Artykuły

Bez półśrodków

- Wciąż walczę o to, by nie zatrzymać się na jednym poziomie, czego przykładem jest moje śpiewanie. Teraz chciałabym wydać swoją solową płytę, ale to nie jest takie łatwe - mówi warszawska aktorka MONIKA JAROSIŃSKA.

Monikę Jarosińską wciąż coś gnało do przodu. Kolejna rola, płyta, reklama wyznaczały dotąd tempo jej życia. Nagle zniknęła. Pojawiła się zupełnie odmieniona i to nie tylko zewnętrznie. Dziś trudno oprzeć się wrażeniu, że istnieją dwie Moniki.

Moniko, jak to właściwie jest z tą twoją dwoistością?

Monika Jarosińska: Jestem zodiakalnym Bliźniakiem, więc choćby już z tego powodu jest nas dwie (śmiech). Nieraz z chłodnej, zdystansowanej, wręcz zamkniętej w sobie osoby, nagle zmieniałam się w wulkan pomysłów i energii. W pewnej chwili zrozumiałam, że poddawałam się sytuacjom, które wprawdzie są konsekwencją popularności, ale jednak zbyt ingerują w życie prywatne. Przyszły trudne momenty, w których sama potrzebowałam pomocy i wsparcia. Dziś już wiem, że zawsze należy zostawić sobie własny "kawałek cienia".

Cieszysz się popularnością, o jakiej trudno czasem zamarzyć. Masz poczucie, że jesteś w raju?

- Chyba jestem jeszcze na poziomie czyśćca, bo od zawsze cierpiałam na nadmiar ambicji (śmiech). Wciąż walczę o to, by nie zatrzymać się na jednym poziomie, czego przykładem jest moje śpiewanie. Teraz chciałabym wydać swoją solową płytę, ale to nie jest takie łatwe. Kiedy już naprawdę wiesz, czego chcesz, trudno godzić się na mało konstruktywne kompromisy.

Jakie były twoje przystanki w drodze do kariery?

- Pierwszym punktem zwrotnym była oblana matura. Wtedy nauczyłam się radzić sobie z porażkami i przekuwać je w mobilizację. Kolejnym przystankiem był wyjazd z rodzinnego Będzina do Krakowa. Poczułam, że świat stoi przede mną otworem. Następny etap to studia w łódzkiej filmówce, a potem przyjazd do Warszawy. To były trudne początki, ale wiedziałam, że nie mam wyjścia. Momentem najbardziej przełomowym było rozstanie z partnerem. Byliśmy razem całe siedem lat i do tej pory był to mój najpoważniejszy związek. Siła rażenia tego rozstania bardzo mnie rozbiła. Ostatni przystanek to drugie miejsce w preselekcji do konkursu Eurowizji w 2005 roku. To była dla mnie ogromna satysfakcja.

Jola, którą grasz w serialu "Samo życie", przeszła wielką psychiczną i fizyczną metamorfozę. Czy miałaś okazję doświadczyć tak spektakularnych zmian w swoim życiu prywatnym?

- Oj tak... i muszę przyznać, że te zmiany nastąpiły zupełnie niedawno. Po pierwsze więc - nauczyłam się mówić "nie" - doszłam do wniosku, że nie muszę być dla wszystkich i wszędzie. Postawiłam na spokój i wyciszenie. Zaczęłam częściej rozmawiać ze sobą i nauczyłam się siebie słuchać. Ponadto włączyłam w swoje życie ruch: gimnastykę i taniec. A z widocznych zmian zewnętrznych - zmieniłam kolor włosów i przeprowadziłam się do nowego mieszkania.

Nowy kolor włosów, nowe mieszkanie, czy także nowy mężczyzna...?

- To chyba jeszcze nie ten czas. Z doświadczenia wiem, że bardzo szybko potrafię się kimś zafascynować. Warunek jest jeden - musi to być nietuzinkowa osobowość. Teraz czekam na kogoś specjalnego. Myślę, że szukam połączenia pasji i rozsądku, bezpieczeństwa i szaleństwa... Kogoś, kto zaakceptowałby moją artystyczną duszę i takież roztrzepanie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji