Artykuły

Świat w "Kartotece"

Podczas różewiczowskiego spektaklu w Teatrze Ludowym ("Świadkowie - czyli nasza mała stabilizacja" oraz "Kartoteka") nieoczekiwanie zacząłem tracić rachubę czasu. Przypomniały mi się widowiska sceniczne z okresu, który obecnie niemal wszyscy wspominają z absolutnym zachwytem, gdy Teatr w Nowej Hucie nazywano "teatrem Skuszanki" albo po prostu pierwszą sceną awangardową PRL.

Jednocześnie - ponieważ doskonale pamiętam, ile wokół tych eksperymentów artystycznych narosło legend i mitów - warto dziś, na zimno, zastanowić się - czy ta wysoka jakość artystyczna przedstawień potrafiła wywołać w środowisku nowohuckim prawdziwy głód teatru? Bo, że wywołała pewien rodzaj dumy i satysfakcji - to nie ulega wątpliwości. Ale, już za poczuciem dumy, za łaskotliwą opinią, "że ma się ten ambitny, dobry teatr" - niewielu chyba autentycznych mieszkańców tej dzielnicy przemysłowej Krakowa - odczytywało wtedy wśród pięknych, ale trudnych przenośni scenicznych: co właściwie mówi do nich (lub w ich imieniu) kolejny spektakl.

Na oko, wydawało się, że treści sceniczne jak najbardziej sprzyjają rozwojowi świadomości odbiorcy. Świadomości ideowej - filozoficznej, moralnej, politycznej - głównie poprzez programowy cykl tzw. dramatów władzy. I świadomości estetycznej - w formalnych warstwach prezentowanych sztuk, w ich zaskakującym kształcie inscenizacyjnym. A przecież ów rachunek zysków nie był taki prosty, ani pełny. Docierał do wyobraźni i rozumu znawców. Do tych, którzy zapełniali widownię teatru podczas "galowych" przedstawień - w zdecydowanej większości spoza Nowej Huty. I to - nie do wszystkich...

Wydaje się, że jeszcze tamte wrażenia, dość hermetycznie pojmowanego grona odbiorców, nadal pokutują w niektórych kręgach bywalców teatralnych, skorych do uogólnień i psioczenia na "łatwiejszy" profil i mniej może ciekawą w sensie eksperymentatorskim aktualną rzeczywistość Teatru Ludowego od "legendarnej" już przeszłości tej sceny.

No i mamy premierę dwóch, połączonych z sobą sztuk Tadeusza Różewicza, jako żywo zbliżoną do etapu z lat Skuszanki i Krasowskiego. Ambitne to przedstawienie, ciekawe od strony formalnej, gęste w treści - choć "rozrzedzone" modną dziś papką słowną, zbitkami zdań i słów codziennych, stereotypami myśli, zawoalowane niby nic nie znaczącymi wypowiedziami bohaterów, a jednak skrywające pod podszewką gadulstwa - głębokie myśli, refleksje człowieka współczesnego nad współczesnym życiem. Życiem w "małej stabilizacji" - i w anonimowej "Kartotece".

Różewicz chyba pierwszy posłużył się w naszej współczesnej literaturze dramatycznej pozornie oderwanymi od siebie ciągami wyrażeń powszednich, sieczką mowy - najdalszą od poezji słowna. A mimo to, jego teatr poetycki rozpoczął jakby nowy rozdział scenicznego dialogu z widownią.

"Kartoteka" jest najwcześniejszą z prób dramatycznych pisarza. Również "Nasza mała stabilizacja" należy do dawniejszych utworów Różewicza. Jednakże wartości treściowe obu sztuk nie zdewaluowały się w czasie. Ich ton ironiczny, satyryczny - wobec rozpaczliwych prób zatrzymywania życia w pewnym miejscu; gdzie prześwituje perspektywa małego i jakby "mieszczańskiego" spokoju, czy sytości - nabiera żywszych barw społecznych właśnie teraz, kiedy odczuwamy potrzebę wewnętrznego zaangażowania, aby nie poprzestawać na drobiazgach i samouspokojeniu - konsumpcyjnym, moralnym, ideowym.

Czy myśl przewodnia spektaklu jest jednak na tyle czytelna, żeby te "żywe treści" - równie żywo przemówiły ze sceny? Tu ogarnęły mnie wątpliwości. Reżyserujący gościnnie obie sztuki, jako jedną całość, Lech Komornicki - stworzył przedstawienie interesujące artystycznie, naszpikowane cienkimi aluzjami oraz dowcipem dla kilkuset wtajemniczonych, lecz - obawiam się - niezbyt komunikatywne w szerszym odbiorze.

A miejscami, szczególnie w dość skomplikowanej konstrukcyjnie "Naszej malej stabilizacji" - dłużyzny dialogowe stają się nużące. W ogóle o wiele celniej i bardziej wyraziście zabrzmiały kwestie "Kartoteki", aniżeli "Świadków"...

Nie można odmówić Komarnickiemu pomysłowości w przeprowadzeniu połączenia scenicznego obu utworów. Wiąże je przede wszystkim pewna "typowość" i schematy, niby z... kartotek, przechowywanych w ujednoliconych szufladkach.

Reżyser wraz ze scenografką, Lilianą Jankowską, a w zgodzie z przypisami autora - "wpuszczają" ulicę przez środek mieszkań przypadkowych ludzi, bo przypadkowość odgrywa tu rolę główną - odbierając imiona i nazwiska postaciom dramatu. Anonimowi ludzie z ulicy mają podobne do siebie życiorysy - a ich równie przypadkowe spotkania oraz strzępy rozmów, zamieniają się w groźny - przez ogólnikowość - mechanizm automatów, kukieł. Groźny w grotesce i powadze, w kołtuńskim szczebiocie małżeństw oraz w strachu przed samotnością i utratą zdobytej pozycji, w tragicznych obsesjach minionej wojny i farsowych skutkach mieszczańskiego wychowania.

Różewicz "załatwia" jakby po drodze porachunki artysty z krytykami, przeciwstawia się modelowi tradycyjnego teatru - a pozbywszy się pozy ironisty, zda się mówić publiczności teatralnej: uciekajcie od wszelkich małych stabilizacji, których nie znosi już nasza epoka - i nie dawajcie się wpisywać do kartotek na zasadzie bezdusznej statystyki! Jesteście bowiem ludźmi, walczcie o swoje człowieczeństwo! Nie owijajcie życia w slogany i stereotypy!

W przedstawieniu najciekawiej wypada postać Bohatera z "Kartoteki" - w ujęciu Zygmunta Malanowicza. Zagrać szablon wielu biografii tak, żeby spod banalnej skorupy ślimaczego życia wydobyła się na światło dzienne tragikomedia osobowości człowieka - to już sztuka i umiejętność posługiwania się środkami dobrego warsztatu aktorskiego. Malanowicz nie nadużył tu ani jednego niepotrzebnego tonu.

Zabawną parę Rodziców Bohatera tworzyli: Stanisław Michno i Barbara Stesłowicz. Uwodzicielsko-naiwną Sekretarkę zagrała z filuternym wdziękiem Grażyna Barszczewska. Bardzo dobry epizod groteskowego człowieka - psa - podlizywacza przypadł Janowi Güntnerowi. Satyryczny Chór Starców-wieszczów, ze zmrużeniem oka zaprezentowali L. Swigoń, T. Wilski i J. Sopoćko. W "Naszej malej stabilizacji" wyróżniali się: B. Omielska i Z. Józefczak.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji