Artykuły

Z jednej strony śmiech szalony...

Wojewódzki Dom Kultury - organizator Przemyskich Wiosen wydrukował w tym roku przewodnik imprezy Wręczono go bezpłatnie przy wejściu na sale w dniu otwarcia (14 V). Jeszcze przed ostatnim dzwonkiem można było rzucić okiem- przypomnieć sobie teatry prezentacje kreacje, które oklaskiwało się w ciągu minionych lat.

Ten lakoniczny, przewodnikowy zestaw i perspektywa czasu dają właściwa optykę. Z oddalenia dopiero widać wyraźnie jak rodziła się koncepcja teatralnego maratonu, jak wreszcie dojrzewała i krystalizowała się formuła imprezy w założeniu bardzo prosta. Otóż organizatorzy uznali, że będą zapraszać po prostu teatry dobre i te znane, z Warszawy Krakowa czy Łodzi, nie rezygnując z tych co są "na prowincji". Pod warunkiem wszakże, iż te terenowe mają coś do powiedzenia w danej chwili. Na tym szlaku była w ciągu dziesięciu lat największa rotacja, wypadały z imprezy zespoły z okolic najbliższych: Kielc. Tarnowa, Rzeszowa. Lublina - ustępując miejsca teatrom z głębi kraju.

Już na piątej Wiośnie (1977) wystąpił Teatr im. Norwida aż z Jeleniej Góry, a uzasadnieniem tego zaproszenia była znakomita inscenizacja "Don Juana" Moliera, w reżyserii i z niezapomniana scenografia Krzysztofa Pankiewicza. Na zasadzie wyboru - trafił do Przemyśla później Teatr im. Bogusławskiego z Kalisza, prezentując przedstawienie "Hamleta we wsi Głucha Dolna" Bresona. Ściągniecie Teatru Dramatycznego z Wałbrzycha też było celne, bo dzięki temu Przemyśl obejrzał gigantyczne widowisko A M. Marczewskiego, według "Mistrza i Małgorzaty" Bułhakowa. Już wtedy mówiło się, że spektakl jest wydarzeniem, co się potwierdziło w rok później Grand Prix na Festiwalu warszawskim.

W tym roku "terenowy" wątek Wiosny kontynuował Teatr Polski z Bielska-Białej, prezentując "Jeremiasza" Karola Wojtyły, nawiązując jakby do wizyty papieża w krain Oczywiście liczy się też aktualność doraźna, choć ważniejszy jest sens i przesłanie ponadczasowe. Dramat napisany w czasie okupacji sięga też do historycznych czasów klęsk pod Cecora i sejmowych kazań Piotra Skargi, przestrzegających przed narodową zagłada nawołujących do reform i poprawy obyczajów obywateli

Nie wymaga uzasadnień rozszerzająca się z roku na rok obecność na imprezie teatrów markowych. Firma zawsze jest gwarancją jakości. A zdobycie dla imprezy każdego kolejnego teatru było kolejnym sukcesem organizatorów. Dziś już można mówić, który teatr warszawski nie był jeszcze w Przemyślu. Grały już i to najczęściej kilkakrotnie- Rozmaitości Nowy Komedia (Olgi Lipińskiej) Polski (Kazimierza Dejmka) - i ostatnio Powszechny i Teatr na Woli. Trwały też pertraktacje z Narodowym w czasach Hanuszkiewicza i przeszkodziły względy techniczne, a teraz - jak zapewnił listownie Jerzy Krasowski - względy czasowe i w przyszłości rzecz jest realna jak najbardziej, z wielką chęcią.

Dlaczego do Przemyśla przyjeżdżają teatry dość chętnie? Czy się da jakoś racjonalnie odpowiedzieć? Myślę, że działa tu parę nierozerwalnych czynników. Publiczność chłonna i gorąca a zarazem wymagająca także urok starego miasta na peryferiach kraju, no i sprawność organizatorska w której także liczą się napoje chłodzące i kanapki, podawane aktorom w antrakcie.

Innych tajemnic nie ma. Przemyska Wiosna nie jest festiwalem, nie jest konkursem i nikt nie liczy na tego typu splendory i nagrodowe premie. Każdy uczestniczący zespół otrzymuje po równo: kosz kwiatów i pamiątkę uczestnictwa (w tym roku akwarele z motywami przemyskiej architektury artysty plastyka J. Kalinowskiego), Co prawda zdarzały się nagrody wyjątkowe, wypływające np z reakcji publiczności, czy spontanicznego odruchu organizatorów. W ubiegłym roku symboliczną nagrodę publiczności (szkło artystyczne) otrzymał Ludwik Benoit za kreacje w "Drewnianej misce" Morrisa, przedstawieniu Teatru Nowego w Łodzi. W bieżącym - akwarele z widokiem Krasiczyna - Irena Kwiatkowska, babcia w "Tangu" Mrożka, wyreżyserowanym przez Bohdana Cybulskiego w warszawskim Teatrze Nowym.

Podkreślam jednak, że nie są to gesty wpisane w regulamin, wypływają z impulsu. tak jak któregoś roku rzucanie piwonii z widowni na scenę po operetce Straussa, w wykonaniu Teatru Muzycznego w Lublinie.

Obecność operetki to sprawa ekstra. Organizatorzy uwzględniają lokalne sentymenty i upodobania muzyczno-teatralne. Szanują. kochają tradycje i pamiętają, że kultura galicyjskiego Przemyśla rozwijała się kiedyś pod wpływem Lwowa i Wiednia.

Czym się różnicowały Wiosny w ciągu minionych lat. Założenia się nie zmieniały, ale nastrój osiągał różne skale. Były bowiem Wiosny, zwłaszcza na początku, którym ton nadawały poszczególne teatry, reszta była tłem. Były też takie, w których jedno przedstawienie było przebojem, czy nawet artystycznym wydarzeniem. I były również takie, podczas których atmosfera gęstniała od repertuarowego zestawu "gorących tematów" współgrających z nastrojem społecznym okresu Przełomu ("Znowu kabaret" Pietrzaka, "Gniazdo głuszca" Rozowa, czy "Ciemny grylaź" Dobrowolskiego i Tyma).

Wiosna 83 była też zupełnie inna.

Tym razem nie windowały nastroju przedstawienia ostre, współczesne, będące jakby znakiem czasu. Repertuar tak znany, że pozornie aż banalny i przeżyty. Alfred de Musset "Nie igra się z miłością". (Teatr na Woli, reżyseria Janusz Bukowski), Fredro "Damy i huzary" (Teatr Nowy w Lodzi, reżyseria Ludwik Benoit), Mrożek "Tango" rzecz też prawie klasyczna (Teatr Nowy w Warszawie, reżyseria Bohdan Cybulski). Zapolska "Moralność Pani Dulskiej" (Rozmaitości w Warszawie, reżyseria Maria Kaniewska). Do tego zestawu przylega "Targ na dziewczęta" operetka w trzech aktach Tomaszewskiego wg Jacobiego - Teatr Muzyczny w Lublinie, reżyseria Beata Artemska.

Nastrój rozbawienia przecinały przedstawienia "Jeremiasza" oraz "Wyzwolonego" Brejdyganta, sztuki współczesnej, ale osadzonej w epoce romantyzmu niemniej nawiązującej do spraw "Wiecznie polskich" (Teatr Powszechny w Warszawie, reżyseria autora).

A jednak ten repertuar utrafił w obecną kondycje psychiczna publiczności, spragnionej i rozładowania napięć poprzez śmiech i spokojna zadumę. Czyli, jak mówi poeta: "Z jednej strony śmiech szalony, z drugiej strony gorzka łza.

Miał wiec racje dyrektor WDK. Wojciech Władyczyn. główny sprawca imprezy! przepowiadając. że Wiosna 83 nie będzie słabsza od poprzednich, a nawet w jakimś sensie lepsza. Jej wyróżnikiem było aktorstwo, wiele znanych nazwisk, rasowa gra. (Kazimierz Kaczor, Mariusz Benoit - junior, Olgierd Łukaszewicz. Ludwik Benoit - senior, Ewa Wiśniewska. Irena Kwiatkowska Jerzy Bończak, Emil Karewicz. Piotr Garlica i Hanka Bielicka)

I tak samo, jak w latach poprzednich, na tydzień przed rozpoczęciem Wiosny, karnety na spektakle zostały rozsprzedane (nie rozprowadzone), a nieco później bilety na poszczególne przedstawienia. Nowym pomysłem było uruchomienie pogotowia przedszkolnego w klubie WDK dla dzieci rodziców, którzy w tym czasie byli na widowni. rzecz się sprawdziła Przesunięto też termin XI Przemyskiej Wiosny Teatralnej. Dotąd impreza odbywała się na przełomie maja I czerwca, a w bieżącym roku od połowy maja, żeby uniknąć upałów, co się nie sprawdziło Wiec upały były też tradycyjne. jak od paru lat. Złośliwi mówią, że w Przemyślu, gdy ogłosi się Wiosnę, choćby w marcu, to też będzie gorąco

Myślą, że w przenośnym znaczeniu słowa - na pewno.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji