Artykuły

Czy Baal to rzeczywiście Everyman

Widowisko: precyzyjnie dopracowane w każdym detalu. Odtwórcy Baala: mistrzostwo. Potargane emocje? Niekoniecznie

Spektakl Marka Fiedora jest niewątpliwie takim, o którym będzie się mówić i rozmawiać. Mówić będą ci, którzy dostrzegą w nim tylko nagość (czy w teatrze, w którym wiele rzeczy jest umownych, rzeczywiście zawsze uzasadnioną?) lub religijną prowokację. Porozmawiają zaś widzowie, którzy będą chcieli skonfrontować swe zdanie z zapowiedzią reżysera, że "Baal to Everyman".

Kim więc jest Baal? Artystą, który zatraca się w każdym doznaniu. W miłości, w pijaństwie, w metafizyce, a nade wszystko w sobie. Zatracenie jest dla niego formą wolności. Fizyczne spełnienie - doznaniem mistycznym.Wielbią go "próżne" inteligenckie salony i rynsztokowe speluny lumpenproletariatu. Czepia się życia nawet ostatnim tchnieniem. Umiera, jak żył - samotnie.

Uniwersalizm jest wpisany jego jego postać, ale czy rzeczywiście w egoizmie, hedonizmie, w braku odpowiedzialności za innego człowieka? Może te cechy determinuje fakt, że jest artystą? Jeśli tak, to tylko ci, którzy jak on czują więcej i widzą inaczej, mogą utożsamiać się z jego ideą.

Ja artystą nie jestem. Buntowałam się przez kilkadziesiąt minut trwania spektaklu przeciw założeniu, że w życiu Baala, jak w krzywym zwierciadle, mam widzieć kawałek swego życia. Jeśli zobaczyłam, to tylko jego samotność, która może być doświadczeniem uniwersalnym.

Niejednokrotnie pisałam, że szukam w teatrze nie tyle rozrywki, co emocjonalnego tąpnięcia, swoistego katharsis. Tu tego nie doświadczyłam, co jednak nie oznacza, że to nieudany spektakl.

Odtwórcy tytułowej roli pokazali mistrzostwo. Dawno nie było w repertuarze Teatru Kochanowskiego przedstawienia, które dawałoby takie możliwości męskiej części zespołu aktorskiego. Cieszy, że prócz pewniaków - Kozłowskiego, Manicza i Malca, przewidywalnego Namysły - reżyser dał szansę Andrzejowi Jakubczykowi, który w ostatnich latach nie grywał pierwszoplanowych postaci. Scena, kiedy jako ksiądz próbuje przywrócić Baala Kościołowi, należy moim zdaniem do jednych z najlepszych. Partneruje mu w niej Adam Ciołek, debiutant, świeżo po studiach, który absolutnie pierwszoplanowych niczym nie ustępuje swoim bardziej doświadczonym kolegom.

Scenografia oszczędna, zmienia się z udziałem aktorów w czasie trwania spektaklu. Grają światła (w scenie, o której powyżej, rewelacyjna purpura), muzyka powstaje na żywo. Reżyser i jego współpracownicy dopracowali ten spektakl pod każdym względem. Warto go zobaczyć.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji