Artykuły

Przesłuchanie dusiołka

"Poduszyciel" w reż. Agnieszki Glińskiej na scenie impresaryjnej Teatru Narodowego - w Teatrze Małym w Warszawie. Pisze Łukasz Drewniak w Przekroju.

Agnieszka Glińska stworzyła świetny spektakl z makabreską i absurdem w tle. Nie wiem, czemu koledzy recenzenci piszą, że to zła sztuka. Że aktorzy "perfetto", ale irlandzki dramaturg w słabej formie. A ja, "prego", nieśmiało sugeruję, że właśnie dlatego aktorzy perfectto, bo "Poduszyciel" to materiał dla teatru kapitalny. Autor miesza konwencje, myli utarte tropy. I zmyślnie korzysta ze schematu policyjnego śledztwa, w które wtłacza surrealną historię. Niby jest to relacja z przesłuchania młodego pisarza, autora opowiadań dla dzieci w jakimś totalitarnym państwie. Raz po raz jednak wdziera się absurd i makabreska. Psychologia postaci z pozoru jest wiarygodna, tyle że wiedzie na manowce.

W "Poduszycielu" realizm diabli wzięli. I jest tak, jakby bohaterowie zarażali się stylem i językiem tekstów Katuriana, twórcy opowieści o zjadaniu jabłko-ludków z żyletkami w środku, o krzyżowaniu małej dziewczynki jak Jezusika, o obcinaniu w nagrodę paluszków grzecznemu chłopczykowi. Wreszcie o panu Poduszycielu, porte-parole Katuriana, istocie całej z poduszek, która dusi małe dzieci, żeby uchronić je przed cierpieniami dorosłości. Oskarżony o morderstwo trójki malców, sam będąc ofiarą rodzicielskich eksperymentów wychowawczych, walczy desperacko o ocalenie swoich nieprawomyślnych utworów, narzucając teatralnemu światu logikę okrutnej baśni.

Więc nic się nie dzieje naprawdę. Jesteśmy w głowie pisarza, który tworzy swoją kolejną piekielną historię. A McDonagh kpi z psychoanalitycznych metod usprawiedliwiania defektów osobowości zdarzeniami z dzieciństwa. Śmiejemy się ze stężenia werbalnej makabry, ale to dziwny śmiech. Nielegalny. Bo nie wiemy, jaką woltę nam za chwilę zgotuje demiurg opowieści.

Świetnie gra z naszymi oczekiwaniami ironiczny Marcin Hycnar w roli głównej. Robert T. Majewski pokazuje jego upośledzonego brata Michała w sposób daleki od sztampy: to brat kumpel, który pewne rzeczy rozumie inaczej, czyli dosłownie. Czytelnik idealny, ale i czytelnik zmora. Wyrazisty kontrapunkt stanowi dla nich para cyniczno-agresywnych policjantów Krzysztofa Stelmaszyka i Piotra Machalicy. Filozofów i oprawców w tej samej chwili. Takich, co biją, kiedy nie trzeba, pocieszają, kiedy już można, i zabijają zawsze nie w porę.

No tak, aktorzy rzeczywiście, absolutnie "perfetto"! Ale sztuka także.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji