruszono istotne sprawy ze współczesnego życia, w którym, żeby zacytować słowa ze sztuki ,„Nie ma miejsca na prywatny udajmonizm” („-izmy” w sztuce są znane, a szczególnie obfituje nimi okres Młodej Polski, a o udawaniu wszyscy dobrze wiemy — stąd chyba ten neologizm). Mur jest aluzyjnym portretem obecnego nowego społeczeństwa. W przedstawionym świecie Drożdża nie ma ludzi dobrych. Nie jest to zwątpienie autora w ludzi, ale wybór świadomy, ukazujący i krytykujący zło, jak i wszystko, co się ze zła rodzi. Bardzo sugestywne aktorstwo, ciekawie zmetaforyzowane postacie sceniczne tworzyły dobry teatr, wart tego, aby większe grono go obejrzało. Szkoda, że tak się nie stało.

Na występy amatorów o nieznanym nazwisku, wywodzących się „gdzieś z Polski” idzie się z mieszanymi uczuciami. Nie wierzy się w ich możliwości artystyczne. Dlatego też miłym zaskoczeniem był występ Antoniego Spanowskiego z Teatru „ORFA” działającego w MDK w Zgierzu, w spektaklu Destrukcyjny wpływ kobiet, którego scenariusz był oparty na Zielonej Gęsi mistrza I. Gałczyńskiego. Aktor dzięki swej bezpośredniości bez trudu nawiązał kontakt z publicznością.

Prawdziwą perłą wśród teatralnych propozycji był występ Macieja Zembatego, który śpiewał utwory Leonarda Cohena. Zembaty znany powszechnie z tzw. „czarnego humoru”, którym popisywał się na radiowej antenie, od dziesięciu lat tłumaczy i śpiewa poetyckie ballady trubadura świata — Cohena. Wiernie oddające treść oryginału interpretacje ballad Zembaty przeplatał anegdotami, wprowadzał w utwór informacje dotyczące jego osobistych doznań i refleksji związanych z bezpośrednim poznaniem tego wspaniałego człowieka. Po prawie dwugodzinnym recitalu pełna widownia w WDK nie chciała wypuścić artysty.

Z monodramem Róża jest różą, jest różą wystąpiła Ryszarda Hanin. Jest to interesująca opowieść o życiu Gerturdy Stein (1874-1946) — amerykańskiej pisarki, której nieodłączną towarzyszką życia — przez prawie 30 lat — była Alicja B. Toklas — Polka z pochodzenia. Monodram napisany przez Mirę Michałowską, tłumaczkę dzieł G. Stein, mówi o spostrzeżeniach i doznaniach Alicji z okresu znajomości z Gertrudą Stein. Ryszarda Hanin znakomicie wcieliła się w postać bohaterki. Nastąpiło proste i naturalne zespolenie z odtwarzaną postacią, dające znakomity efekt.

W „Spotkaniach” wystąpił także koniński kabaret „Odkrywka” z programem pt. U nas taniej,  prezentowanym na ostatnim Ogólnopolskim Turnieju Blagierów w Bogatyni, na którym szef „Odkrywki” Zdzisław Grabowski zdobył tytuł wicekróla blagierów, a Wiesława Grabarczyk nagrodę „Przyjaciółki”. Wyróżnieniem dla naszego zespołu była możliwość wystąpienia w gronie takiej plejady gwiazd. Niestety, publiczność opuszczała w trakcie spektaklu dość ostentacyjnie i gremialnie salę.

Marcowe Spotkania Teatralne minęły. Pozostawiły zaś niewesołą refleksję, że Konin do teatru nie dorósł. Stąd pytanie postawione w tytule — „Komu teatr, komu?"

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji