Artykuły

Z teatru. Moralność pani Dulskiej, komedia w 3 aktach G. Zapolskiej-Janowskiej

„Tragifarsą” — w dodatku jeszcze „tragifarsą kołtuńską” nazwała p. Gabriela Zapolska ostatnią swoją komedię o mocno afiszującym się tytule Moralność pani Dulskiej. — Przymiotnik i rzeczownik tego prawie że nowego określenia wskazują z miejsca na usposobienie bardzo wojownicze: w rzeczy samej energicznie i namiętnie zabiera się w swej „tragi-farsie” autorka do walki z tym, co bez ceremonii i ogródek, wcale niewykwintnie nazywa „kołtuństwem”. „Kołtuństwo” to – by trzymać się pierwowzoru stylowego p. Zapolskiej — reprezentuje w komedii nie tylko głównie za „firmę” odpowiedzialna pani Dulska in persona, ale także mniej więcej cała jej rodzina w przeróżnych swoich okazach i odmianach. A więc jeden więcej obraz życia drobnomieszczańskiego w ujemnym tego słowa znaczeniu, to jest w całej jego szarzyźnie, duszności, ciasnocie. Pani Dulska zatem ceni nade wszystko w życiu w sferze materialnej — pieniądz i to wcale nie w znaczeniu wielkiego kapitału, ale w zakresie drobiazgowej, groszowej oszczędności; w sferze moralnej — zachowanie tych pozorów, do których dobrać by się mogły plotki sąsiadek, długie języki „publiki”.

To jest alfa i omega mądrości życiowej pani Dulskiej, samowładnie rządzącej w swym domu i w kamienicy, która jest jej własnością. Poza tym świata nie widać: przez ten mur „zasad” zupełnie zresztą szczerych, zupełnie bezpośrednio z „indywidualnością” pani Dulskiej zrośniętych, nie przeciśnie się ani jeden atom pierwiastka kulturalnego, co więcej — jak chce autorka — ani jeden pierwiastek zdrowego etycznego, lub humanitarnego pojęcia. W myśl tego samego dogmatu kształtować chce p. Dulska naokoło siebie wszystko, co podpada jej władzy i „pedagogii”: mąż urzędnik nie nazwanej instytucji, jest widomym przykładem skuteczności systemu. Wychowanie dzieci w intencjach pani Dulskiej zmierza do tego samego celu; wpływy dalszej rodziny, w danym wypadku ciotki, na odmienny tylko sposób system ten utrwalają i wzmacniają. Dla charakterystyki ogólnej dodać należy, że wszystko to robi pani Dulska fide optima, w przekonaniu, że tak być musi, a inaczej być nie powinno, że to więc jest naturalny, zdrowy, normalny i moralny porządek rzeczy, a wszystko inne, byłoby głupstwem, niedorzecznością, dziwactwem, lub nawet zwyrodnieniem.

Takie jest tło całej komedii w jednostajnie utrzymanym kolorycie wszystkich trzech aktów. Ponieważ jednak tło samo wymaganiom teatru jeszcze nie wystarcza, jak to p. Zapolska, wszechstronnie znająca prawa techniki scenicznej, doskonale sobie uświadamia — więc należy wzmocnić je jeszcze akcją sceniczną. W komedii p. Zapolskiej akcja ta jest jednak naprawdę tylko czynnikiem drugorzędnym i dlatego może w stosunku do energii, z jaką tło jest malowane, wydaje się nikłą, par force do komedii dołączoną.

Akcja ta zaś ma wykazywać, że system pani Dulskiej jednak od czasu do czasu zawodzi. Ma więc, w zamiarze autorki, wnosić do „farsy” element rozdźwięku — element „tragiczny”. Dzieje się to bardzo prostym sposobem. Syn pani Dulskiej, dorosły już młodzieniec, przestaje smakować w systemie rodzinnego home. Zaczyna się dotkliwie „awanturować”. Nic nie pomagają przestrogi i upomnienia, na wszystko bowiem znajduje pan Dulski iunior słowa wzgardliwej i miażdżącej krytyki. W końcu wybucha skandal. Młody pan Zbyszko uwiódł dziewczynę, służącą w domu matki, gdy zaś ujawniły się konsekwencje tego stosunku, protegowanego zresztą po cichu przez panią Dulską, w imię interesów rodzinnego egoizmu — na złość matce, na złość sobie, na złość całemu światu, postanawia ożenić się z Hanką. Tableau! — Konflikt oczywiście w końcu się wyrównywa. Załatwia rzecz całą kwota tysiąca koron, jako najdotkliwsza krytyka „moralności” pani Dulskiej, zarazem zaś największa kara za „winy” systemu. Akcję uzupełnia kilka „epizodów” scenicznych: dwa podlotki Hesia i Mela z bardzo trafną perspektywą obserwacji, kilka figur drugorzędnych, pomocniczych.

Wszystko razem: świat drobnoustrojów, obserwowany przez mikroskop mocno i umyślnie powiększający rysy karykaturalne. Przyznać należy autorce, że obserwacji tej umie dokonywać nie tylko con amore, ale i z bardzo silnym, wprost namiętnym, a mocno przy tym brutalnym temperamentem scenicznym. Pod tym względem Moralność pani Dulskiej jest może jedną z najtęższych rzeczy scenicznych p. Zapolskiej. A jednak nie daje prawdziwego obrazu życia, przeciwnie, wbrew zamiarom autorki sprawia może nawet chwilami wrażenie gorszące.

Dlatego, że tej obserwacji prawda jest tylko w szczegółach, doskonale podpatrzonych, żywcem na scenę przeniesionych. Ale połączenie tych prawdziwych szczegółów w jednolitą całość daje właśnie obraz nieprawdziwy. Dlatego, że z przesłanek prawdziwych wyciąga autorka jednak wniosek fałszywy. Dlatego, że patrzeć chce na całość zjawisk, które odtwarza — tendencyjnie, dlatego, że przedstawia je tylko jednostronnie, a w dodatku lubuje się widocznie w pewnej niemal potworności, umyślnie w ten sposób zaaranżowanej karykatury. Rzecz więc cała jest naprawdę tylko szeregiem znakomitych scen rodzajowych, energicznych i mocnych, ale ze stanowiska idei dramatycznej mówiących niezbyt wiele.

W pomoc dla doraźnego wrażenia scenicznego przychodzi p. Zapolskiej doskonała technika budowy i konstrukcji dramatycznej. Technika ta przesłania nawet na razie, powyżej zaznaczone ujemne strony komedii. Daje bardzo żywy rysunek figur i postaci, dobitny, przekonywający teatralnie dialog. Moralność pani Dulskiej jest komedią, obliczoną przede wszystkim na to właśnie doraźne wrażenie sceniczne, na ten gwałtowny efekt zewnętrznego, teatralnego działania. I w tym bardzo charakterystycznie dopełnia w zasadniczych swych rysach dotychczasową sceniczną działalność p. Zapolskiej.

Wrażenie, o którym mowa, wzmacniała jeszcze doskonała gra artystów. Zrozumiano w tej komedii, o co w niej chudzi. Odczuto i przeniknięto zamiary autorki, skutkiem czego Moralność pani Dulskiej mogła teatralnie działać bardzo silnie wyrazem bezpośredniego życia, pod względem zaś doskonale zestrojonego ensemblu była może najlepiej graną sztuką sezonu. Pochwała ta odnosi się tym razem do wszystkich bez wyjątku wykonawców. Przede wszystkim do p. Słubickiej w roli „tytułowej”. Dała w niej artystka silną, mocną, pełną treści charakterystykę, unikając przesady i szarży, do której tyle przecież było sposobności. Obok niej żywe, zdecydowane typy sceniczne stworzyli p. Leszczyński, Jednowski, p. Pawłowska, Krysińska, Modzelewska i Arkawinówna. Każda z tych ról była doskonałym, zupełnie trafnym i wiernym odbiciem tego, co autorka przez nie powiedzieć chciała. Również bardzo dobrze wypadły role epizodyczne w interpretacji p. Czechowskiej i Janiczównej. — Ten właśnie wyborny ensemble, to doskonale pochwycenie całości i właściwego zasadniczego tonu komedii, tłumaczy w znacznej części sukces, który sobie zdobyła, reżyserii zaś wystawia zaszczytne świadectwo rzetelnej i sumiennej pracy.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji